Koniec w zasięgu ręki

newsempire24.com 1 dzień temu

Do końca

Anna po raz kolejny jadła kolację sama. Na zegarze było już wpół do dziesiątej, a od Kamila ani telefonu, ani wiadomości. „Znowu został w pracy” – pomyślała, choć sama w to nie wierzyła…

…W ciągu ostatniego miesiąca takich „zostawania” było coraz więcej. Na początku sporadycznie – raz na dwa tygodnie. Potem co tydzień. A teraz wydawało się, iż mąż w ogóle przestał wracać do domu o rozsądnej porze.

Anna dobrze pamiętała, jak to się zaczęło. Najpierw Kamil mówił, iż w pracy jest istotny projekt, deadline. Wierzyła i czekała do późna.

Potem wymówki stawały się coraz bardziej absurdalne. W poniedziałek zadzwonił i oznajmił, iż utknął na parkingu, bo koparka odśnieżała i nie dała mu wyjechać. Anna milczała, obserwując zachowanie męża. Doskonale wiedziała, iż w jego firmie jest podziemny parking, do którego ta koparka nie dotarłaby choćby po tygodniu.

W środę „został” na ważnym spotkaniu, chociaż w ich firmie takich zebrań praktycznie nie było. A jeżeli już, to przez video i rano.

A wczoraj w ogóle stwierdził, iż utknął w biurze, bo… rozbolał go brzuch i przez niestrawność spędził w toalecie ponad godzinę.

Anna nie była naiwna. Wiedziała, iż mąż coś ukrywa. Ale histerią nic nie wskóra. Co to mogło być?

— Jak się czujesz? — zapytała, starając się, by głos brzmiał spokojnie.

Kamil, który właśnie wszedł do mieszkania, opadł ciężko na łóżko i westchnął.

— Nie najlepiej — odparł, masując brzuch. — Biznes-lunch zamówiliśmy z tej nowej knajpy, chyba się zatrułem…
— Ojej, straszne. Wierzę, iż ci źle — powiedziała Anna, obserwując jego reakję. — Przyniosę ci lekarstwo. Działa świetnie.
— Nie! — poderwał się Kamil, ale natychmiast z powrotem opadł, uświadomiwszy sobie, iż prawie krzyczy.
— Co się stało? — zdziwiła się Anna.
— Koledzy z pracy dali mi coś. Nie pamiętam nazwy, ale pomogło.
— Tak? No cóż… — wzruszyła ramionami. — Tylko lepiej pamiętaj, co to było, bo nie wiadomo, co ci wcisnęli…
— Masz rację — wymusił uśmiech Kamil. — Pójdę pod prysznic i się położę, bo niezbyt się czuję.
— Jasne — kobieta pogładziła go po policzku i wyszła z sypialni.

Gdy tylko Kamil zamknął drzwi łazienki, Anna natychmiast wróciła do kuchni. Stała przy stole, nerwowo ściskając telefon męża. Sprawdzała wiadomości, połączenia, komunikatory – nic podejrzanego. W końcu zajrzała do aplikacji bankowej.

*„Przelew 10.000 zł na konto Angeliki W.”* — przeczytała w myślach i serce ścisnęło jej się boleśnie. Usłyszała, iż Kamil zakręcił wodę. gwałtownie zamknęła wszystkie karty i odłożyła telefon.

— Nie panikować, nie panikować — szeptała do siebie jak mantrę. — Kim do cholery jest Angelika W.?

Próbowała złapać ulotne wspomnienie. Angelika W. – koleżanka z pracy? Księgowa?

Noc była długa. Anna wierciła się w wielkim łóżku, które nagle wydało się puste i zimne. Kamil spokojnie chrapał obok, nieświadomy jej udręki. W końcu zasnęła płytkim snem, ale choćby tam śniły jej się oderwane słowa, mgliste obrazy, niepokojące wizje.

Obudziła się gwałtownie, jakby ktoś ją trącił.

*„Angelika!”* — imię wypaliło się w pamięci. Była dziewczyna Kamila, o której wspominał ledwie kilka razy. Ta, o której zawsze mówił niechętnie, machając ręką: „to była tylko młodzieńcza miłość”.

Anna usiadła na łóżku, czując, jak po plecach spływa zimny pot. Teraz wszystko nabierało sensu: dziwne spóźnienia, głupie wymówki, „niestrawności”. A teraz jeszcze ta duża suma pieniędzy…

Złapała się za głowę, próbując opanować drżenie.

*„Młodzieńcza miłość”* — dźwięczało jej w głowie.

Nie spała do świtu. Leżała, wpatrując się w spokojną twarz męża, układając w głowie puzzle. Pomysł, iż Angelika to jego była, teraz wydawał się oczywisty. Ale co ich łączyło po tylu latach? I dlaczego przelał jej tyle pieniędzy?

Cicho wstała, by nie obudzić Kamila. W kuchni zaparzyła kawę i wyjęła notatnik. Musiała ułożyć plan.

„Co robić?” — pulsowało w skroniach.

Porozmawiać z Kamilem? Ale on wyraźnie coś ukrywa.

Wynająć detektywa? Zbyt radykalne. Nie miała pojęcia, gdzie się takich szuka.

Znaleźć Angelikę sama?

Wiedziała, iż nie może zwlekać. Każdy dzień pogarszał sprawę. Ale jak działać, nie zdradzając podejrzeń?

Postanowiła zacząć od przeszukania jego profilu w social mediach. Może znajdzie ślad?

Otworzyła laptopa i przewijała zdjęcia. Większość to ostatnie lata – wspólne wyjazdy, spotkania rodzinne, imprezy firmowe. Ale na samym dole znalazła stare fotki. Na jednej młody Kamil z dziewczyną. Anna wpatrywała się w jej twarz.

To była ona. Angelika. Ta, o której kiedyś wspominał.

Zamknęła laptop i głęboko odetchnęła. Zrozumiała, iż ma tylko dwie drogi: zamknąć oczy i żyć dalej, ryzykując gorsze konsekwencje, albo działać i poznać prawdę, jakkolwiek bolesna by nie była.

Wybór był oczywisty.

Wieczorem Anna siedziała w salonie, nerwowo bawiąc się telefonem. Miała już przygotowaną przemowę, gdy drzwi się otworzyły.

— Musimy porozmawiać — powiedział Kamil od progu. Jego głos brzmiał obco i zmęczony.
— Też chciałam… — zaczęła, ale przerwał jej gestem.
— Najpierw ja — usiadł na podłodze w przedpokoju. — To, co powiem, nie spodoba ci się. Nie proszę o wybaczenie, ale nie osądzaj mnie.

Anna zamarła, czując przyspieszone bicie serca.

— Pamiętasz Angelikę? To była moja pierwsza miłość. Byliśmy razem pod koniec liceum i na początku studiów — głos mu drżał.

Anna czuła, jakby prowadzono ją na stracenie. Za chwilę usłyszy wyrok.

— Zaraz po studiach Angelika zaszła w ciążę. Byłem młody, głupi i egoistyczny. Przeraziłem się — Kamil zamilkł.

Anna chciała go złapać za ramiona i potrząsnąć, by przestał przeciągać tę chwilę. Ale i tak wiedziała. Ciąża, dziecko,Anna wyciągnęła rękę, dotknęła dłoni Kamila i powiedziała cicho: „Wiesz co? Pojedziemy do niej razem, bo żadne z nas nie powinno być z tym samo“.

Idź do oryginalnego materiału