Podpaska, która diagnozuje chorobę. Tampon zamiast skalpela. Czego możemy dowiedzieć się z krwi menstruacyjnej?

sexed.pl 14 godzin temu

Krew menstruacyjna przez wieki uznawana była za coś nieczystego, obrzydliwego i bezużytecznego. Dziś coraz więcej naukowczyń i startupów z branży femtech odkrywa, iż może ona kryć w sobie odpowiedzi na pytania, których medycyna szukała od dekad, szczególnie w obszarze zdrowia reprodukcyjnego kobiet.

Krew menstruacyjna to nie tylko sama krew, ale także fragmenty błony śluzowej macicy (endometrium) i płyn pochwowy, czyli unikalna mieszanka komórek i cząstek, które mogą bardzo dużo powiedzieć o stanie zdrowia macicy i układu hormonalnego.

CENNA KREW

Przez wiele dekad kobiety oraz ich zdrowie reprodukcyjne było marginalizowane w badaniach naukowych, poprzez m.in. wykluczenie z prób klinicznych, uprzedzeń dotyczących „kobiecych” (czytaj: niepoważnych) tematów czy wstydu narosłego wokół samej menstruacji. Krew menstruacyjna skrywa wiele tajemnic, ale dopiero od niedawna analizuje się jej skład i wykorzystuje do diagnostyki chorób ginekologicznych. Wcześniej uważano krew menstruacyjną za zbyt „brudną” i trudną do badania, ale to doskonały materiał biologiczny produkowany przez połowę populacji świata. Co więcej, stanowi nieinwazyjne źródło cennego materiału biologicznego – bez konieczności wykonywania biopsji czy innych zabiegów chirurgicznych.

Ze względu na swój unikalny skład, naukowcy z całego świata coraz częściej wykorzystują krew menstruacyjną, by badać przyczyny chorób, szukać ich biomarkerów i opracowywać spersonalizowane terapie.

CZY KREW MENSTRUACYJNA POMOŻE W BADANIACH NAD ENDOMETRIOZĄ?

Jednym z obszarów, w których krew menstruacyjna może odegrać kluczową rolę, są badania nad endometriozą. To schorzenie, do którego dochodzi, gdy komórki podobne do tych z błony śluzowej macicy zaczynają rosnąć w innych częściach ciała: na jajnikach, pęcherzu czy jelitach. Powoduje to potworny ból, obfite krwawienia, bezpłodność. A mimo to wciąż nie ma prostego sposobu, by ją wykryć.

Jak zdiagnozować endometrioze Fot. Unsplash

Badania nad endometriozą wciąż są poważnie niedofinansowane, mimo iż choroba ta dotyka choćby 10% kobiet. Jej mechanizmy pozostają trudne do poznania, ponieważ większość metod diagnostycznych wymaga inwazyjnych procedur. Diagnozę można potwierdzić tylko laparoskopią — zabiegiem chirurgicznym wykonywanym w znieczuleniu ogólnym. To nie tylko inwazyjne, ale i kosztowne, a sam proces diagnozy trwa średnio 8-10 lat.

Gdzie szukać pomocy w endometriozie? Czytaj dalej >>

Dostępne dziś terapie – takie jak usuwanie zmian chirurgicznie, hormonalna antykoncepcja czy leki przeciwbólowe – łagodzą objawy, ale nie rozwiązują przyczyny choroby ani jej powikłań (np. niepłodności).

TAMPON ZAMIAST SKALPELA

Naukowczynie w NextGen Jane analizują DNA, RNA i białka z krwi menstruacyjnej, szukając wzorów charakterystycznych dla endometriozy1. Wierzą, iż w przyszłości uda im się stworzyć nieinwazyjny domowy test, który pozwoli postawić wstępną diagnozę choroby. Firma dopracowuje zestaw do pobierania próbek i pracuje nad potwierdzeniem skuteczności metody.

Zespół ROSE z Nowego Jorku bada żywe komórki z krwi miesiączkowej, by zidentyfikować ich nieprawidłowości2. Różnice w kształcie i liczbie określonych komórek mogą wskazywać na obecność endometriozy.

Fot. Unsplash

Endometrioza jest też chorobą zapalną – w organizmach osób nią dotkniętych obserwuje się nadmierną aktywność układu odpornościowego, co nasila objawy. Nic więc dziwnego, iż badaczki skupiają się dziś na analizie właśnie komórek odpornościowych, które obecne są w krwi menstruacyjnej. Dzięki temu można zrozumieć procesy zapalne zachodzące w macicy, co w przyszłości może pomóc w leczeniu np. bolesnych stosunków płciowych – częstego objawu endometriozy związanego ze stanem zapalnym.

Niektórzy naukowcy opracowali jednak tzw. organoidy – miniaturowe modele 3D tkanek, które powstają z komórek macierzystych pozyskanych właśnie z krwi menstruacyjnej. Organoidy potrafią naśladować zachowanie prawdziwego endometrium, co daje badaczom nieinwazyjny sposób na analizowanie jego stanu zdrowia.

Dzięki tworzeniu organoidów z krwi menstruacyjnej osób cierpiących na endometriozę można w laboratorium „odtworzyć” tę chorobę, by lepiej poznać jej mechanizmy i w przyszłości opracować skuteczniejsze metody leczenia.

NIE TYLKO ENDOMETRIOZA

Potencjał krwi menstruacyjnej jest jednak jeszcze większy. Może ona pomóc w diagnozowaniu PCOS (zespołu policystycznych jajników), adenomiozy i przewlekłego zapalenia endometrium, mięśniaków macicy, a choćby raka endometrium i jajnika. To choroby, które często wykrywane są za późno, bo rozwijają się latami w ciszy. Krew menstruacyjna mogłaby być wczesnym sygnałem ostrzegawczym.

