Jak się będziesz sprzeczać, mój syn wyrzuci cię na bruk oświadczyła teściowa, zapominając, czyje to mieszkanie.
Kinga, upieczesz na jutro obiad kapuśniak powiedziała Helena Wiśniewska, wchodząc do kuchni i siadając przy stole. Dawno nie jadłam porządnego ciasta, a ty wciąż gotujesz jakieś dziwne potrawy.
Kinga odwróciła się od kuchenki, gdzie smażyła kotlety na kolację. Jej teściowa siedziała z tym samym niezadowolonym wyrazem twarzy, poprawiając swój znany bordowy sweter.
Mam alergię na kapustę, Heleno Wiśniewska odparła spokojnie Kinga, przewracając kotleta. Nie zrobię go.
Co to znaczy, iż nie zrobisz? głos teściowej stał się ostry. Proszę cię, a ty odmawiasz? Kim ty jesteś, żeby się ze mną sprzeczać? Za moich czasów synowe szanowały starszych!
To nie kwestia szacunku powiedziała Kinga, przesuwając patelnię na inną płytę. jeżeli ugotuję kapustę, dostanę ataku alergii. Zrób sobie sama, jeżeli tak bardzo ci zależy.
Żebym ja sama? Helena Wiśniewska zerwała się z krzesła. Ja nie jestem twoją służą! Jesteś panią domu, więc gotuj to, co ci każę! A twoja alergia to tylko wymówka. Po prostu leni ci się zajmować ciastem!
Heleno Wiśniewska, co ma lenistwo do rzeczy? Kinga zwróciła się w stronę teściowej. Gotuję codziennie, sprzątam, pierzę. Ale kapuśniaka nie zrobię, bo fizycznie nie mogę!
Nie możesz, czy nie chcesz? teściowa podeszła bliżej, wciąż mrużąc oczy. Myślisz, iż skoro mój syn cię poślubił, to możesz mi rozkazywać? Zobaczymy, kto tu jest gospodarzem!
W przedpokoju zadzwoniły klucze wrócił Marek. Twarz Heleny Wiśniewskiej natychmiast przybrała cierpiący wyraz.
Marku, synu rzuciła się do niego. Dobrze, iż jesteś. Twoja żona zupełnie się rozbestwiła! Poprosiłam ją o upieczenie ciasta, a ona się ze mną kłóci, odmawia!
Marek zdjął kurtkę i spojrzał na żonę zmęczonym wzrokiem; stała przy kuchence z napiętą twarzą.
Kinga, o co chodzi? zapytał, wieszając kurtkę w szafie. Dlaczego odmawiasz mojej matce?
Mam alergię na kapustę, Marku cicho odpowiedziała Kinga. Już to wyjaśniłam Helenie Wiśniewskiej.
Alergia? Jaka alergia? Marek machnął ręką. Mamo, nie martw się. Kinga upiecze ciasto jutro. Prawda, kołchanie?
Kinga milcząco spojrzała na męża, potem na teściową, która triumfująco się uśmiechała. Serce ścisnęło jej się z bólu.
Nie, nie upiekę powiedziała stanowczo, zdejmując fartuch i kierując się do drzwi. Obiad zjedzcie sami.
Kinga weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Za ścianą słychać było stłumione głosy Marek i jego matka spokojnie jedli kolację, rozmawiając o codziennych sprawach. Jakby nic się nie stało. Jakby jego żona nie wyszła zdenerwowana, tylko po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
Rano Kinga wstała wcześniej niż zwykle. Helena Wiśniewska jeszcze spała w domu panowała niezwykła cisza. Marek siedział przy kuchennym stole z kubkiem kawy, przeglądając wiadomości w telefonie.
Marku, musimy porozmawiać Kinga usiadła naprzeciw niego, splatając dłonie. Na poważnie.
O czym?
O twojej matce Kinga wzięła głęboki oddech. Mam dość ciągłego narzekania. Helena Wiśniewska krytykuje wszystko jak gotuję, jak sprzątam, w co się ubieram. Mam dość słuchania jej we własnym w naszym domu.
Kinga, co ty mówisz? Marek odłożył telefon. Mama zachowuje się normalnie. Po prostu ma swoje przyzwyczajienia.
Przyzwyczajenia? głos Kingi stał się ostry. Tak nazywasz rozkazywanie dorosłym ludziom? Marku, może czas znaleźć twojej matce wynajmowane mieszkanie? Niech żyje osobno? Jesteśmy jeszcze młodzi potrzebujemy własnej przestrzeni.
Marek z hukiem postawił kubek na spodek.
Sugerujesz, żeby wyrzucić moją matkę na bruk? w jego głosie zabrzmiał metal. Poprosiła, żeby z nami zamieszkać, a ty chcesz ją wyrzucić?
Nie mówię tego Kinga sięgnęła po niego, ale on się odsunął. Tylko osobne miejsce. Moglibyśmy pomóc z czynszem
Słuchaj, to mi się nie podoba Marek wstał i zaczął się zbierać do pracy. Mama nikogo nie męczy. Wręcz przeciwnie ułatwia nam życie: gotuje, pomaga w domu.
Kiedy ona gotuje? Kinga też wstała. Marku, otwórz oczy! Pracuję, wracam do domu, robię obiad, sprzątam, pierzę. A twoja matka tylko krytykuje!
Dość przerwał jej Marek, zakładając kurtkę. Nie chcę o tym więcej słuchać. Mama zostaje z nami. I koniec.
Drzwi zatrzasnęły się za nim z nieprzyjemnym metalicznym dźwiękiem. Kinga została sama w kuchni, wpatrując się w niedopitą kawę męża. Gorycz z konwersacji rozpełzła się w niej jak ten zimny napój. Powoli wzięła kubek, umyła go i odstawiła do suszenia.
Kingę drażniła ta niesprawiedliwość. Jej teściowa oddała swoje mieszkanie córce. A potem nalegała, żeby zamieszkać z nimi. I Marek nie widział w tym nic dziwnego! Kinga miała dość życia pod czujnym okiem jego matki.
Pół godziny później w kuchni pojawiła się Helena Wiśniewska. Włosy miała starannie ułożone, szlafrok zapięty pod samą szyję. Na twarzy malowało się skrajne niezadowolenie.
No i jaką scenę zrobiłaś zaczęła teściowa, choćby nie witając się. Jaka niegodziwa! Myślałaś, iż mój syn stanie po twojej stronie?
Kinga w milczeniu nalała sobie herbaty, starając się nie reagować na prowokację.
Widzisz? ciągnęła Helena Wiśniewska, siadając przy stole. Mój syn stanął po mojej stronie! To znaczy, iż rozumie, kto tu rządzi. A skoro tak, to masz mnie słuchać!
Kinga postawiła czajnik odrobinę mocniej, niż planowała.
Dzisiaj posłusznie posprzątasz całe mieszkanie, aż będzie lśnić ciągnęła teściowa










