Listopad to czas zapach białego maku i maślanej słodyczy, ale w warszawskim lokalu Słodki Słony Magdy Gessler pachnie też luksusem i kontrowersją. Jeden rogal kosztuje tam trzydzieści dziewięć złotych, o cztery złote więcej niż rok temu. To wzrost o ponad jedenaście procent, podczas gdy w lokalnych cukierniach te same wypieki można kupić za osiemnaście-dwadzieścia pięć złotych. Sprawdzamy, czy Polacy faktycznie są gotowi zapłacić prawie czterdzieści złotych za kultowy wypiek tylko dlatego, iż ma na pudełku nazwisko znanej restauratorki.

Fot. Serecki, CC BY-SA 4.0 / Wikipedia
Prawdziwy rogal świętomarciński według urzędowej receptury
Zapach rogali marcińskich co roku zwiastuje zbliżający się Dzień Świętego Marcina. Dawniej był to słodki symbol Poznania i Wielkopolski, dziś smakołyk, który zadomowił się w cukierniach w całym kraju. Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, prawdziwy rogal świętomarciński musi być wypiekany według ściśle określonej receptury – tej, którą zatwierdzono w ramach Chronionego Oznaczenia Geograficznego. Zawiera margarynę, masę jajeczną i aromat migdałowy – składniki, które nie wszystkim odpowiadają, ale gwarantują autentyczność.
W wielu miejscach jednak tradycję postanowiono zinterpretować po swojemu. Zamiast trzymać się urzędowego przepisu, niektóre cukiernie stawiają na naturalne składniki, masło i prawdziwe bakalie, tworząc luksusowe wersje tego klasycznego wypieku. Czy jednak nowoczesna interpretacja świętomarcińskiego rogala to wciąż tradycja, czy już zupełnie inna kategoria deseru? I jak wpływa to na jego cenę, którą płaci końcowy konsument?
Rzemieślnicze wersje zamiast przemysłowych składników
Jeszcze kilka lat temu rogale marcińskie kojarzyły się z lokalnym przysmakiem, który można było kupić za kilkanaście złotych. Dziś coraz częściej stają się produktem premium, obiektem kulinarnego pożądania i – niekiedy – towarem ekskluzywnym. Niektóre warszawskie i krakowskie cukiernie wprowadzają własne, rzemieślnicze wersje rogali, które zamiast przemysłowych składników oferują masło, wanilię z Madagaskaru czy manualnie mielony biały mak. Efekt to nie tylko wyjątkowy smak, ale też coraz wyższa cena na paragonie.
Miłośnicy tych wypieków zauważają, iż tegoroczny sezon przyniósł prawdziwy wysyp autorskich rogali. Ich producenci nie ukrywają, iż rosnące ceny masła, bakalii i energii mają wpływ na końcową kwotę. Jednak nie tylko składniki decydują o wartości – coraz częściej płacimy także za markę, prestiż i doświadczenie kulinarne związane z nazwiskiem, które widnieje na pudełku. Magda Gessler w tym roku poszła o krok dalej i wprowadziła na rynek rogale, których cena budzi emocje w całym kraju.
W menu jako rogaliki, na paragonie prawie czterdzieści złotych
Jak co roku, w listopadowej ofercie warszawskiego lokalu Słodki Słony, należącego do Magdy i Lary Gessler, pojawiły się ich autorskie rogale marcińskie. Choć w menu występują jako rogaliki, ich rozmiar i cena nie pozostawiają złudzeń – to deser dla tych, którzy są gotowi zapłacić za smak tradycji w wersji premium. W tym roku za jeden rogal trzeba zapłacić trzydzieści dziewięć złotych, czyli o cztery złote więcej niż w poprzednim sezonie. Dla porównania – jeszcze w dwa tysiące dwudziestym czwartym roku kosztowały trzydzieści pięć złotych. To oznacza wzrost o ponad jedenaście procent w ciągu roku.
Choć rogal Gessler nie posiada certyfikatu Chronionego Oznaczenia Geograficznego, klienci przyznają iż jego smak różni się od tradycyjnych poznańskich wypieków – jest bardziej maślany i aromatyczny. Dla wielu to luksus, który warto sobie od czasu do czasu zafundować, szczególnie jeżeli można pochwalić się zakupem znajomym. Nie brakuje jednak głosów krytyki. W sieci pojawiają się komentarze, iż płaci się za nazwisko, a nie za rogal. Internauci podkreślają, iż w lokalnych cukierniach można kupić rogale równie smaczne, za osiemnaście-dwadzieścia pięć złotych, często przygotowywane na maśle i z naturalnymi bakaliami – tylko bez słynnej etykiety.
