Głodny powrót do pustego domu i tajemnicza wiadomość na kuchence

twojacena.pl 3 godzin temu

Jan wraca do domu strasznie głodny. Zauważając, iż żona, Lena, nie jest w domu, spieszy się na kuchnię, gdzie liczy, iż znajdzie coś gorącego na kolację. Zamiast kolacji przy kominku znajduje kartkę z wiadomością:
„Drogi, jest u sąsiadki. Rozejrzałyśmy się. jeżeli czegoś potrzebujesz, zadzwoń.”

Jan zajrzał do pustych garów, potem przeszedł do lodówki i zgarnął z niej wszystko zjadalne na stół. Nasiąkłszy się kanapkami z herbacją, położył się w łóżko i usnął.

Żona wraca o 21:00. Jan budzi się i pyta:
„Lena, czy coś mamy na kolację?”
„Jest za późno, żebym mogła jeść powiedziała stanowczo Lena. Dietuję.”
„A ja umrę z głodu złośliwie skomentował mąż. Wpadłem z pracy. Cały dzień byłem za kierownicą. Mogę zjeść normalnie, Lena?”
„No, jeżeli chcesz, mogę coś przygotować westchnęła z niechęcią Lena. Faktycznie, zjadłam już kolację u sąsiadki. Ale dla ciebie…”
„Ciekawe, czym tam jadłyście?”
„Przywieźli jej gęsię z wsi. Prosiła mnie, żebym to zażarła.”
„Upieczonej?” zdumiał się Jan.
„Tak.”
„Z jabłkiem?”
„Tak.”
„Myślałem, iż często się tam pojawiasz? zazdrośnie zauważył mąż, a wierzch górnej wargi przetarł językiem. Okazuje się, iż ona ciebie smakołykami dojada. A mnie hegna jakimś makaronem z kiełbasą.”
„Nie prawda broniła się żona. Idę tam, ponieważ mi jej szkoda. Jest bowiem sama. A może poproszę, żeby ciebie też gęsiugę?”
„Coś ty z przewodu, Lena? zaskoczył mąż. Masz mi proponować wieczorem iść do sąsiadki, żeby coś zjeść? To dziwne.”
„Śmieszne, śmieszne Lena już trzymała telefon komórkowy. Skoro znasz, to jak bardzo gościnnie to robisz.”
„Lepsze, żeby jej nie dzwonić! prawie krzyknął Jan. Nie pójdę! Lepsze, żebym umarł z głodu!”

Lecz Lena rozmawiała ze sąsiadką:
„Cześć, Tanio, mam tu osobistą sprawkę. Mąż wrócił z pracy cały głodny, a rozejrzałyśmy się… Czy wezwać go do ciebie? A jeżeli pojedzie bez mnie? Mam tu rzeczy do załatwienia… Czy mogę? Dzięki, dzięki… Od dawna nie jadł gęsi… Dzięki, Tanio… Edu, ugięłam się, żeby nie stracić męża.” Lena zaśmiała się w telefon, biorąc w oczyłek swojej dowcip. „Chwilę i Janek przyjedzie. Przyjedzie.”

Wyłączyła telefon i rozkazała:
„Sukaj się, bo już gotuje kolację.”
„Ty naprawdę jesteś dziwna kręcił palcem przy uchu Jan. Nie idę nigdokąd.”
„Pójdziesz, pójdziesz.”
„No to idziemy razem.”
„Nie mogę. Idę do przedszkola. A można już coś zjeść. Idź, idź, to udogodnienie, mówi Lena z determinacją. Ona czeka. I gęś taka smaczna, taka tłusta. Jak lubisz.”
„Jeśli tylko z gęsią… A może jednak idziemy razem? To udogodnienie, żeby pojechać… Skoro sama kobieta…”
„Idź już, zaśmiała się Lena.”

Jan odpłynął, a Lena z wolna przeszła do łazienki. Minęło piętnaście minut. Lena była już czysta, włączyła telewizor i roztopiona, leżała na kanapie. Minęło kolejne piętnaście minut, a Jana przez cały czas nie było. Zaczęła nieco się zaniepokoić, wyłączyła dźwięk z telewizora i się przyłożyła. Potem wstała z kanapy, poszła na korytarz, otworzyła drzwi i znowu się przyłożyła. Jakiś wewnętrzny instynkt mówił jej, by od razu polecieć do sąsiadki po męża, ale teraz by jej było udogodnienie w końcu mąż miał wrócić sam, a ona, taka piesza, nagle przyjdzie, żeby go zabrać… Prawda, to nie najlepszy…

Nie wytrzymawszy emocji, wzięła telefon i z trzęsącymi się palcami wybrała numer męża, a po chwili usłyszała rozdzierający głos:
„Lena, u Tani jest tyle smakołyków… Po prostu cieszę się jej kuchnią…”
„Kogo Ty na Tani nazywasz? teraz również głos Leny zrozrzesła trzęsienie.”
„Kogo-kogo… zaśmiał się Jan. Przepraszam, drożna mam, ale pewnie zostanę jeszcze u sąsiadki na chwilę. Ona naprawdę klasa…”
” A to… Lena, rozłączając rozmowę, rzuciła się do drzwi, i… po pięciu minutach Jan już siedział na kanapie. Od tego wieczoru żona nie wpadnie więcej do sąsiadki.”

Idź do oryginalnego materiału