Zanzibar słynie nie tylko z pięknych plaż, ale także aromatycznych przypraw, które są tu uprawiane. Wycieczka na taką plantację, inaczej zwana spice tour, to punkt obowiązkowy podczas odkrywania wyspy. A gdyby tak połączyć to z lekcją gotowania i na własnej skórze, a raczej podniebieniu, sprawdzić, jak smakuje zanzibarska kuchnia? To świetny pomysł i zdecydowanie warto wybrać się na takie warsztaty. Lekcji gotowania na Zanzibarze udzielić Wam mogą prawdziwe ekspertki w tym temacie. Mowa tu o lokalnej inicjatywie rodzinnej, jaką prowadzi pewna matka z córką. To one w swoim domu zdradzą Wam tajniki kuchni suahili. Lekcję gotowania na Zanzibarze, połączoną ze zwiedzaniem farmy przypraw, zarezerwujecie przez stronę Tangawizi Restaurant. W grupie 2-4 osobowej cena za osobę to 35 USD. jeżeli nie macie towarzystwa, trzeba będziecie zapłacić 40 USD. Na wycieczkę możecie wybrać się rano o 9:30 i wówczas powinna się ona zakończyć około 14:30. Druga opcja to godziny popołudniowe, start o 14:00, a koniec około 18:30. Tak czy inaczej, zarezerwujcie sobie minimum pół dnia. Są duże szanse, iż atrakcja się przedłuży. Pole, pole… przecież to Zanzibar i nie ma się co śpieszyć. A co dokładnie czeka Was w tym dniu? jeżeli wybieracie się na Zanzibar i planujecie zwiedzić Stone Town, koniecznie zajrzyjcie do wpisu: Zakupy na Targu Darajani Rano spotkacie się ze swoją gospodynią Sharą tuż przy głównym wejściu na Targ Darajani. To główny market w Stone Town, który powstał w 1904 roku. Dlaczego akurat tutaj? Dlatego, iż musicie wybrać składniki na swoją lekcję gotowania. Przed zakupami uzgodnicie z Sharą menu, które składa się zawsze z przystawki, dania głównego i deseru. jeżeli jesteście wegetarianami, także nie będzie problemu. W moim przypadku w jadłospisie znalazły się cztery potrawy: fish cake, ryba w ostrej marynacie, pilau oraz deser z warzywnych bananów (platany). Zakupy na takim targu to atrakcja sama w sobie. Shara poprowadzi Was na najlepsze stoiska i osobiście wybierze najświeższe produkty. Ona bardzo dobrze wie, jak się tu poruszać oraz jakie są ceny. Możecie przy tym zadawać pytania, a choćby niekiedy degustować. jeżeli do gotowania potrzebne będą kokosy, ich jakość sprawdzicie na targu, popijając przy tym świeżą wodę kokosową prosto z wnętrza orzecha. Warsztaty gotowania zaczynają się już w zasadzie w tym momencie. Dowiecie się, jakie produkty można tu zakupić. Z pewnością Waszą uwagę zwróci część rybna, do której traficie po zapachu. Cóż, lodówek się tu nie używa. Towar leży na straganach czy specjalnie wydzielonych do tego miejscach. Oczywiście świeży z porannego połowu. Mniemam, iż przy takich temperaturach musi także gwałtownie schodzić. A wybór jest ogromny. Najpopularniejszą rybą jest tu chyba wielka makrela królewska, czyli tutejszy king fish. I właśnie ona ląduje w siatce z zakupami. Poza tym zobaczycie tu okazałe tuńczyki, mieczniki oraz oczywiście owoce morza. Do przygotowania jednego dania z mojego menu potrzebne są banany. Jednak, co ciekawe, nie takie, które wszyscy znamy. Na Zanzibarze rośnie ich szczególna odmiana. Czym się różnią od tych standardowych i dobrze nam znanych? Między innymi rozmiarem. Są ogromne. Są także twardsze. Skutkuje to tym, iż w gotowaniu nie zmienią swej postaci na gęstą papkę. Różnią się także kolorem. Mają intensywną zieloną barwę. Smakują również inaczej, zdecydowanie