Kultowe produkty lat 90. – co było popularne?

bestyle.pl 2 miesięcy temu

Lata 90. w Polsce to nie tylko przemiany polityczne, ale też rewolucja na sklepowych półkach. Zachodnie marki jak McDonald’s czy Levi’s stały się symbolem nowej rzeczywistości, a gumę Turbo z tatuażami znało każde dziecko. Walkmany, ortalionowe kurtki i Coca-Cola Cherry budziły emocje, a czasopisma „Bravo” kształtowały gusta nastolatków. Ten tekst to podróż po kultowych produktach, które definiowały codzienność – od szkolnych słodyczy po pierwsze prywatne media. Nostalgia gwarantowana!

Zachodnie marki, które podbijały polskie sklepy

Lata 90. w Polsce to czas rewolucji konsumpcyjnej, gdy półki sklepowe zapełniły się produktami, o których wcześniej można było tylko pomarzyć. McDonald’s, Coca-Cola i Levi’s stały się symbolami nowej ery – zachodniego stylu życia, który budził równocześnie zachwyt i zdziwienie. Pierwsza restauracja McDonald’s przy Marszałkowskiej w Warszawie w 1992 roku przyciągnęła tłumy, a kolejki sięgały kilkuset metrów. Dla wielu rodzin wizyta w „Maku” była wydarzeniem porównywalnym z wyjściem do teatru.

Levi’s i Coca-Cola to więcej niż produkty – to ikony popkultury. Dżinsy z czerwoną metką stały się wyznacznikiem statusu, a butelka coli z charakterystycznym konturem postaci była nieodłącznym elementem imprez czy spotkań na trzepaku. W sklepach odzieżowych jak „Americanos” czy „Big Star” królowały zachodnie kroje, choć polskie marki próbowały konkurować niższymi cenami. Warto pamiętać, iż w tamtych czasach posiadanie telefonu komórkowego wielkości butelki wody mineralnej również było przejawem luksusu.

Słodkie hity, które pamiętasz ze szkolnej świetlicy

Guma Turbo z obrazkami samochodów to legenda polskich podwórek. Za 10 groszy dostawało się nie tylko słodką przyjemność, ale też kolekcjonerską „turbówkę” – mały druczek z wizerunkiem Ferrari czy Mustanga. Mimo iż smak znikał po kilku minutach, dzieciaki wymieniały się nimi jak Pokémonami. Nie mniejszą popularnością cieszyły się wafelki Grześki – ich prostota i niska cena (około 20 groszy) sprawiały, iż trafiały do każdego tornistra.

Snickers i Prince Polo to batony, które stały się synonimem luksusu. Ten pierwszy reklamowano hasłem „Nie czyń sobie przerwy od głodu”, a drugi – jako „polski smak”. W sklepikach królowały też oranżady w proszku, które rozpuszczano w wodzie lub… jedzono na sucho, co kończyło się kwaśnymi grymasami. Dziś te smaki wracają w limitowanych edycjach, np. Frugo w tubkach czy retro opakowaniach Coca-Coli Cherry.

Gadżety, które wtedy robiły wrażenie

Walkman Sony to must have każdego nastolatka. Słuchanie muzyki z kaset stało się rytuałem – zwinięte przewody słuchawek chowało się pod bluzą, a wymiana płyt z przyjaciółmi przypominała negocjacje dyplomatyczne. Magnetowidy to kolejny relikt epoki. Wypożyczalnie kaset VHS kwitły, a wieczór z „Gwiezdnymi Wojnami” czy „Terminatorem” wymagał planowania z tygodniowym wyprzedzeniem.

Telefony komórkowe wielkości butelki były równie ekskluzywne co dziś najnowsze iPhone’y. Nokia 3310 pojawiła się dopiero pod koniec dekady, ale już wtedy „cegły” z antenką budziły podziw. W szkołach królowały też dyskietki – przenoszenie pracy domowej na 1,44 MB wymagało heroizmu.

Uniformy ówczesnej ulicy

Ortalionowe kurtki w neonowych kolorach to dress code lat 90. Materiał szeleścił przy każdym kroku, a jaskrawe odcienie różu czy limonki widoczne były z drugiego końca osiedla. Dresy w paski zakładano nie tylko na WF – stały się codziennym uniformem, zwłaszcza w wersji od Adidasa lub Reeboka.

