Lokalny Amur
Jadźka, będziesz winna jego śmierci! Jak to w czyimś?! Oczywiście w Toma! Taktak, dokładnie ty! Aha! Nic dziwnego! A kto była ta piękna wczoraj na ławce pod domem, siedząc w nagich kolankach i błyszcząc? Czy naprawdę można tak? Tomek ma delikatną duszę On widział jedynie nagie kolana dziewczyn w szkole na lekcjach wf, i to dawno Co tam, iż wokół mnóstwo dziewczyn w mini spódniczkach! Ty go porównałaś! Aha! Ich kolanka i twoje! To inna sprawa! Dla Tomka wyjątkowo!
Głos w słuchawce stał się surowy:
Nic nie wymyślam: właśnie widzę go, pisze list przedśmiertny Aha! Mówi, iż nie może bez niej! Wrzuca to w duszę, mów rozumiesz mnie, prawda? Tak to zapisuje! Wrzuca to w duszę, nie patrzy na mnie, mówi! Lepiej pójdę na piwo czyli umrę! Tak, słowo umrę widać wyraźnie! Jak to, iż nie widzę? Mam dziadkowy poleowy lornetkę! W niej mogę zobaczyć wszystko, co chcę!
Telefon na chwilę zamilkł, słychać było jedynie zaniepokojone oddechy rozmówczyni:
Ojej, mój koło! Zbyt późno dotarliśmy, Ninka, tak jak jest, spóźniliśmy się, wzięła ostry nóż i już zaczęła się w siebie ranić krwi Co? Mówisz, iż dasz radę?! Biegnij, biegnij, ratuj swojego księcia!
Babcia Łucja, przymrużając chytry, wąski wzrok, z przyjemnością obserwowała, jak do mieszkania słabego Tomka wdarła się rozkaprysowana Jadźka, niosąc ze sobą niewyzużytą miłość, chęć nakarmienia go zupą pomidorową i marzenie o gromadzie dzieci.
Tomka nie było szans. Ten chudy, marzycielski młodzieniec mieszkał sam: pół roku temu jego matka wzięła ślub i wyjechała do męża, zostawiając syna w trzypokojowym mieszkaniu. Jednocześnie surowo zakazała mu, by nie wydał się za mąż i nie przyniósł jej wnuków. Przynajmniej jednego. I to natychmiast! Bez zwłoki!
Tomek przyjął: domowy kąt mu odpowiadał. ale znaleźć dziewczynę nie potrafił. Geniusz w elektronice, w kontaktach był cichy, nieśmiały i kompleksowy. Samodzielnie nie potrafił zalecać się kobietom. A od agresywnych dziewczyn uciekał z prędkością odrzutowca. Babcia Łucja była z nim zgodna: nie chciała żyć z zawadiacką sąsiadką.
A Jadźka! Rozkaprysowana, gospodarczka, szanowana. Nie była piękna, ale urocza, okrągła twarz z piegami budziła sympatię. Trzeba było się przyjrzeć, porozmawiać z człowiekiem A młodzi ludzie nie potrafili tego zrobić!
Wszystkie ich gadżety ach, co za obrzydliwe słowo! Potrafiły podać jedynie skróconą informację. Zdjęcie albo filmik I to, iż takie jak Nina w różnych TikTokach nie kręcą się, w przeciwieństwie do nachalnych cwaniaczek, których Tomek bał się jak ognia. A wygląd! Makijaż! Jak czarownice na sabacie! Współczesne dziewczyny różniły się od Jadźki jak klaun w cyrku od kasjerki przy kasie! Sam fakt, iż kasjerka była miła, zapamiętujesz nie jej twarz, a tego dziwnego klauna. Z nim nie dałeś się pogadać, a z dziewczyną przy kasie rozmawiałeś osobiście! Przynajmniej wymieniliście kilka zdań.
Tak oto Tomek, zerkając od czasu do czasu w sąsiadkę Jadźkę, nie potrafił odkryć własnego szczęścia. Zginąłby, nieznaleziony, według babci Łucji. Dlaczego? Z głodu! Z zimna! Z braku kobiecej czułości!
W domowym zaciszu Tomek przypominał zagubionego jeża we mgle. Żarł Makarony i pierogi, jeżeli nie zapomniał wyjąć garnek z ognia w porę. A także kanapki. W kanapkach był specjalistą! I kawę parzył nieźle.
Teraz młodzieniec próbował pokroić ogórek do sałatki. Skaleczył się, szukał opatrunku i zielonego węgla, kiedy ktoś zaczął stukać w drzwi wejściowe. Musiał gwałtownie otworzyć, nie zważając na krwawiący palec, z którego kapała krew.
Na Tomka, z przerażonymi oczami, rzuciła się Jadźka. Co jej mówiła, czym go przekonywała babcia Łucja nigdy nie poznała. Lornetka nie oddaje dźwięku, a szkoda! Jednak chytry lokalny Amur, czyli babcia Łucja, zobaczyła, jak chwilę później Jadźka w swoim mieszkaniu podaje Tomkowi zupę pomidorową. Karmi go ziemniakami z kotletami, sałatką jarzynową z kiszoną kapustą i kompotem. Patrząc na niego, wydawało się, iż smak jest wyśmienity.
Tomek rozpromienił się uśmiechem, z oczu odpłynęła samotność, a z życia bezdrożność i kompleksy.
Mija miesiąc, młodzi ludzie biorą się. Babcia Łucja została zaproszona na wesele. Podano jej pyszne ciasto, a największy kawałek wzięła ze sobą. Na pożegnanie, panna młoda Jadźka, chwytliwie, zapytała staruszkę:
Więc zamierzał umrzeć, co? Jak powiedziałaś: zaczął się w siebie ranić? Aha, prosto w palec!!! No, babciu Łucjo, wiesz, jak się wstydziłam, kiedy obiecałam uratować go od śmierci, a on wyciągnął mi palec! No, babciu Łucjo!










