Ksiądz na portalu randkowym. Rozpoznali go parafianie. „Jest mi wstyd”

news.5v.pl 3 godzin temu
  • W opisie na profilu randkowym czytamy, iż Andrzej S. jest koziorożcem, pije okazjonalnie, lubi papierosy. Ksiądz opisał także szczegółowo swoje preferencje seksualne
  • Duchowny zdecydował się także opuścić parafię i oddać w ręce biskupa. Miał także skasować konto na portalu randkowym. „Fakt” opisuje, iż mieszka teraz w jednym z domów diecezjalnych, gdzie odbywa pokutę
  • Kościół w Łubowicach stoi pusty, a na miejsce muszą przyjeżdżać duchowni z innych parafii. Wierni mają mieszane opinie o całej sytuacji
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Proboszcz parafii w Łubowicach (woj. śląskie) działał na portalu randkowym, gdzie wstawiał kontrowersyjne zdjęcia. Został rozpoznany przez wiernych m.in. po zegarku i tatuażach — opisuje „Fakt”.

— Jak w sutannie na mszy chodził, to myśmy tych tatuaży nie widzieli. Nasz proboszcz często na siłownię chadzał. Tam już szaty liturgiczne ściągać musiał. Tatuaże były charakterystyczne, na rękach je miał. No i ten zegarek też rzucał się w oczy — opisał w rozmowie z dziennikiem jeden z parafian.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zdjęcia księdza na portalu randkowym. Opisał szczegółowo swoje preferencje

W opisie na profilu randkowym czytamy, iż Andrzej S. jest koziorożcem, pije okazjonalnie, lubi papierosy. Ma także być biseksualny, lubić grę wstępną i realne spotkania, najlepiej u kogoś, bo sam nie ma lokum. Duchowny podał także, iż „lubi miłość klasyczną, francuską i spotkania niekoniecznie we dwoje”. Ma także szukać osób do lat 50, które nie mają „trochę kilogramów za dużo”.

Kiedy zdjęcia duchownego z portalu randkowego trafiły do Rady Parafialnej, ksiądz początkowo wszystkiego się wyparł, w tym także na niedzielnej mszy. — Po jego charakterystycznych uszach i brodzie wszyscy go rozpoznaliśmy. Chciał jeszcze zrzucić winę na kogoś innego, ale chyba zrozumiał, iż już nic nie wskóra. Brody i charakterystycznych uszu już się nie wyparł — opisał jeden z wiernych w rozmowie z „Faktem”.

Duchowny na portalu randkowym. „Jest mi wstyd”

Ksiądz Andrzej S. przyznał się do wszystkiego w niedzielę z ambony. — Jest mi niezmiernie wstyd. Przepraszam was, iż zawiodłem wasze zaufanie. Zwłaszcza za to, iż w ubiegłą niedzielę was okłamałem. Nie miałem też odwagi, żeby od razu powiedzieć prawdę i przyznać się — powiedział proboszcz parafii w Łubowicach i poprosił wiernych o modlitwę.

Duchowny zdecydował się także opuścić parafię i oddać w ręce biskupa. Miał także skasować konto na portalu randkowym. „Fakt” opisuje, iż mieszka teraz w jednym z domów diecezjalnych, gdzie odbywa pokutę.

Kościół w Łubowicach stoi pusty, a na miejsce muszą przyjeżdżać duchowni z innych parafii. Wierni mają mieszane opinie o całej sytuacji. — Wstyd po nim pozostał we wsi. Szkoda nam też jego rodziców, zawsze w styczniu przyjeżdżali na jego urodziny. Jak oni to przeżyją? — pyta jedna z osób w rozmowie z dziennikiem.

— Miał odwagę przyznać się, iż grzeszy, nie każdy by tak potrafił publicznie, a on to zrobił. Jako proboszcz był dobry, nic mu nie można było zarzucić. Po godzinach jednak robił rzeczy, które księdzu nie przystoją — stwierdził natomiast pracownik firmy pogrzebowej, która współpracowała z parafią, Józef Czogałła.

Idź do oryginalnego materiału