czuć w nich coś mącznego. Fachowa nazwa to platan – banan warzywny. I jak sama nazwa wskazuje jest to warzywo, a nie owoc jak w przypadku bananów żółtych. Najczęściej spożywa się je po obróbce cieplnej. Smażone, pieczone lub gotowane. Tak naprawdę platan w zależności od tego, jak bardzo jest dojrzały, może być zielony, żółty lub czarny. Nie jest on popularny w Polsce, choć można na niego trafić w większych marketach czy dobrze zaopatrzonych zieleniakach. Podczas mojej lekcji na targu, dowiedziałam się także co nieco o wspomnianych już kokosach. To podstawowy składnik tutejszej kuchni. Przyrządza się z nich tak popularne tu mleczko kokosowe. jeżeli myślimy o kokosach w tropikalnym kraju, na myśl prawdopodobnie przychodzą nam te duże zielone bądź żółte owoce. To z nich wypijamy jakże zdrową wodę, która stanowi naturalną kroplówkę. Z tym, iż z nich mleczka nie ukręcimy. Do tego celu potrzebne są malutkie okrągłe orzechy, w których zawartość białego miąższy jest o wiele większa. Po zakończonych zakupach ruszycie dalej w kierunku plantacji przypraw oraz wioski, gdzie odbędzie się lekcja gotowania. Na miejsce dotrzecie tradycyjnym busikiem daladala. Znajdzie się w nim miejsce dla wszystkich, choćby jeżeli się wydaje, iż więcej przestrzeni już nie ma. Taka podróż to również atrakcja. Cały czas będzie się Wami opiekować Shara. Przejazd potrwa około 40 minut. Przystanek daladala znajduje się tuż przy Tagu Darajani, więc spokojnie dotrzecie tam na piechotę. Ciężko się połapać, dokąd który pojazd odjeżdża, gdyż tabliczek za szybą brak. W tym przypadku Wasza przewodniczka załatwi jednak wszystko. Pamiętajcie, iż daladala rusza dopiero wtedy, gdy się zapełni. Zwiedzanie plantacji przypraw Farma przypraw Tangawizi, którą odwiedzicie, należy do pobliskiej wioski. Co to oznacza? To oni dbają o to, co tu rośnie oraz korzystają z upraw. To do nich trafiają także pieniążki od turystów, którzy tu przyjeżdżają. Zatem przez udział w tejże wycieczce możecie wesprzeć lokalną społeczność. Jest to niewielka plantacja, z której przyprawy nie są eksportowane, a wykorzystywane przez miejscowych oraz w niewielkich ilościach sprzedawane zwiedzającym. Po plantacji oprowadzają młodzi chłopcy z pobliskiej wioski, którzy znają się na rzeczy. Z pewnością pokażą Wam wszystkie roślinki, przyprawy oraz owoce, rosnące aktualnie na farmie. Zademonstrują także, o ile o możliwe, sposób użycia oraz konsumpcji. A na koniec otrzymacie uplecione z liści gadżety, panie specjalną koronę na głowę, pierścienie, a panowie krawat. Największe zainteresowanie budzi zawsze arnota adekwatna, zwana drzewem szminkowym. To przez intensywny czerwony kolor nasion, ukrytych w kolczastych również czerwonych torebkach. Wewnątrz może się znajdować aż 50 ziarenek. Za ten soczysty kolor odpowiada barwnik, zwany biksyną. Wykorzystuje się go w kosmetyce jako szminkę oraz farbę do farbowania włosów. Równie dobrze sprawdza się w kuchni, kiedy chcemy nadać pomarańczowy bądź czerwony kolor naszym potrawom. Jednak jeżeli chodzi o wartości odżywcze, takowych nie posiada. Poza tym z pewnością zobaczycie, jak rosną goździki, kardamon, gałka muszkatołowa, cynamon, wanilia, kurkuma, imbir, chili, kawa czy kakaowiec. Oprócz przypraw poznacie także różnego rodzaju owoce, takie jak karambola, chlebowiec, mango, papaja czy słynny durian. A czy wiecie, jak rośnie dobrze