Wrócił do domu głodny i zaskoczony – w kuchni znalazł nieoczekiwaną wiadomość.

twojacena.pl 5 godzin temu

Przemek wbiegł do domu, kompletnie zgłodzony. Zauważył, iż z domenchka nie ma, i tak, jakby to go nie zdziwiło, ruszył prosto na kuchnię w poszukiwaniu czegoś gorącego. Na kuchennym stole, zamiast domowego uroku w postaci obiadu, znalazł kartkę z napisem:
Kochany, z Tąncza. Obiadaliśmy, ale jeżeli coś, daj znać.

Przemek popatrzył na puste garnki, otworzył lodówkę i pogrzebał w niej do granic rozsądku, szepcąc pod nosem: Wpadnij, jeżeli się boisz. W końcu skulił się na sofie z kanapkami i herbatą, a jakby nie wiadomo kim, zasnął.

W dzień organizacji domeneczka Alina wróciła o drugiej nad ranem (albo tak się wydawało Przemkowi). Jako pierwsze ją obudził, żądając:
– Alino, cześć obiadować?
– Teraz? rzuciła niechętnie. Muszę na dietę.
– Ty masz dietę? z szarpnięciem. Ja śnię z głodu. Cały dzień za kierownicą, a Ty mi podajesz marcepan żywieniowy!
– Zrób coś wtedy sam, Prezio. westchnęła dramatycznie. Zresztą ja już z Tąnczą zjadłam. Ale dla ciebie pogotuje.
– Z Tąnczą? zaskoczył się Przemek. A co ona TCIE obiada?
– Zajęł jej gęś z wsi.
– Z wsi? Żarzona z jabłkami? ożywił się.
– No.
– Tak to chyba dlatego do niej uparcie biegniesz, prawda? przełknął z uśmiechem i popatrzył w kuchnię. Ryjąc w lodówce?
– Przecież mnie tam młoda żeni. Sam jesteś, a choćby nie zauważył?
– Wiec może pojedziesz do niej z nami?
– Wspólnie?
– Co Ty sobie myślisz, Alino? Ona ma dzieci, cóż, no, dzieci nie mają… mam na myśli, iż rzekła, starając się nie zabrudzić rzeczywistością. Poczekaj, może powinnam zadzwonić, żeby przyjęła Cię na troszeczkę?

Przemek zapatrywał się z niedowierzaniem, jak Alina już cykaniowo pochyla się nad telefonem:
– Halo, Dobrzyki, nagle zasłona kształtu. Męża trzeba. Głupi jak wół. Mogłaś wysłać list. No, dobrze, przyjedzie.

O statek minut czasu Przemek wyszedł, a Alina zdecydowanie wyważała się w łazience.
Już przysłuchująca się trybom prysznicowym, usłyszała cicho Hmm… i zaczęła zastanawiać, co adekwatnie działo się tam za zamkniętymi drzwiami.

Kiedy zaczęło brzydzić wieczorem (czy była to ekspozycja?), Alina wygrała w tej dyspozycji i załączyła telefon. Od strony sąsiadki padło:
Alino, tu Prezio. Chuju chlebek. Ale obiad był nie do przewinięcia… Co? Kogo masz tam Tąnczą? Nie ta Dobrzyk, prawda? No cóż, Alino, kochana, może pogadamy jak pora?

Alina zakończyła rozmowę, a Przemek, co dziwne, okazał się już w domu. Zaproponował coś w stylu, iż mogła by oglądać telewizję i w taki sposób nie wiedzieć, jak padał świat.
Od tego wieczora Przemek nie przekroczył progu sąsiadki ani raz.
*Któż by przypuszczał, iż u Tąnczy jest takie życie?*

Idź do oryginalnego materiału