Krzysztof Skórzyński: Dla mnie Wielkanoc ma wymiar symboliczny i duchowy. Podczas przygotowań w kuchni ja jestem od wykonywania poleceń córki

radioswinoujscie.pl 3 dni temu

Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl

Gospodarz programu „Dzień Dobry TVN” lubi celebrować Wielkanoc w dużym, rodzinnym gronie. Z ekscytacją czeka więc na te świąteczne dni i zapowiada, iż w tym czasie nie stroni również od obowiązków w kuchni. Co prawda szefują w niej panie, ale on dwoi się i troi, by pomóc jak najwięcej. Krzysztof Skórzyński zapewnia, iż w menu oczywiście nie zabraknie „królowej” świątecznego stołu – tradycyjnej sałatki jarzynowej, a on będzie miał duży udział w jej przygotowaniu.

W nadchodzący świąteczny weekend prezenter zamierza zwolnić tempo, odłożyć na bok telefon komórkowy i poświęcić czas rodzinie.

– Kocham Wielkanoc, obok Bożego Narodzenia jest to najfajniejszy okres w roku. Oprócz tego, iż oczywiście ma wymiar i symboliczny, i duchowy, to jest to taki moment, kiedy spotykamy całą swoją rodzinę, tych najbliższych, których z różnych powodów przez cały rok nie mamy okazji zobaczyć – mówi agencji Newseria Krzysztof Skórzyński.

Dziennikarz cieszy się, kiedy wszyscy mogą zasiąść przy świątecznym stole i delektować się tradycyjnymi przysmakami. I choć on sam nie może się pochwalić jakimś popisowym daniem, to jednak na czas przygotowań nie ucieka z kuchni, ale jest wzorowym pomocnikiem.

– Ja zawsze jestem od wykonywania poleceń. Od jakiegoś czasu w kuchni króluje moja córka i ona mówi na przykład: „tata, pokrój, tata podziabaj”, bo u mnie się sałatkę dziabie, a nie kroi, bo tak się na wschodzie robiło, sałatka była dziabana, a nie krojona. Ja jestem więc od wykonywania poleceń, żadnych popisowych wielkanocnych dań nie mam – mówi.

Krzysztof Skórzyński zaznacza też, iż Wielkanoc niesie ze sobą powiew świeżości. Zawsze kojarzy mu się z początkiem dobrego czasu w pogodzie, w przyrodzie i w ludzkiej mentalności.

– Dla mnie Wielkanoc to zawsze jest wiosna, czyli koniec tego najczarniejszego polskiego okresu, który rozciąga się między październikiem a końcem marca. Tej szaroburości, kiedy wszyscy chodzą w kolorze czarnym, szarym, ewentualnie bladopopielatym. A teraz na ulicach wreszcie pojawiają się kolory – dodaje dziennikarz.

Idź do oryginalnego materiału