znany nam ananas? Pierwsza myśl… prawdopodobnie na drzewie, takie skojarzenie miałam i ja. Jakież było moje zdziwienie, gdy owoce ananasa ujrzałam tuż przy samej ziemi. Duży, soczysty owocostan pojawia się na szczycie krótkiej łodygi, wyrastającej z rozety kolczastych liści. Dzieje się tak tylko raz w roku. Więcej na temat samych przypraw oraz spice tour na Zanzibarze przeczytacie w moim wpisie: Na koniec zwiedzania otrzymacie dużego kokosa, napełnionego oczywiście orzeźwiającą i zdrową wodą kokosową. Ów orzech powędruje do Was prosto z drzewa. Przy okazji będziecie mogli podziwiać fantastyczne umiejętności wspinaczkowe mieszkańca wioski. A wspinać się będzie oczywiście na bardzo wysoką palmę kokosową, by zerwać dla Was wspomniane już kokosy. Każdy z nich zostanie umiejętnie otworzony maczetą tak, by dało się wypić ożywczy i odżywczy płyn, a potem jeszcze wyskrobać biały miąższ. Koniecznie skorzystajcie z okazji i uraczcie się tym, co skrywa taki owoc. jeżeli macie ochotę zakupić trochę przypraw z tejże farmy, będziecie mieli okazję uczynić to w małym sklepiku, ulokowanym tuż przy plantacji. Oprócz przypraw dostępne są tu także inne naturalne wyroby, jak mydełka, perfumy czy olejki. Można się targować. Im więcej zakupicie, tym lepszą cenę otrzymacie. Lekcja gotowania w zanzibarskim domu Po wizycie na farmie przypraw udacie się do domu Waszej gospodyni Shary, która będzie już tam na Was czekać wraz ze swoją córką Lutfią. Produkty będą już wstępnie przygotowane. Wasze miejsce będzie na macie, która rozłożona zostanie na zwykłym klepisku. Dania ugotujecie na prostym palenisku. Nie znajdziecie tu ani kuchenki elektrycznej, ani gazowej. W wiejskich domach w ten właśnie sposób przyrządza się ciepłe posiłki. Można by rzec, iż mamy tu do czynienia z typową kuchnią zwaną slow food. Kolorytu mogą dodawać kury czy inne wiejskie zwierzątka od czasu do czasu, zaglądające do środka. Lekcję gotowania rozpoczniecie od instrukcji na temat narzędzi kuchennych oraz zakupionych produktów. Otrzymacie konkretne wskazówki, co i jak obierać, kroić, wyciskać, ugniatać i jak składniki łączyć ze sobą. Dowiecie się także o stosowaniu przypraw w kuchni swahili. Najczęściej potrawy są tu doprawiane goździkami, kardamonem, kurkumą, imbirem oraz cynamonem. Panie gospodynie nauczą Was także, jak przygotować mleczko kokosowe ze świeżych kokosów. To świetny produkt, który w naszej kuchni może mieć zastosowanie w niejednym przypadku. Może choćby zastąpić śmietanę, mleko krowie a choćby masło. jeżeli akurat nie mamy dostępu do świeżych orzechów, taki półprodukt możemy przygotować ze znanych wiórków kokosowych. Wystarczy je namoczyć na noc, potem porządnie podgrzać do około 60 stopni i całość zmiksować blenderem. W moim menu znalazły się wspomniane cztery dania, których przepisy za chwilę otrzymacie. Fish cake to zanzibarskie kotleciki rybne z ziemniakami. Muszą zostać dobrze przyprawione, by podkreślić smak głównych składników. Smaży się je na rozgrzanym oleju. Kolejne danie rybne to ryba w ostrej marynacie. Tutaj także ważne są przyprawy, czyli to, co rośnie niedaleko na farmie. Skoro jedzonko ma być pikantne, trzeba z pewnością użyć chili. Następnie na stole pojawił się także pilau (inna nazwa pilaw). To bardzo popularna potrawa na Zanzibarze, która przywędrowała tu niegdyś z Bliskiego Wschodu. Głównym składnikiem jest ryż, do