Jak wpadłam w kłopoty: zostałam niewolnicą w rodzinie męża

twojacena.pl 2 tygodni temu

Śniło mi się, iż wpadłam w pułapkę, stałam się niewolnicą we własnym domu.

W zapadłej wsi pod Lublinem, gdzie wiatr niesie zapach świeżo skoszonego siana, moje życie, które zaczęło się od miłości, zamieniło się w koszmar. Mam na imię Zosia, mam 28 lat, a trzy lata temu wyszłam za Darka. Myślałam, iż znalazłam rodzinę, ale stałam się współczesną Kopciuszkiem — służącą dla męża, jego rodziców i całej reszty krewnych. Moja dusza krzyczy z rozpaczy, ale nie wiem, jak wyrwać się z tej klatki.

**Miłość, która oślepiła**

Poznałam Darka, gdy miałam 25 lat. Był z sąsiedniej wioski — wysoki, z ciepłym uśmiechem i dobrymi oczami. Spotkaliśmy się na jarmarku w Zamościu, a jego prostota mnie urzekła. Mówił o rodzinie, dzieciach, życiu na wsi, gdzie wszyscy trzymają się razem. Ja, dziewczyna z miasta, marzyłam o takim cieple. Pobraliśmy się po roku, a ja przeprowadziłam się do jego wsi. Nie wiedziałam, iż to będzie początek mojego wyroku.

Darek mieszkał z rodzicami, Jadwigą i Stefanem, w starym, dużym domu. Jego starszy brat z rodziną i cała reszta krewnych stale się przewijali. Myślałam, iż stanę się częścią tej rodziny. Ale od pierwszego dnia zrozumiałam, iż czekają nie na miłość, tylko na pracę. *”Jesteś młoda, silna, więc bierz się do roboty”* — powiedziała teściowa, a ja, głupia, przytaknęłam, nie rozumiejąc, w co się pakuję.

**Niewola zamiast rodziny**

Moje życie stało się kołem napędzanym przez obowiązki. Wstaję o piątej, żeby przygotować śniadanie dla całej familii. Stefan lubi kaszę, Jadwiga jajecznicę, a Darek kanapki. Potem sprzątanie tego wielkiego domu, pranie, ogródek. W południe zjawiają się krewni, gotuję obiad dla tłumu: barszcz, kotlety, kompot. Wieczorem kolacja, zmywanie, a w nocy padam bez sił. I tak codziennie, bez odpoczynku.

Teściowa rządzi jak generał: *”Zosia, źle obierasz ziemniaki, Zosia, źle umyłaś podłogę.”* Stefan milczy, ale jego wzrok mówi: *”Tu jesteś nikim.”* Krewni męża, gdy przychodzą, choćby nie witają się — siadają do stołu i czekają, aż ich obsłużę. Darek, zamiast mnie bronić, tylko powtarza: *”Mamo, nie kłóć się z mamą, ona wie lepiej.”* Jego obojętność to jak nóż w serce. Myślałam, iż będzie moją ochroną, a stał się częścią tej machiny, w której ja jestem tylko narzędziem.

**Moment prawdy**

Ostatnio pękłam. Gdy Jadwiga znów skrytykowała moją zupę, a po gościach została góra brudnych naczyń, krzyknęłam: *”Nie jestem służącą! Ja też jestem człowiekiem!”* Wszyscy zamilkli, a teściowa odpowiedziała lodowato: *”Nie podoba się? Wracaj do miasta. Pewnie myślałaś, iż tu będziesz tylko jadła ciastka.”* Darek milczał, i to mnie dobiło. Wybiegłam na podwórko, zalana łzami, i zrozumiałam — jestem w pułapce. Nie mam dokąd uciec, w mieście nie mam mieszkania, a mama jest daleko. Ale dalej tak żyć — to znaczy zginąć.

Zaczęłam dostrzegać, iż choćby moja twarz się zmieniła. Kiedyś radosna i zadbana, teraz wyglądam jak zmęczona starucha. Kasia, moja przyjaciółka, aż się przeraziła: *”Zosia, co oni z tobą zrobili? Uciekaj stamtąd!”* Ale jak uciec, skoro kocham Darka? A może już nie kocham? Jego milczenie, jego bierność zabiły we mnie tę miłość, z którą szłam do ołtarza. Czuję, iż tonę, i nikt nie poda mi ręki.

**Tajny plan ratunku**

Zaczęłam marzyć o ucieczce. Po kryjomu odkładam złotówki — grosze, które udaje mi się zaoszczędzić na zakupach. Chcemieć na wynajem w mieście i zostawić ten koszmar za sobą. Ale strach mnie paraliżuje: co powie mama, która tak cieszyła się z mojego małżeństwa? Co się stanie z Darkiem? Jak dam sobie sama radę? Boję się też, iż teściowa z rodziną zrobią wszystko, żeby mnie ośmieszyć przed całą wsią. Ich władza tutaj jest absolutna.

Ale wczoraj, stojąc przy kuchni i słuchając kolejnych pretensji, obiecałam sobie — wyrwę się stąd. Nie jestem Kopciuszkiem, nie jestem niewolnicą. Jestem młoda, mam siłę, i znajdę sposób. Może zacznę pracować zdalnie, jak Kasia, może wrócę do marzenia o pracy w kwiaciarni. Ale nie zostanę tutaj, gdzie moje życie to tylko garnek i cudze rozkazy.

**Krzyk o wolność**

Ta historia to mój wołanie o pomoc. Wpadłam w pułapkę, wychodząc za mężczyznę, którego rodzina widzi we mnie tylko parę rąk do pracy. Jadwiga, Stefan, krewni — wszyscy myślą, iż powinnam im służyć. Ale już nie daję rady. Darek, którego kochałam, stał się częścią tej maszyny, i to łamie mi serce. Nie wiem, jak stąd wyjść, ale wiem, iż muszę. W wieku 28 lat chcę żyć, a nie wegetować. Niech moja ucieczka będzie moim wybawieniem — albo końcem.

Idź do oryginalnego materiału