Niemiecki startup Theblood pracuje nad stworzeniem domowego testu, który pomoże osobom menstruującym lepiej rozumieć swój cykl, płodność i ogólny stan zdrowia3. To mogłoby być ogromne wsparcie w monitorowaniu menopauzy, czy zaburzeń hormonalnych, które dziś wymagają tradycyjnych badań z krwi w laboratorium.

PODPASKA, KTÓRA DIAGNOZUJE CHOROBY

Badania nad krwią menstruacyjną nie kończą się na endometriozie. Szwajcarski ETH Zurich stworzył prototyp podpaski z czujnikiem, który zmienia kolor, gdy wykryje w krwi menstruacyjnej określone białka, które mogą sygnalizować różne choroby – od stanów zapalnych po raka4.

mat. prasowe ETH Zurich

Amerykański startup Qvin także opracował specjalną podpaskę z paskiem chłonnym, który zbiera próbkę krwi5. Po wyschnięciu wystarczy wysłać ją do laboratorium, a wynik pokaże poziom cukru, przydatny w monitorowaniu cukrzycy. To pierwszy w historii przypadek, gdy amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła test diagnostyczny oparty na krwi menstruacyjnej. Firma współpracuje z rządami i organizacjami, szczególnie w krajach rozwijających się, by udostępnić swoje testy kobietom, które mają utrudniony dostęp do lekarzy.

Qvin pracuje również nad kolejnymi testami, które mogłyby wykrywać podpaski: na HPV, czyli wirusa wywołującego raka szyjki macicy, choroby przenoszone drogą płciową oraz inne choroby ginekologiczne.

Krew menstruacyjna może też dostarczać informacji o innych chorobach układu rozrodczego. Na przykład badania wykazały, iż u osób z nawracającymi poronieniami można w niej wykryć różnice w funkcjonowaniu układu odpornościowego, których nie da się zaobserwować w krwi żylnej.

CUD REGENERACJI

W krwi menstruacyjnej odkryto też komórki macierzyste, te same, które sprawiają, iż błona śluzowa macicy co miesiąc się odnawia. To one sprawiają, iż ten materiał może mieć ogromny potencjał w badaniach nad wieloma schorzeniami – od chorób układu sercowo-naczyniowego po zaburzenia pracy układu nerwowego czy oddechowego.

Niektórzy naukowcy widzą w tym przyszłość medycyny regeneracyjnej: leczenie urazów, odtwarzanie tkanek, czy gojenie ran. Australijska badaczka prof. Caroline Gargett, która odkryła komórki macierzyste w endometrium, pracuje nad ich wykorzystaniem w leczeniu wypadania narządów miednicy, problemu, który dotyczy milionów kobiet po porodach lub w menopauzie6.

PRZEŁAMAĆ TABU

Zainteresowanie krwią menstruacyjną w nauce rośnie – zarówno ze względu na jej unikalny skład, jak i fakt, iż jej pobieranie jest nieinwazyjne, łatwo dostępne i tanie. To także materiał, który każda osoba menstruująca może pobrać samodzielnie, bez konieczności wizyty u lekarza czy pielęgniarki. jeżeli technologia diagnostyczna się rozwinie, mogłoby to znacznie uprościć dostęp do badań i monitorowania zdrowia.

Niestety, wciąż istnieją wyzwania. Rozmowa o krwi menstruacyjnej przez cały czas bywa tematem tabu, a wiele osób nie czuje się komfortowo, mając z nią kontakt. Brakuje też standaryzacji w sposobach jej pobierania – niektóre badania korzystają z próbek z podpasek czy tamponów, inne z kubeczków menstruacyjnych. Różnice w materiałach, z których wykonane są te produkty, mogą wpływać na wyniki badań, a niewłaściwe użytkowanie kubeczków – utrudniać zbieranie próbek.

To, co przez wieki było symbole wstydu, dziś staje się symbolem wiedzy. Krew menstruacyjna zaczyna być źródłem danych, które mogą uratować zdrowie i życie milionów kobiet. Mimo rosnącej liczby badań, projekty, które koncentrują się na krwi menstruacyjnej, są niedofinansowane i często muszą być wstrzymywane z powodu braku funduszy. W Dolinie Krzemowej startupy femtech dostają ułamek tego, co projekty tworzone przez mężczyzn. Część naukowczyń wprost mówi, iż przez cały czas musi walczyć nie tylko o granty, ale i o szacunek dla swojej pracy.

Na szczęście coś zaczyna się zmieniać. W 2025 roku MIT uruchomił pierwszą w historii inicjatywę badań nad nauką o menstruacji o wartości 10 mln dolarów. To jednak tylko kropla w morzu potrzeb i czas, by nauka przestała ignorować krew menstruacyjną, a kobiety przestały się jej wstydzić.

  1. https://www.nature.com/articles/d43747-024-00025-7 ︎
  2. https://feinstein.northwell.edu/institutes-researchers/institute-molecular-medicine/robert-s-boas-center-for-genomics-and-human-genetics/rose-research-outsmarts-endometriosis ︎
  3. https://www.theblood.io/ ︎
  4. https://ethz.ch/en/news-and-events/eth-news/news/2025/05/sanitary-towels-morph-into-test-strips.html ︎
  5. https://www.healthtechdigital.com/quin-launches-new-feature-to-manage-the-impact-of-menstrual-cycle-on-insulin-treated-diabetes/ ︎
  6. https://hudson.org.au/news/endometriosis-biobank-tackles-diagnosis-and-treatment/ ︎
Idź do oryginalnego materiału