Kawa dla bezdomnego, a potem zjawienie się w garniturze w biurze

polregion.pl 1 dzień temu

Jest chłodny poniedziałek rano w centrum Warszawy. Wiatr przedziera się przez szaliki, zmuszając choćby najlepiej ubranych przechodniów do szybszego kroku. Ewa Kowalska kurczowo trzyma swój termos z kawą, spiesząc się do Halicki Marketing, agencji konsultingowej, gdzie pracuje w dziale reklamy. Jej szalik tańczy na wietrze, obcasy gwałtownie stukają po chodniku, a w myślach powtarza prezentację dla klienta na 10:00.

Znów się spóźnia.

Poranne tłumy poruszają się jak tryby w dobrze nasmarowanej maszynie – wzrok wbity w ziemię, słuchawki w uszach, kawa w dłoni, myśli gdzie indziej. Ewa przeciska się przez tłum na Krakowskim Przedmieściu, ale tuż po skręcie koło opuszczonej księgarni dostrzega coś niezwykłego. Coś nieruchomego. Coś ludzkiego.

Mężczyzna siedzi na kamiennych schodkach przed zamkniętym sklepem. Wygląda na około sześćdziesiąt lat, ma srebrne włosy nieco zakręcone przy kołnierzu i głęboko osadzone niebieskie oczy, zbyt jasne jak na jego spracowaną twarz. Płaszcz ma wytarty, rękawiczki podarte przy kostkach, obok leży prosty kartonik.

„Potrzebuję tylko jednej szansy.”

Ewa zwalnia. Ludzie mijają go, jakby był częścią betonu – kolejnym elementem miejskiego krajobrazu. Waha się, po czym podchodzi.
„Potrzebuje pan czegoś ciepłego?” – pyta łagodnie.
Podnosi głowę, zaskoczony, ale nie przestraszony. Jego głos jest spokojny. „Kawa byłaby bardzo miła.”
Bez słowa Ewa wchodzi do niedalekiej kawiarni. Po pięciu minutach wraca z dwoma parującymi kubkami. Podaje mu jeden i siada obok niego na schodkach.
„Jestem Ewa” – mówi, ogrzewając dłonie o kubek.
„Tomasz” – odpowiada. „Miło mi.”
Siedzą w cichej komitywie, popijając kawę, gdy wokół wre poranny pośpiech. Ewa nie wypytuje, Tomasz nie mówi wiele – tylko iż pracował w „zarządzaniu i strategii”, odbył „długą wędrówkę przez życie” i próbuje odnaleźć dalszą drogę.

Jest w nim coś – pogodna godność, która nie pasuje do podartych rękawiczek czy kartonika. Jego głos jest wyważony. Elokwentny. Delikatny.
Ewa nie czuje litości. Czuje szacunek.
Gdy wstaje, wyjmuje wizytówkę z torebki i wręcza mu ją. „Jeśli kiedykolwiek będzie pan potrzebował z kimś porozmawiać… lub miejsca na nowy początek… pracuję niedaleko.”

Tomasz patrzy na wizytówkę i powoli kiwa głową. „Zapamiętam to, panno Ewo.”
Odchodzi, czując, iż coś się w niej zmieniło. Nić porozumienia, delikatna niczym płatek śniegu, właśnie się utkała.

Tego popołudnia w Halicki Marketing Ewa opowiada współpracownikom o spotkaniu przy ekspresie do kawy.
„Dałaś bezdomnemu swoją wizytówkę?” – pyta Alicja z HR, unosząc brew.
„Nie wydawał się jak typowy przypadek” – odpowiada Ewa.
Alicja prycha. „Warszawa nie jest łagodna, Ewo. Nie naprawisz ludzi kawą i dobrym słowem.”
Adam, młodszy konsultant, chichocze. „Jesteś zbyt ufna. To naiwne, serio.”
Ewa się nie sprzecza. Wzrusza tylko ramionami. „Wierzę, iż ludzie są więcej niż nasze o nich wyobrażenia.”
Jednak wątpliwość unosi się w powietrzu jak para nad kubkiem.
Przez następne poranki Ewa wypatruje Tomasza pod księgarnią, ale schodki pozostają puste. Zastanawia się, czy trafił do schroniska. A może… to była tylko chwila – jedna z tych ulotnych, beztroskich.

Praca przyspiesza. Plotki o fuzji firm krążą po biurze. Spotkania mnożą się gwałtownie. Terminy piętrzą. W dziale reklamy czuć zdenerwowaną energię.
Pewnego ranka Ewa widzi w recepcji nową tabliczkę: Halicki Marketing – W Partnerstwie z Wiśniewski Konsulting.
Nazwa porusza jej pamięć jak luźną nitkę. Wiśniewski? Skąd to zna?
Wzrusza ramionami – coś do sprawdzenia później – i pędzi na górę.

We wtorek tuż przed 10:00 szklane drzwi recepcji otwierają się i gwar porannych rozmów nagle milknie.
Wchodzi mężczyzna, wysoki i pewny siebie, w granatowym garniturze uszytym na miarę. Wypolerowane buty odbijają się echem od marmurowej podłogi. Jego srebrne włosy są starannie zaczesane do tyłu, a postawa emanuje spokojną powagą.
Ewa zamiera.
To Tomasz.
Wygląda zupełnie inaczej niż mężczyzna na schodkach. A jednak to bez wątpienia on.
„Dzień dobry” – mówi do wszystkich głosem płynnym i stanowczym. „Jestem Tomasz Wiśniewski, Dyrektor Strategii w Wiśniewski Konsulting. Z przyjemnością będę współpracować z każdym z Państwa.”
Cisza jest niemal komiczna. Można usłyszeć upadek długopisu. Oczy Alicji rozszerzają się. Szczęka Adama wyraźnie opada.
Tomasz zwraca się w stronę Ewy i uśmiecha się – znacząco, cicho przytakując.
„Panno Ewo” – mówi ciepło. „Chyba jestem winien komuś porządną kawę.”
Po chwili oszołomionej ciszy… rozlega się nerwowy śmiech.
Tego popołudnia Tomasz zaprasza Ewę na 14. pi
…Piętrowej sali konferencyjnej, gdzie przy dwóch kubkach kawy z tej samej kawiarni którą wcześniej odwiedzili, długo rozmawiali o przyszłości firmy i ludziach potrzebujących szansy, a Ewa poczuła, iż od tej chwili wszystko będzie inne.

Idź do oryginalnego materiału