Jeszcze trochę poczekaj, mamo
Kiedy wreszcie przyjdzie tata? Masz mnie dość! Gdzie jest tata! Tata! wykrzykuje Kacper.
Dziecięcy głos rozdziera ciszę w salonie, każde słowo odbija się bólem w skroniach. Jadwiga stoi pośrodku pokoju, twarz zapala się czerwienią od krzyku. Małe pięści są ściśnięte.
Tata jest w pracy, powinien wrócić za około godzinę. Kochanie, uspokój się. Porozmawiajmy mówi Jadwiga jak najspokojniej, choć w środku czuje się jak w ciasnym guzie.
Nie chcę z tobą rozmawiać! Jesteś zła! Potrzebuję tylko tatę! Kacper kopnie stopą, a jego głos zamienia się w piszczenie.
Łzy zbierają się mu w gardło. Jadwiga patrzy na dziesięcioletniego syna i nie rozumie, jak to się stało. Poświęciła mu całe lata. Przez długi czas pracowała zdalnie, każdą minutę spędzała przy jego boku. Gdy Kacper poszedł do szkoły, Jadwiga wróciła do biura, ale w wolnych chwilach wciąż byli razem w zoo, w muzeach, na wieczornych spacerach, przy czytaniu na dobranoc. Wszystko to było dla niego.
Nie kocham cię! Masz mnie dość! Mam dość ciebie! wykrzykuje Kacper, a te słowa przeszywają Jadwigę na wskroś.
Odwraca się, zasłaniając usta dłonią. Łzy już gotowe są wylać, ale nie może płakać przy synu. Co się tak stało? Jest matką, kocha go bardziej niż własne życie. Dlaczego Kacper widzi w niej pustkę? Dlaczego nie kocha, a ciągle żąda taty?
Kacprze, proszę, przestań krzyczeć. Tata już niedługo przyjdzie próbuje jeszcze raz, ale głos drży zdradliwie.
Nie chcę czekać! Chcę teraz! Jesteś złą mamą! Ty
Nagły dźwięk telefonu przerywa jego krzyki. Kacper natychmiast łapie Jadwigę, wyrywając jej telefon z ręki.
Tata! Tata! krzyczy w słuchawkę, nie patrząc na ekran.
Jadwiga cofa się o krok. To naprawdę Andrzej. Rozpoznaje jego charakterystyczny bariton dochodzący z głośnika.
Cześć, synku! Co u ciebie? głos męża brzmi wesoło i troskliwie.
Tatusiu, tak tęsknię! Mama mnie męczy, kiedy przyjdziesz? Kacper przyciska telefon do ucha, a twarz natychmiast rozjaśnia się.
Chwila ciszy. Jadwiga napięta czeka na odpowiedź.
Ojej, synku, wpadłem w zaległości w biurze w Mokotowie. Będę jeszcze parę godzin. Poczekaj na mamę, zaraz wrócę.
Poczekaj na mamę te słowa zakleszczają się w głowie Jadwigi, jakby stały się jakimś ciężkim testem do zniesienia. Jakby jej obecność była ciężarem.
Dobrze, tatusiu, będę czekał! Kacper rozpromienia się z radości.
Jadwiga odwraca się i pędzi do swojej sypialni. Nogi drżą, w gardle sucho. Cicho zamyka drzwi i pada na łóżko. Łzy leją się nieprzerwanie.
Co to za sytuacja? Dlaczego ani syn, ani mąż nie doceniają jej? Dlaczego stała się jakąś przeszkodą, którą trzeba wytrzymać?
Przykuca twarzą w poduszkę, starając się płakać cicho. Wszystko wydaje się niesprawiedliwe. Marzyła o tym dziecku, planowała, wyobrażała sobie, jak będzie je kochać. A on on jej nie kocha. Co dalej? Przed nimi okres dojrzewania, zachowanie syna ma stać się jeszcze nie do zniesienia.
Minuty ciągną się w agonii. Za ścianą słychać odgłosy gry Kacper najwyraźniej już się uspokoił. Jadwiga leży na łóżku, patrzy w sufit i próbuje wymyślić, co dalej robić. Jak żyć z tym bólem? Jak dalej być matką dla tego, który ją odrzuca?
