Kara za chciwość: Historia podstępnego wodnika

newskey24.com 20 godzin temu

Drzwi zaskrzypiały niemal natychmiast, gdy tylko zadzwonił. Na progu stała starsza kobieta, wyglądająca na około osiemdziesiąt lat, o bystrym, pełnym ironii spojrzeniu.

— Dzień dobry — powiedział uprzejmie młody mężczyzna.

— I wam dobrego dnia, młodzieńcze — odparła. — Ale czego tak bez zapowiedzi? choćby nie spytałam „kto tam”. Nie boisz się, iż babcia się przestraszy?

— Ja, kochanie, już wszystkiego w życiu się nalękłam — uśmiechnęła się staruszka. — Teraz to ja mogłabym straszyć innych. Wchodź, z opieki społecznej przyszedłeś czy skądinąd?

— Jestem, babciu, z firmy, która produkuje cudowne filtry do wody. Podłączysz — a woda z kranu będzie jak ze źródła. Czysta, bez chemii. Jak dawniej, gdy można było pić prosto z potoku.

— Ojej, sam Wodnik się do mnie wybrał — zdziwiła się babcia. — To dobra rzecz. Wchodź.

Mężczyzna demonstracyjnie wytarł buty o wycieraczkę.

— Mogę nie zdejmować butów? — zapytał, patrząc na dywanik.

— Zostaw, nie przejmuj się. Córka później umyje podłogę, jeszcze młoda, nie taka jak ja — stara wiedźma.

— Co wy mówicie, pełna energii, piękna, rumiane policzki — zaraz na tańce można iść — mruknął z udawanym uśmiechem. — A gdzie macie kuchnię? Pokazałbym produkt…

— Pochlebco — prychnęła babcia. — W lustra od dawna nie zaglądam, więc uwierzę na słowo. Chodź, pokażę.

Gdy weszli do kuchni, mężczyzna rozejrzał się i nagle spytał:

— Dlaczego nie widzicie odbicia? Wampirzyca jesteście?

— Nie, nie — rozśmiała się staruszka. — Po prostu córka powiesiła lustra wysoko, a ja jestem niska. Nie dosięgnę, choćby skakać.

Zaczął montować filtr, coś dokręcał, pokazywał mętną wodę przed i krystalicznie czystą po. Babcia słuchała uważnie, przytakując.

— Kupię— powiedziała nagle. — Ale najpierw napij się ze mną herbaty. Nie lubię pić sama. Pięć minut — nie dłużej. Mam dobrą herbatę, z ziołami.

Szybko zagotowała wodę, zaparzyła aromatyczny napar. Pokój wypełnił się zapachem mięty i lipy.

— Rodzina jest? — spytała mimochodem. — Dzieci?

— Nie, na razie jestem sam.

— I słusznie. Za wcześnie ci na dzieci. A herbatka jak?

— Cudowna, babciu. Gdzie taką bierzecie?

— Ja nie biorę. Przynoszą mi ją wróżki na urodziny.

Roześmiał się, myśląc, iż staruszka żartuje. Ale niedługo uśmiech zniknął z jego twarzy.

— Powiedz, chłopcze, po co chodzisz po domach? Dla czystej wody? Nie wierzę.

Nagle sam zaczął mówić, jakby nie z własnej woli:

— Nie, oczywiście. Kupuję tanie filtry w sklepie, a sprzedaję dwadzieścia razy drożej. Czasem do wody dodam coś, żeby lepiej smakowała. Ludzie dają się nabrać, a ja zarabiam.

— No i wszystko jasne — spokojnie skinęła głową staruszka. — A przecież ostrzegałam: herbata moja jest magiczna. Kto ją pije, nie może kłamać. Wróżki, mówisz? Tak. To one zrobiły tę mieszankę. Za twój osąd — zostaniesz ukarany.

Mężczyzna chciał zaprotestować, ale nie mógł — jego ciało zaczęło rozpływać się w lekką parę, która powoli opadła do mosiężnej miski podstawionej przez babcię.

— Chciałeś być Wodnikiem — teraz nim zostaniesz. Nasz rzeczny od dawna prosi o pomocnika. Dziesięć lat przepracujesz nad rzeką, potem zobaczymy.

Wzięła miskę i wylała wodę do zlewu.

— Hm, „dlaczego nie widzę odbicia, babciu?”. Bo mam już trzysta lat. A lustra córka powiesiła wysoko, żeby ludzie się nie bali.

Rozśmiała się cicho, jakby do siebie.

— Pierwszy był od liczników — teraz kieruje pioruny podczas burzy. Powietrze to jego żywioł. A twój to woda. Poznacie się. Przy następnym deszczu.

Staruszka minęła lustro, w którym nie odbiło się nic. Tylko cień przemknął po podłodze i rozpłynął się w ciszy starego mieszkania.

Morał? Chciwość i oszustwo zawsze wracają, jak nurt rzeki — a prawda wypłynie na wierzch, choćby gdyby miała czekać trzysta lat.

Idź do oryginalnego materiału