Krok do zakończenia związku

newsempire24.com 4 tygodni temu

Jeden krok do rozwodu

Alicja stała przy oknie i patrzyła, jak Tadeusz krąży po podwórku swoim nowym autem. Sąsiadka Bronisława już trzeci raz wychylała się z klatki schodowej – pewnie hałas silnika przeszkadzał jej w oglądaniu serialu. A Tadeusz wciąż jeździł w kółko jak dziecko z wymarzoną zabawką.

— Tato, mogę się przejechać? — zapytała czternastoletnia Kinga, zaglądając przez ramię mamy.

— Zapytaj jego samego — odparła sucho Alicja, odchodząc od okna.

Kinga zmarszczyła brwi.

— Mamo, co znowu? Kupił samochód dla rodziny!

— Dla rodziny… — Alicja gorzko się uśmiechnęła. — Wiesz, ile ta piękność kosztuje? Na domek letniskowy brakuje, na twój wyjazd na kolonie też zbieramy grosz do grosza.

— Ale samochód jest nam potrzebny! — Kinga usiadła na kanapie, podkurczając nogi. — Pamiętasz, jak jeździłyśmy do babci autobusami? Trzy przesiadki, duszno…

Alicja oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Tak, pamiętała. Ale pamiętała też pół roku kłótni z Tadeuszem. Ona proponowała coś skromniejszego, używany samochód. On upierał się: „Albo porządny, albo wcale”. I efekt – pięcioletni kredyt, przez który teraz muszą liczyć każdy grosz.

Drzwi wejściowe zatrzasnęły się, rozległy się wesołe kroki.

— Moje dziewczynki! — Tadeusz wpadł do pokoju promieniejąc. — Kinga, jedziemy na przejażdżkę? A ty, Alu?

— Nie jestem twoją „Alu” — odcięła się żona.

Tadeusz zwolnił, uśmiech mu zgasł.

— Co znowu?

— Wszystko! — Alicja odwróciła się do niego. — Kupiłeś samochód bez konsultacji ze mną! Wziąłeś kredyt, który będziemy spłacać do emerytury!

— Przecież rozmawialiśmy…

— Rozmawialiśmy o samochodzie, nie o tej łodzi za ćwierć miliona złotych!

Kinga się skuliła i cicho wymknęła z pokoju. Przyzwyczaiła się do rodzicielskich kłótni, ale za każdym razem miała nadzieję, iż tym razem się uda.

— Łódź? — Tadeusz zaczerwienił się. — To japoński samochód, solidny, bezpieczny! Dla mojej rodziny tylko najlepsze!

— A zapytać rodziny to nie? — Alicja usiadła w fotelu, czując narastające zmęczenie. — Tadeusz, ustalaliśmy budżet…

— Ustalaliśmy, ustalaliśmy! — Przeszedł się po pokoju, wymachując rękami. — I co? Na targ autobusem, kartofle w torbach? Zapomniałaś, jak potem bolał cię kręgosłup?

Alicja przypomniała sobie ten dzień. Naprawdę przywieźli sporo warzyw od jej rodziców, a ona musiała dźwigać ciężkie torby od przystanku. Kręgosłup bolał przez trzy dni. Ale teraz to wydawało się niczym w porównaniu z tym, co ich czeka.

— Wiesz co — wstała — pogadamy jutro. Jak ochłoniesz.

— Nie ochłonę! — krzyknął Tadeusz za nią. — Bo mam rację! A ty… ty zawsze niezadowolona!

Drzwi do sypialni zatrzasnęły się. Tadeusz został sam w salonie, patrząc na kluczyki nowego auta w dłoni.

Rano Alicja obudziła się wcześnie, jak zawsze. Tadeusz jeszcze spał, rozwalony na kanapie – pewnie nocował w salonie. Poszła do kuchni, postawiła czajnik. Za oknem mżył deszcz, szare niebo wisiało nisko, jak jej humor.

— Mamo — Kinga zajrzała do kuchni — mogę dziś nie iść do szkoły?

— Dlaczego?

— Głowa boli.

Alicja przyjrzała się córce. Kinga rzeczywiście wyglądała blado, pod oczami miała cienie.

— Przez nas z tatą?

Dziewczynka skinęła głową, nie podnosząc wzroku.

— Kinga — Alicja przytuliła córkę — my po prostu… dorośli czasem się nie dogadują. To nie znaczy, iż cię nie kochamy.

— A rozwodzić się nie chcecie?

Pytanie padło tak prosto, po dziecinnemu, iż Alicji zabrakło tchu.

— Skąd takie myśli?

— U Zosi Kowalskiej rodzice się rozwiedli. Najpierw też ciągle kłócili się o pieniądze.

Alicja puściła córkę i odwróciła się do okna. Rozwód. Przecież sama o tym myślała, szczególnie ostatnio. Gdy Tadeusz podejmował decyzje nie licząc się z nią. Gdy wydawało się, iż żyją równoległymi życiami w jednym mieszkaniu.

— Mamo?

— Idź się ubieraj do szkoły. Głowa przejdzie.

Kinga westchnęła i wyszła. A Alicja stała wciąż przy oknie, trzymając wystygłą filiżankę herbaty.

— Dzień dobry — w drzwiach kuchni pojawił się Tadeusz. Wyglądał na zmęczonego i przybitego.

— Dzień dobry — krótko odparła.

— Słuchaj, może pogadamy normalnie? — Usiadł przy stole, przecierając twarz dłońmi. — Wiem, iż wczoraj przesadziłem…

— Nie przesadziłeś, tylko kupiłeś samochód bez mojej zgody.

— Alu, ale przecież potrzebny nam! I poza tym, ja zarabiam…

— A ja co, w domu siedzę? — Alicja gwałtownie się odwróciła. — Moja pensja się nie liczy?

— Liczy się, oczywiście… Tylko…

— Tylko ty uważasz, iż skoro jesteś głównym żywicielem rodziny, możesz sam decydować o wydatkach.

Tadeusz milczał. To milczenie mówiło więcej niż słowa.

— Rozumiem — Alicja postawiła filiżankę w zlewie. — To i kredyt spłacaj sam.

— Jak to – sam? Przecież jesteśmy rodziną!

— Rodziną się jest, gdy rozmawia się ze sobą. A u nas? Ty zdecydowałeś, kupiłeś, a ja mam się martwić.

Tadeusz wstał, podszedł do niej.

— Alicja, co się z tobą dzieje? Przecież jesteśmy razem dwadzieścia lat…

— Właśnie! Dwadzieścia lat! I przez te lata nie nauczyłeś się słuchać!

Wyszła z kuchni, zostawiając męża sam na sam z myślami.

W pracy Alicja nie mogła się skupić. Koleżanka Danuta zauważyła jej roztargnienie.

— Co się stało? Wyglądasz, jakbyś tydzień nie spała.

— Tak… rodzinne sprawy.

— Tadeusz znów coś odwalił? — Danuta znała Alicję od lat, razem pracowały w księgowości.

— Kupił samochód. Drogi. Na kredyt.

— Oooo — przeciągnęła Danuta. — Rozumiem. Mój mąż teżI kiedy Alicja wróciła wieczorem do domu, zastała na stole bukiet polnych kwiatów i list od Tadeusza: “Dzisiaj startuje nowy rozdział – obiecuję być partnerem, nie tylko głową rodziny.”

Idź do oryginalnego materiału