Kogoś kochał, ale nie mnie

newskey24.com 2 miesięcy temu

Kochała, ale nie mnie

Helena stała przy oknie i patrzyła na podwórko, gdzie jej mąż Marek rozmawiał z sąsiadką Krystyną. Znowu. Kolejny dzień z rzędu. Stali przy samochodzie Krystyny, a ona żywo opowiadała coś, wymachując rękami. Marek słuchał uważnie, kiwał głową, czasem się śmiał.

Helena odsunęła się od okna, by ich nie zauważyli. W piersi zagościło znajome uczucie — nie zazdrość, nie. Coś innego, bardziej przygniatającego. Zrozumienie.

— Mamo, a gdzie tata? — zapytała córka Zosia, zaglądając do kuchni. — Obiecał pomóc mi z matematyką.

— Na podwórku — odpowiedziała Helena, starając się, by głos brzmiał normalnie. — Zaraz wróci.

Zosia skinęła głową i pobiegła do swojego pokoju. Helena włączyła czajnik i wyjęła ze szafki puszkę z ciasteczkami. Ręce poruszały się automatycznie, a myśli były zupełnie gdzie indziej.

Gdy Marek wszedł do mieszkania, na jego twarzy był ten szczególny uśmiech — zadowolony, lekko rozmarzony. Pojawiał się tylko po rozmowach z Krystyną.

— Cześć — powiedział, przechodząc do kuchni. — Herbata jest?

— Właśnie zaparzyłam. — Helena postawiła przed mężem filiżankę. — Długo rozmawialiście z Krystyną?

— Nie bardzo. Opowiadała o nowej pracy. Wyobraź sobie, dostała się do agencji reklamowej. W jej wieku znaleźć takie stanowisko!

Mówił z zachwytem. W głosie brzmiała duma, jakby to było jego własne osiągnięcie. Helena w milczeniu mieszała cukier w herbacie.

— A co tam będzie robić? — spytała.

— Menadżerem ds. klientów. Ma odpowiednie wykształcenie, duże doświadczenie. Krystyna w ogóle dzielna kobieta, po rozwodzie tak gwałtownie się pozbierała.

Krystyna. Zawsze Krystyna. Ich sąsiadka, która wprowadziła się do bloku naprzeciwko pół roku temu. Urodziwa czterdziestolatka, niedawno po rozwodzie, bezdzietna. Sukcesywna, niezależna, interesująca.

Wszystko tym, czym Helena kiedyś była, zanim została żoną i matką. Nie żałowała swojego wyboru, ale czasami…

— Zosia czeka na ciebie z matematyką — przypomniała.

— A, no tak, zupełnie zapomniałem. Zaraz do niej pójdę.

Marek dopił herbatę i poszedł do córki. Helena została sama w kuchni. Wzięła do ręki jego filiżankę i zobaczyła na dnie kilka fusów. Babcia uczyła ją kiedyś wróżyć z nich, ale teraz Helena nie chciała znać przyszłości. Teraźniejszość była aż nadto jasna.

Marek był zakochany. Nie w nią, swoją żonę od siedemnastu lat, ale w sąsiadkę Krystynę. Sam jeszcze tego nie pojmował albo nie chciał przyznać, ale Helena widziała wszystkie oznaki. Jak zaczął bardziej dbać o siebie, kupił nową koszulę, częściej się golił. Jak szukał pretekstów, by wyjść na podwórko, gdy Krystyna wracała z pracy. Jak rozjaśniały mu się oczy, gdy o niej mówił.

Kiedyś tak patrzył na Helenę.

— Mamo, tata mówił, iż ty też masz wyższe wykształcenie — Zosia wróciła do kuchni z podręcznikiem w ręce. — Dlaczego nie pracujesz?

Pytanie zaskoczyło Helenę. Córka patrzyła na nią z ciekawością typową dla czternastolatki.

— Pracowałam, kiedy byłaś mała — odparła. — Potem zdecydowałam się zająć domem i rodziną.

— A nie jest ci nudno?

Czy było nudno? Helena nigdy nie zadawała sobie tego pytania. Po urodzeniu Zosi poszła na urlop macierzyński i już nie wróciła do pracy. Marek dobrze zarabiał, rodzina nieChociaż serce jeszcze bolało, Helena wzięła głęboki oddech i ruszyła naprzód, bo zrozumiała, iż czas największych prób to też czas, by odnaleźć siebie na nowo.

Idź do oryginalnego materiału