Kiedy wyszłam za mąż, bardzo chciałam przypodobać się rodzinie mojego męża. Robiłam dla nich wszystko: zaprzyjaźniłam się z jego siostrą, pomagałam teściom na działce, jeździłam w weekendy do jego babci, żeby posprzątać i ugotować jedzenie. A niedawno mąż powiedział mi całą prawdę. Powiedział, iż jego rodzice mnie bardzo nie lubią i kiedy zapraszają go do siebie na święta, proszą, żeby przyszedł sam, bez mnie

przytulnosc.pl 16 godzin temu

Niestety, moje dzieciństwo nie było szczęśliwe. Tak się złożyło, iż zawsze miałam bardzo chłodne relacje z moimi rodzicami. choćby kiedy byłam dzieckiem, nie poświęcali mi wystarczająco dużo uwagi, ciągle oddając mnie pod opiekę babci lub mojej ciotki.

Bardzo to przeżywałam i miałam nadzieję, iż kiedy wyjdę za mąż, wreszcie będę miała dużą i kochającą rodzinę. choćby męża wybierałam według określonych kryteriów – chciałam, żeby był dobrym człowiekiem, pochodził ze szczęśliwej, zżytej rodziny, która ceni ciepło domowe i harmonię.

Kiedy poznałam takiego mężczyznę, byłam szczęśliwa, iż jego bliscy dobrze mnie przyjęli. Jego rodzice od samego początku byli dla mnie serdeczni i szczerze się do mnie odnosili.

Zawsze starałam się zrobić na rodzinie męża dobre wrażenie. Sama zaproponowałam, żeby mnie z nimi zapoznał, organizowałam dla nich spotkania w naszym domu, gotując najlepsze i najsmaczniejsze potrawy, i starałam się utrzymywać kontakt poprzez media społecznościowe oraz telefon.

Rodzina męża regularnie zapraszała nas do siebie na święta, a ja zaczęłam czuć się częścią ich wielkiej rodziny. jeżeli nie mogliśmy się spotkać w świąteczne dni, zawsze przekazywałam im prezenty, które starannie wybierałam – zawsze były to drogie i praktyczne rzeczy.

Wydawało mi się, iż udało mi się zaprzyjaźnić z siostrą mojego męża i nawiązać dobre relacje z jego babcią. Przy każdej wizycie mnie przytulały i czasem udzielały mi rad.

Ponieważ nie miałam takich relacji w swojej rodzinie, te kontakty stały się dla mnie niezwykle cenne. Starałam się odwzajemniać ich dobroć. Otrzymywałam od nich to, czego tak bardzo mi brakowało – poczucie ciepła i przynależności. Po raz pierwszy w życiu poczułam, iż mam prawdziwą rodzinę.

Jednak po pewnym czasie siostra męża zaczęła się ode mnie oddalać – rzadziej inicjowała kontakt, a w końcu ograniczyła rozmowy do krótkich, oschłych odpowiedzi.

Babcia męża przez cały czas traktuje mnie dobrze, ale ciągle wymaga, żebym częściej pomagała jej na działce i dbała o porządek w domu. To dla mnie trudne ze względu na moją pracę, co powoduje, iż się na mnie obraża. Po około półtora roku małżeństwa zrozumiałam, iż coś jest nie tak. Nie mogłam jednak pojąć, co było przyczyną tej zmiany.

Kiedy zaczęłam wypytywać męża o stosunek jego rodziny do mnie, w końcu przyznał, iż „nie jestem im szczególnie bliska”.

Okazało się, iż jego rodzice od zawsze widzieli u jego boku inną kobietę i byli rozczarowani, gdy wybrał właśnie mnie. Według jego słów, jego siostra nigdy mnie nie lubiła i utrzymywała kontakt jedynie z grzeczności. Jedynie babcia mnie zaakceptowała, ale i ona uważa, iż jestem kiepską gospodynią, bo nie gotuję jej wnukowi codziennie trzech dań na kolację.

Mimo iż uważałam się za część rodziny męża, przez cały czas pozostałam dla nich kimś obcym. Najbardziej zabolało mnie to, iż kiedy zapraszają męża na spotkania rodzinne, proszą, by przyszedł sam, beze mnie.

Czuję się nikomu niepotrzebna. Szczerze pokochałam tych ludzi i zawsze byłam wobec nich dobra. Nie rozumiem, dlaczego tak mnie traktują.

Idź do oryginalnego materiału