którego można dodać warzywa i kawałki mięsa według gustu. Cały sekret tkwi jednak w tym, by całość odpowiednio doprawić. Wierzcie mi, dobrze przyrządzony pilau smakuje nieziemsko. A na zwieńczenie uczty w czasie lekcji gotowania powstaje coś, co nosi nazwę plantain desert. Są to wspomniane wyżej duże banany, gotowane w mleczku kokosowym. Coś przepysznego, zapewniam. A oto obiecane przepisy… Fish cake, czyli zanzibarskie kotleciki rybne z ziemniakami Składniki: 5 ziemniaków, tuńczyk, 1 marchewka, ½ łyżeczki czosnku, szczypta czarnego pieprzu, 1 cytryna, ½ szklanki mąki pszennej lub bułki tartej, 1 jajko, olej do smażenia, przyprawy – świeży imbir, trawa cytrynowa, świeża kolendra, 1 czerwona papryczka chili, pół łyżeczki mielonego kardamonu Sposób przygotowania: Obierz ziemniaki i ugotuj w osolonej wodzie. Gdy się ugotują, odcedź wodę i zrób puree, całość odłóż na bok. Obierz marchewkę, przygotuj tuńczyka. Rybę potraktuj przyprawami, czosnkiem, ostrą czerwoną papryką. Następnie wymieszaj ją z tłuczonymi ziemniakami. Wszystko musi być dobrze ze sobą połączone. Ubij jajko. Uformuj kotleciki z rybno-ziemniaczanej masy, obtocz je w mące lub bułce tartej i zamocz w jajku. Rozgrzej olej na patelni, zanurz kotlety w oleju, następnie smaż na głębokim tłuszczu, aż kolor stanie się brązowy. Wyjmij kotlety z patelni i odsącz z tłuszczu. Ryba w ostrej marynacie Składniki: makrela królewska, 5 ząbków czosnku, 1 łyżeczka czarnego pieprzu w proszku, 1 łyżeczka imbiru w proszku, 1 łyżeczka kminku w proszku, 1 łyżka soli Sposób przygotowania: Umyj rybę i pokrój na kawałki. Rozgnieć czosnek i dodaj do czosnku pozostałe przyprawy. Rybę dokładnie posmaruj czosnkową pastą z każdej strony. Pozostaw rybę w takiej marynacie na pięć do dziesięciu minut (do wchłonięcia się składników). Rozgrzej olej na patelni. Ostrożnie zanurz rybę w oleju o wysokiej temperaturze. Poczekaj aż kawałki się zrumienią i pokryją skórką. Pilau / Pilaw Składniki: 3 szklanki ryżu, 6 szklanek wody, 1 cebula pokrojona, olej, 1 łyżka pasty imbirowo oraz czosnkowej, 1 łyżka kminku, ½ łyżeczki czarnego pieprzu, sproszkowany cynamon Sposób przygotowania: Do garnka wlej olej i podsmaż cebulę na brązowy kolor. Następnie dodaj imbiru, a następnie wszystkie inne przyprawy i sól. Dodaj sześć szklanek gorącej wody oraz ryż. Gotuj, aż ryż będzie prawie suchy. Powinien być kruchy, a nie papkowaty. Następnie wstaw całość do piekarnika i ustaw temperaturę 350 stopni. Piecz aż ryż będzie dobrze miękki. Plantain desert – deser z warzywnych bananów (platany) Składniki: 3 duże banany platany, 3 łyżki cukru, mleko kokosowe Sposób przygotowania: Obierz banany. Przetnij wzdłuż i usuń nasiona. Skórkami z bananów wyłóż garnek i postaw na gazie. Na tych skórkach ułożysz obrane i pokrojone części. Uważaj, by skórki się nie przypaliły. Każdego rozciętego banana pokrój na dwie części i połóż na skórce. Z 3 bananów uzyskasz 12 kawałków. Dodaj 1 ½ szklanki mleka kokosowego, cukru i kardamonu. Kardamon można zastąpić cukrem. Gotuj do momentu, aż mleko kokosowe się wygotuje. Zdejmij z ognia i podaj na ciepło. Możesz także schłodzić deser w lodówce i zaserwować na zimno. Kiedy wszystko będzie już gotowe, zasiądziecie do stołu na wspólną konsumpcję. Jak widzicie przepisy są bardzo proste i każdy może takie dania przyrządzić własnoręcznie. Smakują obłędnie, a sekretem są tu...