**Rozprawa w kuchni: prawda, która zniszczyła zaręczyny**
Tego wieczoru, gdy do Kamila zawitał jego przyjaciel z dzieciństwa, Rafał, wszystko zaczęło się jak zwykłe, serdeczne spotkanie starych kumpli. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Było przytulnie i swojsko.
Nagle zatrzasnęły się drzwi wejściowe.
— To moja narzeczona! Zaraz was poznam — uradowany oznajmił Kamil.
Do kuchni weszła smukła dziewczyna. Rafał nagle zastygł. Ona, zobaczywszy go, jakby na moment skamieniała.
— Poznaj, to Rafał, mój przyjaciel z lat młodości! — weselszym tonem powiedział Kamil.
— Miło cię poznać — wyszeptała dziewczyna. Miała na imię Kinga. Niemal natychmiast wyszła z pokoju, nie mówiąc ani słowa więcej.
Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, Rafał sięgnął po telefon:
— Kamil… muszę ci coś pokazać.
Włączył film i odwrócił ekran w stronę przyjaciela. W ciągu sekundy twarz Kamila zbladła, jakby ujrzał ducha.
Tydzień wcześniej.
— Hej, masz teraz chwilę? — rozległ się znajomy od dzieciństwa głos.
Mimo iż minęło wiele lat, odkąd Rafał wyjechał do pracy w Gdańsku, Kamil rozpoznałby go w każdej sytuacji — choćby gdyby obudził go w środku nocy.
— Rafał! Naprawdę? Jasne, przyjeżdżaj! Mam wolną drugą sypialnię, możesz u mnie zostać, dopóki nie znajdziesz mieszkania. No i przedstawię ci Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta.
— Co za zbieg okoliczności — zaśmiał się Rafał. — Dobra, czekaj na mnie za tydzień.
Gdy Kamil powiedział Kindze o przyjeździe przyjaciela, ta jakby się spięła.
— A kto będzie mu gotował? Kto sprzątał? — kapryśnie zapytała, prezentując nieskazitelny manicure.
— Przecież wszystko robimy razem. I naczynia, i pranie dzielimy po połowie. Rafał to dorosły człowiek, nie dziecko. Da sobie radę.
— Tylko pamiętaj — odcięła się Kinga cierpko.
Spotkanie przyjaciół minęło w miłej atmosferze. W drodze z dworca gadali, śmiali się, rozprawiali o życiu. W domu Kamil wyciągnął butelkę — „na powitanie”.
— Tylko troszkę, jutro muszę być trzeźwy, spotykam się w sprawie pracy — ostrzegł Rafał.
Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, mężczyźni już sprzątnęli kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.
— Kinga, poznaj Rafała.
Na widok Rafała dziewczyna zmieniła się na twarzy, ale gwałtownie się opanowała:
— Znamy się. Gdańsk. Cześć, Rafał. Nie spodziewałam się.
— Ani ja — uśmiechnął się ironicznie.
— Co na kolację? — gwałtownie zmieniła temat Kinga i zniknęła w sypialni.
Później, gdy zostali sami, Kamil zapytał:
— Co się stało, Kinga? Od wieczora jesteś jakaś nieswoja.
— Nie uwierzysz mi — szepnęła.
Ale po natarczywych pytaniach wyznała: dawniej krótko spotykała się z Rafałem. Jak twierdziła, był natrętny, a gdy go odrzuciła — zaczął rozpuszczać plotki, próbując zniszczyć jej opinię.
— Teraz i tobie coś opowie, na pewno.
— Rafał? Nie wygląda na takiego…
Kinga rozpłakała się, zerwała się i zaczęła pakować walizkę.
— jeżeli mi nie wierzysz — między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.
— Zaczekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, wyrzucę go.
— Czyli wciąż wątpisz?! — wrzasnęła, trzaskając walizką i wypadła z pokoju.
Gdy Kamil wszedł do kuchni, Rafał już na niego czekał.
— Wyjechała? Wszystko słyszałem, ściany tu cienkie jak bibuła — powiedział spokojnie.
— Rafał, mów szczerze… Kinga mówiła prawdę?
Tamten w milczeniu wyjął telefon, przejrzał galerię i podsunął ekran.
Na nagraniu dziewczyna bardzo podobna do Kingi, ale w wyzywającym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu wykrzykiwał pijackie komplementy. Na koniec znalazła się w objęciach obcego faceta.
— Tych filmików, uwierz, u gdańskich chłopaków jest pełno. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… powiedzmy, miała złą sławę.
— Co jeszcze wiesz?
— Nie chcę tego mówić, ale…
— Nie tobie powinno być wstyd, Rafał. Nie ty mnie okłamywałeś. A ona — patrzyła mi w oczy, udawała niewiniątko.
Przecież chciałem się z nią ożenić. Założyć rodzinę. A czy dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?
Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej przyjaciółki zaczęły pisać i oskarżać Rafała, iż zniszczył miłość — Kamil opowiedział, jak było naprawdę.
— Nie znałem jej przeszłości. A teraz — nie mogę ufać. Z taką kobietą rodziny się nie buduje. Więc… niech idzie.
Nikt jej nie „uratował”. niedługo wyjechała do innego miasta, jakby miała nadzieję, iż przeszłość jej nie dogoni.
A może w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę — kiedyś wyjdzie na jaw. I konsekwencje będą nieodwracalne.