Kiedy matka staje się gościem: dlaczego nie otwieram jej już drzwi
Ewa przyjechała do innego miasta – do córki. Kasia przywitała matkę uprzejmie, jak wypada, ale bez szczególnej czułości. Ewa, zmęczona samotnością i napiętymi relacjami z rodzicami, postanowiła zostać na kilka dni. Wieczorem, przy kolacji, córka nagle zapytała:
— Mamo, kiedy planujesz wracać do domu?
— Chciałam zostać jeszcze parę dni — odpowiedziała Ewa niepewnie.
— A ja uważam, iż już najwyższy czas — powiedziała stanowczo Kasia.
— Proszę, choćby własna matka już przeszkadza… — mruknęła z irytacją Ewa.
— Mamo, po tym, co zrobiłaś, nie chcę cię widzieć — rzuciła niespodziewanie Kasia.
— Co? Co takiego zrobiłam? — Ewa zastygła, nie rozumiejąc, o czym mowa.
Ale Kasia pamiętała doskonale.
Miała zaledwie siedem lat, gdy rodzice się rozwiedli. Od tamtej pory mieszkała z babcią i dziadkiem, którzy stali się jej prawdziwą rodziną. A matka… Matka wybrała inne życie – mężczyzn, adoratorów, nowe związki. Dziewczynka dorastała z poczuciem winy za rozpad małżeństwa, za to, iż dziadek pracował do późnej starości, a babcia wiecznie stała przy kuchni. Gdy Ewie układało się dobrze, potrafiła zadzwonić, a choćby przynieść ciasto. Ale gdy tylko pojawiały się problemy – zamykała się w swoim pokoju, wyżywała na wszystkich i znikała.
Miała w życiu wielu mężczyzn, ale jeden – Marek – stał się kroplą, która przelała czarę. Chytry, zarozumiały, nieprzyjemny. Gdy Ewa próbowała wprowadzić go do mieszkania rodziców, ci dali córce wybór: on albo rodzina. Ewa wybrała jego.
— Twoja mama mieszka teraz na drugim końcu miasta — powiedziała sucho babcia trzynastoletniej Kasi.
— A ja?
— A ty zostajesz z nami. Wszystko będzie dobrze, kochanie, damy sobie radę.
Ale Kasia wiedziała – matka ją zdradziła.
Najpierw Ewa w ogóle się nie pokazywała. Potem wpadała do kuchni, zabierała słoiki z przetworami i znów znikała. Dziewczyna dorastała, ale nie miała z kim porozmawiać. Pierwsza miłość, pierwsze łzy – babcia nie zrozumie, dziadek milczy. A matka… żyła nowym życiem, dopóki nie porzucił jej Marek. Wróciła złamana, żałosna, i zamiast przytulić córkę, znów płakała w swoim pokoju. choćby gdy poznała nowego mężczyznę – Piotra – historia się powtórzyła. Okazał się nudziarzem, leniwym i aroganckim. Wprowadził się do mieszkania rodziców, nie chciał pomagać, unikał choćby dziadka, który sam dźwigał cały dom.
Kasia coraz bardziej się oddalała. Poszła na studia w innym mieście, rzadko odwiedzała rodzinę. Matka wciąż zmieniała mężczyzn, opowiadała o nowym życiu i snuła plany za plecami córki. Aż pewnego dnia Kasia dowiedziała się: babcia i dziadek ze strony ojca zostawili jej mieszkanie. To było niespodziewane, ale stało się punktem zwrotnym. Sprawę załatwiła gwałtownie i bez wahania się wyprowadziła.
Matka dowiedziała się przypadkiem. Natychmiast oświadczyła:
— Świetnie! Wprowadzam się do ciebie, pomogę z remontem, znajdę dobrą pracę w dużym mieście.
— A czy pytałaś mnie o zgodę? — spokojnie powiedziała Kasia. — Nie zamierzam z tobą mieszkać.
— To niewdzięczność! Bez mnie w ogóle by cię nie było! — wpadła w gniew Ewa.
Ale Kasia milczała. Przypomniała sobie siebie jako małą, samotną, porzuconą dziewczynkę. Matka odeszła wtedy – i ona już jej nie potrzebowała.
Ewa obraziła się, ale nie dała za wygraną. Dzwoniła, przyjeżdżała „tylko na chwilę”, zostawała na tydzień. Kasia znosiła to, aż pewnego dnia powiedziała:
— Mamo, wracaj do siebie. Mam swoje życie. Lepiej pomóż babci i dziadkowi.
— Przeszkadzam ci? — odcięła się ironic— Tak, przeszkadzasz, bo nigdy nie byłaś tam, gdzie powinnaś być.