Jeden błąd, całe życie konsekwencje.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Pomyliłam się raz — płacę za to całe życie.

Alicja wlekła się przez jesienną ulicę Warszawy, ciągnąc za sobą ciężką walizkę. Wiatr targał jej włosy, z nieba kapał zimny deszcz, a każdy krok odbijał się bólem w stopach — buty na wysokim obcasie obtarły skórę do krwi. Najbardziej jednak bolało serce.

— Jak to się stało… — szeptała, wpatrując się w kałuże. — Jak mogłam tak głupio uwierzyć?

Sześć lat z Arturem. Obietnice, wspólne wyjazdy, życie w jego mieszkaniu, prezenty, kwiaty… A teraz — walizka, ulica, zero na koncie i ani grosza od tego, kto przysięgał, iż zawsze się o nią zatroszczy. Po prostu ją wyrzucił. Po prostu powiedział: „Poznałem inną”.

Alicja nie płakała. Była zbyt dumna, by się upokarzać. Ale w środku czuła pustkę.

Mijając przytulną kawiarnię, nie wytrzymała — zapragnęła ciepła i spokoju. Weszła do środka, zamówiła czarną kawę i dwa eklerki. Usiadła przy oknie. Pierwszy raz od rana przysiadła. Rozejrzała się. W lokalu było gwarno: kobiety w towarzystwie przyjaciółek, zakochane pary, starsze małżeństwo. A przy oknie — mężczyzna w drogim szarym garniturze, z laptopem, skupiony, biznesowy.

Alicja o mało nie upuściła filiżanki. To był on. Krzysztof.

Ten sam Krzysztof, którego porzuciła siedem lat temu dla Artura. Wtedy mieszkał z babcią, chodził w znoszonych koszulach, oszczędzał na kurs programowania i prosił, by poczekała — mówił, iż wszystko przed nimi. Ale ona nie chciała czekać. Nie chciała żyć w starym mieszkaniu z kukającym zegarem i zapachem leków. Chciała „żyć pięknie”. Chciała od razu.

A teraz Krzysztof — dojrzały, pewny siebie, elegancki. Sądząc po wyglądzie — z pieniędzmi. Alicja wpatrywała się w niego, zapominając o kawie i deserze. Przed oczami przewijały się wspomnienia: ich wieczory, kiedy siedzieli razem w kuchni i pili herbatę; jego babcia, cicha i życzliwa; Krzysztof, który smażył dla niej jajecznicę i nazywał ją „moją księżniczką”.

Zaciśnięte usta. Oto jej szansa. Może nie jest żonaty? Może ją pamięta? Może wybaczy?

Wstała. Przeszła pół sali. Serce waliło, nogi się uginały. Ale wtedy zatrzymał ją dźwięczny głosik:

— Tatusiu! Tatku!

Krzysztof podniósł się i odwrócił. Biegła do niego może pięcioletnia dziewczynka. Za nią — piękna kobieta z długimi włosami. Przytulił córeczkę, pocałował żonę. I poprowadził je do swojego stolika.

Alicja zastygła. Potem odwróciła się, w milczeniu wróciła na swoje miejsce. Walizka, eklerki, zimna kawa. Serce ściskało tak mocno, iż chciało się wyć.

Pomyłka. Ta jedyna, największa. Gdy porzucasz człowieka, który cię kocha, dla iluzji. Dla kogoś, kto ładnie mówi — ale łatwo zdradza.

Teraz Krzysztof jest szczęśliwy. A ona — nikim. Ani mieszkania, ani miłości, ani przyszłości. Tylko wspomnienia i walizka w dłoniach.

Wyszła z kawiarni, zamknęła za sobą drzwi i nagle zrozumiała: prawdziwe błędy to nie wtedy, gdy wybierasz niewłaściwego, ale gdy nie doceniasz tych, którzy kochali cię naprawdę.

Idź do oryginalnego materiału