Kiedy życie nabiera rozpędu: historia kobiety, która wreszcie postawiła na siebie

twojacena.pl 12 godzin temu

**Dziennik osobisty, wpis pierwszy**

„Mamo, dziś idę z Olą do kina! Bądź w kontakcie, dobrze?” – rzucił Kacper w biegu, całując Mariannę w policzek.

Zamknął za sobą drzwi łazienki i odkręcił wodę. Znad szumu dobiegało ciche nucone przez niego wesołe melodyjki. Marianna usiadła w fotelu przy oknie i, jak zwykle, zatrzymała wzrok na synu. Był szczęśliwy. Wolny. Lekki.

Takim, jakim ona nigdy nie była.

Nagły błysk wspomnień – ma osiemnaście lat, zakochana jak dziewczynka, wychodzi za mąż za Krzysztofa. Wtedy wydawało się, iż miłość jest na zawsze. Że wystarczy trzymać się za ręce, a wszystko będzie proste.

„Mamo, a gdzie moja niebieska koszula?” – głos Kacpra wyrwał ją z zamyślenia.

„W szafie, po lewej, jak zawsze” – uśmiechnęła się przez ciepły ucisk w piersi.

Podeszła do lustra i, widząc swoje odbicie, poczuła znajome mrowienie. Piękna, zgrabna, ale oczy… Oczy zdradzały zmęczenie. Nie codziennością, nie. Życiem.

Tamten dzień – jak bat. Zwykłe rank, sklep osiedlowy. Ona po chleb. A on – z siatką, w której słoiczek dla niemowląt i pieluchy.

„To… nie tak, jak myślisz” – wybełkotał Krzysztof.

Ale Natalia wszystko zrozumiała. To jego nowa rodzina. Marianna przestała być częścią jego życia. Krzyki, łzy, upokorzenie. Potem cisza. Pustka. I nowe życie.

Bez niego. Za to z synem.

Teściowa została przy niej. choćby ją broniła. Marianna wychowała Kacpra sama. I tylko czasem pozwalała sobie przypomnieć, jak łatwo oddała swoje szczęście. Albo raczej pozwoliła je odebrać.

Kacper wyszedł z łazienki, promienny, z uczesanymi włosami, w tej niebieskiej koszuli. Stał się dorosły. Niezależny. Mądry. Takim, jakim ona chciała być w swoich osiemnastu latach.

„Pa, mamo!” – pomachał.

„Miłego wieczoru, słoneczko” – skinęła głową, wracając do fotela.

Wtedy przyszło powiadomienie. Cichy dźwięk, a na ekranie: „Paweł wysłał ci zaproszenie do znajomych”. Mariannie ścięło serce. Paweł? Ten sam Paweł ze szkoły? Z bukietami stokrotek pod oknem?

Zadzwoniła do przyjaciółki.

„Ewa, nie uwierzysz… Paweł! Ze szkoły! Dodał się do mnie!”

„Ten Paweł, który był w tobie zakochany przez całe życie?! No to co, akceptuj! Podobno teraz to jakiś istotny człowiek. I podobno po rozwodzie…”

Tak zaczęła się ich historia. Wiadomości. Rozmowy do drugiej w nocy. Śmieszne memy, ciepłe słowa, komplementy. Jakby wróciła do młodości. Jakby znów łatwiej się oddychało.

Po dwóch tygodniach Marianna zwierzyła się synowi:

„Kacper, chciałabym cię poznać z pewnym człowiekiem…”

Uśmiechnął się.

„Z Pawłem? Mamo, świecisz jak choinka w święta. Cieszę się dla ciebie.”

Nie powstrzymała łez. Z ulgi. Z wdzięczności.

Ale to nie trwało długo. Paweł zaczął się oddalać. Wiadomości stały się krótkie. Potem przyszedł list:

„Marianna, wybacz. Jest ktoś inna. Po prostu… kiedyś wybrałaś Krzysztofa. Teraz wiesz, jak to jest zostać odrzuconą.”

Czytała i nie wierzyła własnym oczom. Mężczyzna po czterdziestce mści się za szkolną miłość? Naprawdę?

Przyjaciółka przybiegła jak burza.

„Pisz do niego! Teraz! Razem coś wymyślimy!”

I napisały. Ze łzami. Ze śmiechem.

„Drogi Pawle! Dziękuję. Byłeś oddechem świeżego powietrza. Znów poczułam się młoda i piękna. Powodzenia tobie i twojej… przyszłości. Marianna.”

Odpowiedź była przewidywalna: obraźliwa. Ale już jej to nie obchodziło.

Tydzień później w sklepie Marianna spotkała kobietę – jaskrawą blondynkę z pomalowanymi ustami i gniewnym spojrzeniem.

„To ty?! To ty zniszczyłaś moje życie z Pawłem!”

Marianna zamarła. A potem, w jednej ulotnej chwili, zrobiło się jej… śmieszno.

„Ach, ta trzecia?” – powtórzyła z ironicznym westchnieniem. „O, droga, trafiłaś nie tam, gdzie trzeba. Prawdziwa rozbójniczka to Natalia. Zawodowo odbiera mężów. Najpierw mojego, teraz twojego…”

„Natalia?!”

„Tak. Zielona 12. Nie pomylisz – ma czerwone auto. Ja wiem.”

Wyszła ze sklepu, ledwo powstrzymując śmiech. Ciekawe, czy Natalia domyśli się, kto podrzucił jej tę minę?

Wieczorem słońce chyliło się za dachy. Marianna siedziała na balkonie, twarz zwrócona ku światłu. Nagle zrozumiała: po raz pierwszy od lat jest jej dobrze. Nie przez mężczyznę. Nie przez flirt. Po prostu – dobrze.

Zadzwonił telefon. WiadomoTelefon zadzwonił – Kacper przysłał wiadomość: „Mamo, a może wpadniesz do nas na kolację? Ola upiekła szarlotkę.”

Idź do oryginalnego materiału