Blisko dziewiątej wieczorem posyła Kacpra spać. On jeszcze obraża, żąda taty, ale zmęczenie w końcu go przygniotuje. W końcu zasypia.
Około północy w drzwiach zamka obraca się klucz. Andrzej wchodzi do przedpokoju. Jadwiga spotyka go w korytarzu, ręce splecione na piersi.
Wiesz, jak on codziennie na ciebie czeka. Jak możesz tak się spóźniać? głos jej drży od wstrzymanego gniewu.
Andrzej zdejmuje marynarkę, wiesza ją na wieszaku, nie patrząc na żonę.
Mieliśmy firmowy bankiet, nie mogłem wyjść wcześniej. Rozumiesz? Praca.
Czy bankiet jest ważniejszy niż dziecko? Czy ważniejsze jest jego stan emocjonalny? Jadwiga stara się mówić cicho, by nie obudzić Kacpra.
Nie rób sceny. Zarabiam pieniądze dla rodziny.
A ja co robię? Po prostu chodzę do pracy?
Andrzej znika w sypialni. Zdaje się, iż sprawy rodzinne go nie obciążają. Jadwiga zostaje w korytarzu. Nocą zasypia na kanapie w salonie, przewraca się bez snu. Myśli krążą: czy to naprawdę jej życie? Czy tak będzie zawsze?
Rano budzi ją śmiech w kuchni. Kacper i Andrzej siedzą przy stole, jedzą śniadanie i rozmawiają wesoło. Syn opowiada ojcu o szkole, a ten słucha, zadaje pytania.
Dzień dobry wchodzi Jadwiga do kuchni, próbuje się uśmiechnąć.
Kacper choćby nie odwraca się. Andrzej kiwnie głową, nie odrywając wzroku od syna. Jadwiga nalewa sobie kawę i siada przy stole.
Wczoraj mieliśmy trudne zadanie z matematyki mówi Kacper, zwracając się tylko do taty. Rozwiązałem je sam!
Brawo! A mama pomagała ci w lekcjach? pyta Andrzej.
Po co mi mama? Sam dałem radę.
Jadwiga próbuje wtrącić się w rozmowę:
Kacprze, pokażesz mi to zadanie? Jestem ciekawa.
Syn dalej gada z ojcem, jakby jej nie słyszał. Andrzej też nie reaguje. Jadwiga znów staje się niewidzialna, jak mebel w własnym domu.
Tak mijają tygodnie. Każdy dzień to to samo. Kacper krzyczy na nią, domaga się taty, ignoruje jej próby kontaktu. Andrzej przychodzi późno, a rano rozmawia tylko z synem. Jadwiga czuje się coraz bardziej zbędna.
Pewnego razu Kacper wybucha na nią z powodu drobnej sprawy. Prosi go, by posprzątał zabawki. On rzuca je na podłogę, ryczy, iż nie będzie jej słuchał, bo chce patrzeć na tatę. W tym momencie coś w Jadwidze pęka na dobre.
Wieczorem, gdy Andrzej wraca do domu, mówi:
Składam pozew o rozwód.
Mąż podnosi głowę od telefonu, patrzy na nią zdumiony.
Co?
Słyszałeś mnie. Składam pozew.
Andrzej odkłada telefon, marszczy brwi.
I gdzie zamierzasz iść? Nie masz własnego mieszkania. Twoi rodzice są w Krakowie. Gdzie będziesz mieszkać z dzieckiem? Nie zapominaj, iż mieszkanie jest moje. Po rozwodzie nie będzie ci tu miejsca!
Jadwiga patrzy mu w oczy.
Wiem, iż mieszkanie jest twoje. Dlatego w sądzie powiem, iż dziecko powinno zostać z tobą.
Twarz Andrzeja blaknie.
Jak to? Nie dam sobie rady sam! Mam pracę!
Ja też mam pracę.
Ale on to jeszcze dziecko, potrzebuje matki!
Potrzebuje ojca. Tylko ojca. Sam tak mówi każdego dnia. Kacper dostanie to, czego chce.
Andrzej otwiera usta, ale Jadwiga już wychodzi z pokoju. Decyzja dojrzewa.
Miesiąc po tym sąd rozpoznaje sprawę. Jadwiga tymczasowo mieszka u przyjaciółki Iriny, szuka własnego mieszkania. Kacper nie dzwoni, nie pisze. Jadwiga ostatecznie przekonana jest, iż postąpiła słusznie.