Levi’s 501 to ikona, której popularność przetrwała dekady. W tamtych czasach para takich spodni kosztowała równowartość kilku pensji, dlatego często kupowano tańsze zamienniki jak Big Star. Mimo to posiadacze „prawdziwych” Levi’sów byli królami szkolnych korytarzy.

Co piło się przed erą smoothie i cold brew?

Coca-Cola Cherry w puszce to smak, który dzielił Polaków na zwolenników i przeciwników. Wiśniowy posmak był tak intensywny, iż niektórzy rozcieńczali napój wodą. Wata cukrowa sprzedawana na straganach miała magiczny status – różowy kłębek na patyku był obowiązkowym elementem wycieczki do lunaparku.

Musujące proszki typu „Polo Cockta” rozrabiano w wodzie, tworząc napój o smaku przypominającym oranżadę. Dziś ich odpowiedniki można znaleźć w sklepach z retro żywnością, np. wersje o smaku coly lub pomarańczy. Nie zapominajmy też o małpkach – małych buteleczkach z sokiem, które zbierało się jak trofea.

Czasopisma z gwiazdami w roli głównej

„Bravo” i „Popcorn” to nie tylko gazety – to kultowe przewodniki po świecie nastoletnich marzeń. W każdym numerze czekały plakaty gwiazd wyrywane z pośrodka gazety, które potem zdobiły ściany pokojów jak talizmany. W „Bravo” szukano porad, jak poderwać sympatię z klasy, a w rubryce „Listy od serca” publikowano wyznania miłosne pisane na serwetkach. „Popcorn” z kolei skupiał się na plotkach ze świata muzyki i filmu, a testy osobowościowe typu „Jaka jest twoja druga połówka?” wywoływały burze dyskusji na szkolnych korytarzach.

Co tydzień w kioskach ustawiały się kolejki po najnowszy numer z plakatem Whitney Houston lub Jon Bon Jovi. Dodatki w postaci tatuaży z transferem (np. z Michaelem Jacksonem) były hitem, który dzielił przyjaciół – niektórzy przyklejali je na ramię, inni kolekcjonowali jak dzieła sztuki. W latach 90. te gazety zastępowały Instagram – to w nich śledzono modę, fryzury i nowe single zespołów jak Backstreet Boys.

Lodowe wynalazki, które budziły emocje

Calipso w tubce to był lodowy odpowiednik pasty do zębów – wyciskane prosto do ust, zostawiało na języku ślad w kolorze truskawki lub cytryny. Dzieciaki prześcigały się, kto wyciśnie dłuższy „robaka”, a resztki lizało się z folii. Pałeczki lodowe za 10 groszy to z kolei klasyk sklepików przy basenie – kolorowe lizaki z lodową masą, które topiły się w tempie ekspresowym. Największe kontrowersje budziły jednak tzw. ciepłe lody – słodka pianka w waflu, która parzyła język i wywoływała spory między rodzeństwem: „To nie lody, to oszustwo!”.

Lody Bambino na patyku, choć produkowane już w PRL, w latach 90. stały się symbolem letnich wyjazdów nad morze. „Murzynek” – czekoladowa polewa na ciepłej masie – dla jednych był przysmakiem, dla innych kulinarnym absurdem. Dziś te smaki wracają w wersjach „retro”, ale nie mają już tego samego klimatu co drewniane budki z napisem „Lody”.

Prywatne media – nowy głos w eterze

TVN i Polsat w latach 90. zmieniły telewizję w show. „Klan” o perypetiach rodziny Lubiczów oglądała cała Polska, a „Familiada” z Karolem Strasburgerem uczyła rodzinnych współzawodnictw przy tablicy z hasłami. RMF FM i Radio ZET przyniosły rewolucję w radiu – zamiast przemówień polityków leciały playlisty z przebojami Britney Spears i Roxette. To wtedy narodził się zwyczaj nagrywania hitów na kasetę prosto z radiowego głośnika.

„Miliard w rozumie” i „Idź na całość” to programy, które przyciągały przed telewizory całe rodziny. W tle zawsze było słychać charakterystyczne dżingle, a prowadzący jak Zygmunt Chajzer stawali się celebrytami. Dla wielu

Idź do oryginalnego materiału