Do miłości nie ma instrukcji, jednej uniwersalnej definicji, jednego rozwiązania na pojawiające się w związku problemy. Miłość jest taka, jak ludzie, których łączy: jedyna, niepowtarzalna, za każdym razem inna. Miłość jest wymagająca: trzeba pracy i poświęcenia, żeby trwała i nie gasła. Miłość nie jest łatwa i wygodna. Czasem, mimo, iż przez cały czas się tli, trzeba odejść. Niekoniecznie z bardzo oczywistych powodów. Niektórzy uznaliby je wręcz za błahe. I niekoniecznie odejść na zawsze. Może choćby tylko na chwilę, żeby pozwolić sobie i swojemu partnerowi spojrzeć na nią z dystansem? Docenić, naprawić?…
5 nieoczywistych powodów, dla których kobiety odchodzą od mężczyzn, których przez cały czas kochają
Samotność
Co za fanaberie – powiedzą niektórzy. Związek przechodzi przecież różne fazy, etapy. Nie zawsze możemy być razem, czasem oddalamy się od siebie, rodzą się dzieci, czasu mamy coraz mniej, coraz trudniej być „dla siebie” tak, jak na początku związku. I to wszystko prawda, ale… jeżeli kochasz, mimo przeciwności losu, okoliczności, życiowej rutyny – przez cały czas chcesz być blisko, wiedzieć, iż jesteś ważna, iż się liczysz, iż możesz liczyć na swojego partnera. Kiedy tego brak, rodzi się żal, frustracja, poczucie, iż coś umiera…
Niektórzy mężczyzni mają tendencję do oddalania się (fizycznego i emocjonalnego), kiedy nie czują się komfortowo. Większość kobiet w związku zamyka cały swój świat. Gdy ogarnia nas poczucie samotności, ten świat się wali. Naturalną reakcją jest ewakuacja.
Brak chęci zrozumienia i wsparcia
Wszyscy tego pragniemy: być wysłuchani, poczuć, iż ktoś nas rozumie, iż stoi po naszej stronie, iż jesteśmy z kimś jednością, iż nas zaakceptowano, iż jesteśmy godne szacunku. O ten szacunek i poczucie, iż to, co mamy do powiedzenia jest ważne, bywa trudno. Ba, czasem choćby trudno o tak banalne i proste akty komunikacji i miłości jak chęć dzielenia się obowiązkami domowymi. Kobiety odchodzą, bo ich mężczyznom nie chce się słuchać i uparcie traktują je jako „pewnik” w swoim życiu.
Brak namiętności
Bliskość fizyczna jest bardzo ważnym elementem miłości. Kiedy namiętność wygasa z zaniedbania, z przyzwyczajenia, z lenistwa, nie ma tu wytłumaczenia. Jest taki moment w życiu, kiedy zdajesz sobie sprawę, jak to, co dzieje się w waszej sypialni przekłada się na wasze codzienne relacje, emocje, na trwałość waszego związku. I nie chcesz już godzić się na „półśrodki”.
Zmiany i brak zmian
Doświadczamy ich stale, w mniejszym lub większym stopniu. Mamy swoje kryzysy, „górki i dołki”. Wszystkie doświadczenia pozostawiają w nas jakiś ślad. Zmieniamy się, choćby „tylko” wtedy, gdy pokonujemy problemy, przezwyciężamy życiowe tragedie i… tracimy dotychczasową perspektywę. Nagle chcemy czegoś więcej, czegoś innego, nagle okazuje się, iż inaczej definiujemy słowo „szczęście”. I iż wcale nie jesteśmy tam, gdzie chciałybyśmy być. Zdarza się, iż nasz partner nie potrafi zaakceptować tych zmian. Tylko, iż my jesteśmy już zbyt daleko, by się zatrzymać, by wrócić do dawnego życia…
Badania dowodzą, iż mężczyzni są o wiele mniej „elastyczni” jeżeli chodzi o podatność na zmiany. Zdecydowanie bardziej wolą komfort jaki daje im przewidywalność, rutyna. Z wiekiem, rzadziej niż kobiety, odczuwają potrzebę ciągłego rozwoju. I może się zdarzyć, iż przestają być dla nas partnerami do rozmowy.
Emocjonalna nieobecność
Kiedy nasz związek przeradza się w taki dziwny twór, gdy już jedynie „trwamy” obok siebie, pojawia się uczucie pustki, którą coraz trudniej wypełnić. Teoretycznie można żyć razem, będąc adekwatnie osobno, nie szukając porozumienia. Tylko, iż choć w związku jesteśmy w stanie znieść wiele, obojętność naprawdę boli. Potrzebujemy partnerstwa, współpracy w tworzeniu relacji, wzajemnego dbania o siebie, ciekawości drugiego człowieka.
Powiecie: rutyna, samotność to jeszcze nie dramat. Są rzeczy dużo gorsze: przemoc, zdrada. To prawda. Żyjemy jednak w takich czasach, kiedy mamy coraz większą świadomość tego, jak ważne jest dla nas poczucie osobistego spełnienia, szczęścia. Kiedy nie ma między nami szacunku, połączenia emocjonalnego i intelektualnego, namiętności, intuicyjnie czujemy, iż lepiej nam będzie osobno.