Świętomarcińska tradycja, która przez lata kojarzyła się z prostym, rodzinnym wypiekiem, coraz częściej trafia na półkę produktów luksusowych. Rogale marcińskie od Magdy Gessler to przykład, jak marketing, jakość składników i nazwisko marki potrafią zmienić zwykły deser w symbol prestiżu – i wysokiej ceny. Jedno jest pewne – listopad w Polsce wciąż pachnie białym makiem i maślaną słodyczą. Tyle iż dziś ten zapach kosztuje znacznie więcej niż kiedyś.
Co to oznacza dla Ciebie?
Jeśli lubisz rogale marcińskie i zastanawiasz się czy warto zapłacić prawie czterdzieści złotych za jeden wypiek z cukierni Gessler, musisz zadać sobie pytanie co faktycznie kupujesz. Czy płacisz za wyjątkowy smak, którego nie dostaniesz nigdzie indziej, czy za możliwość pochwalenia się znajomym iż jadłeś rogala od znanej restauratorki? Dla wielu ludzi ta druga wartość jest równie ważna jak pierwsza.
Wyobraź sobie Kasię z Warszawy, która co roku kupuje rogale marcińskie dla całej rodziny na Dzień Świętego Marcina. Tradycyjnie zamawia ich kilkanaście sztuk w lokalnej cukierni za dwadzieścia złotych za sztukę, wydając około dwustu czterdziestu złotych na wszystkich. W tym roku postanowiła zrobić prezent i kupić rogale od Gessler. Za sześć sztuk zapłaciła dwieście trzydzieści cztery złote – prawie tyle samo co za dwanaście rogali z lokalnej piekarni. Rodzina przyznała iż smak był inny, bardziej maślany, ale różnica nie usprawiedliwiała dwukrotnie wyższej ceny. Kasia wróciła do lokalnej cukierni w następnym roku.
Albo weźmy Marka z Krakowa, który prowadzi firmę i regularnie kupuje słodycze dla klientów podczas spotkań biznesowych. Dla niego rogale od Gessler to inwestycja w wizerunek – klienci doceniają luksusowe traktowanie i zapamiętują firmę, która nie oszczędza na detala ch. Trzydzieści dziewięć złotych za rogala to drobna kwota w porównaniu do potencjalnych kontraktów, które może dzięki temu podpisać. Dla Marka cena nie ma znaczenia, bo wartość wizerunkowa jest nieporównywalnie wyższa.
Praktyczne wskazówki? Po pierwsze, zdecyduj po co kupujesz rogale marcińskie. jeżeli chcesz po prostu smacznego wypieku do kawy, lokalna cukiernia rzemieślnicza za dwadzieścia-dwadzieścia pięć złotych da ci równie dobry produkt bez przepłacania za markę. Szukaj piekarni, które robią rogale na maśle z prawdziwymi bakaliami – pytaj o skład, nie wstydź się. Wiele małych cukierni oferuje jakość porównywalną z luksusowymi lokalami, ale nie ma budżetu na marketing i słynne nazwiska.
Po drugie, jeżeli kupujesz rogale jako prezent dla kogoś ważnego albo chcesz zaimponować gościom, wtedy marka ma znaczenie. Rogal od Gessler w ładnym pudełku robi wrażenie i daje odbiorca m poczucie iż są dla ciebie wystarczająco ważni, żeby wydać prawie czterdzieści złotych na jeden wypiek. To nie tylko jedzenie, to komunikat. W takim kontekście cena przestaje być problemem, bo kupujesz doświadczenie i prestiż, nie tylko kalorie.
Po trzecie, sprawdź lokalne cukiernie zanim zdecydujesz się na luksusową wersję. W każdym mieście są rzemieślnicze piekarnie, które robią fantastyczne rogale według własnych receptur, często lepsze niż sieciowe produkty. Poproś o spróbowanie próbki, porównaj kilka miejsc. Możesz odkryć iż cukiernia dwie przecznice dalej robi rogale, które smakują ci lepiej niż te od znanej restauratorki, a kosztują połowę ceny.
Po czwarte, nie daj się zwieść reklamie i nazwisk om. Fakt iż rogal robi znana osoba nie gwarantuje automatycznie iż będzie najlepszy. Marketing potrafi stworzyć wrażenie ekskluzywności wokół produktu, który obiektywnie nie różni się znacząco od tańszych alternatyw. jeżeli masz okazję, kup jeden rogal od Gessler i jeden z lokalnej cukierni, zrób ślepe porównanie w domu. Może się okazać iż twoje kubki smakowe preferują tańszą opcję.