Przedstawiciel opieki społecznej, kobieta w średnim wieku w surowym garniturze, rozmawia z Kacprem oddzielnie. Chłopiec ma już dziesięć lat, więc jego opinia jest brana pod uwagę przy ustalaniu miejsca zamieszkania.
W sali sądowej odczytywane są zeznania dziecka.
Kacper oświadcza, iż chce mieszkać z ojcem. Z jego słów wynika, iż z matką nie czuje się komfortowo, wybiera tatę. Chłopiec potwierdza, iż kocha ojca bardziej i chce być właśnie z nim.
Każde słowo odbija się bólem w piersi Jadwigi. Patrzy na stół, próbuje nie płakać. Jej własny syn publicznie odrzuca ją.
Biorąc pod uwagę wolę dziecka oraz fakt, iż ojciec ma wyższy dochód i własne lokum, sąd orzeka pozostawienie dziecka pod opieką ojca ogłasza sędzia.
Los ich rodziny zostaje rozstrzygnięty.
Andrzej dogania Jadwigę w korytarzu.
Posłuchaj, weź dziecko! Nie mogę patrzeć, jak się męczę! Mam pracę, delegacje! Co mam z nim zrobić?
Jadwiga zatrzymuje się, odwraca się.
Ja też pracuję. Teraz muszę szukać mieszkania. Dziecko zostaje z tobą, zgodnie z werdyktem. Ja będę płacić alimenty i przychodzić raz na dwa tygodnie.
Ale jesteś matką!
A ty jesteś ojcem. Ten, którego kocha. Korzystaj.
Jadwiga odwraca się i odchodzi, nie oglądając się za siebie.
Zamieszkuje małe studio dwadzieścia metrów kwadratowych, mikrokuchnię i łazienkę w jednym pomieszczeniu. To jej własna przestrzeń. Nikt tu nie krzyczy, nie ignoruje, nie zmusza do znoszenia upokorzeń.
Pierwszego wieczoru Jadwiga płacze długo. Straciła męża, syna, rodzinę. Ale już nikt nie drwił z niej. Nikt nie sprawiał, iż czuła się niepotrzebna.
Spotkania z Kacprem realizowane są rzadko raz na dwa tygodnie. Syn przychodzi w wizytę, ale dalej ją obraża.
To przez ciebie nasz dom się rozpadł! krzyczy, siedząc na kanapie. Tata teraz rzadko jest w domu! Zostaje ze mną opiekunka! Nienawidzę cię! Dzięki tobie rzadko widzę tatę!
Po każdej takiej wizycie Jadwiga płacze, ale wciąż idzie dalej. Znajduje nową pracę z dobrą pensją, urządza mieszkanie, zapisuje się na kursy.
Była teściowa dzwoni prawie co tydzień.
Jak mogłaś odejść i zostawić syna Andrzejowi? głos Walentyny sięga po gniew. Jaką jesteś matką?
To też jego syn spokojnie odpowiada Jadwiga. Kacper chciał zostać z tatą. Dlaczego miałabym mu zabierać życie wbrew jego woli?
Dzieci nic nie rozumieją!
Kacper ma dziesięć lat, nie pięć. Dostanie to, czego pragnie.
Lata mijają. Jadwiga buduje nowe życie: praca, przytulny dom, hobby, przyjaciółki. Nie żyje już w ciągłym stresie, nie czeka na obelgi i krzyki.
Pięć lat przelatuje niepostrzeżenie. Kacper dorasta, zmienia się.
Mamo mówi kiedyś popełniłem błąd. Rozumiem teraz, iż cię skrzywdziłem i iż to część przyczyn naszego rozwodu.
Jadwiga dotyka go po włosach gest, który przypomina dawne czasy.
Nic nie szkodzi. Mam nadzieję, iż twoje własne dzieci nie będą cię tak traktować…
Ciepło, które kiedyś płonęło w sercu Jadwigi, nie wróciło w pełni. Nie wie, czy to dobrze, czy źle. Najpewniej źle. Ale przynajmniej nie pozwoliła, by zniszczyła siebie. Mogła być uznana za złą mamę według społeczeństwa, ale pozostała sobą. To było najważniejsze.













