Idealny mąż. Tylko nie dla mnie

newskey24.com 1 dzień temu

Idealny mąż męża. Tylko nie dla mnie
Malwino, popatrz na niego! szeptała sąsiadka Halina Lipowska, kiwając głową w stronę posesji naprzeciwko. Oto mąż jak się patrzy! Co tydzień żonie kwiaty kupuje, rano samochód umył żeby Wiesię podwieźć do pracy. A gdzie twój?

Malwina mechanicznie mieszała żurek, nie odrywając wzroku od garnka. Za oknem rzeczywiście widać było Bogusława z siódmego domku, który delikatnie sadził rozsadę pomidorów, a na ławce obok leżał bukit czerwonych róż.

Halinko, daj już spokój westchnęła Malwina. Każdy ma swoje życie.

Jakie swoje? oburzyła się sąsiadka, przysiadając przy kuchennym stole. Popatrz na niego uważnie! Działka jak z obrazka, żonę uwielbia, wnuki co weekend wozi na rowerze. A Wiesia jaka szczęśliwa chodzi! Wczoraj spotkałam ją pod sklepem, to mi pół godziny opowiadała, jak Boguś wieczorami robi jej masaż stóp.

Malwina skrzywiła się. Bogusław Rzepka naprawdę był mężem idealnym. Mówiły o tym wszystkie sąsiadki, wiedziała o tym cała ulica. Pierwszy odgarniał śnieg nie tylko przed własnym domem, ale też u emerytów. Pomagał naprawiać płoty, pożyczał narzędzia, nigdy nie podnosił głosu na żonę.

A co mi z tego? Malwina wyłączyła palnik i odwróciła się do sąsiadki. Mój Włodek też jest dobrym człowiekiem.

Halina Lipowska prychnęła.

Dobry! Wczoraj o jedenastej wieczorem włączył muzykę tak, iż cała ulica słyszała, moja wnuczka obudziła się i płakała do rana. A przedwczoraj jego samochód całą drogę zajechał, sąsiad Ledóchowski ledwo się przecisnął.

Akurat miał gorszy dzień broniła Malwina, choć sama doskonale wiedziała, iż te tłumaczenia brzmią słabo.

Włodek istotnie idealnym mężem nie był. Mógł zapomnieć o urodzinach, zostawić gary w zlewie na tydzień, wydać połowę pensji na wędkarski sprzęt. Ale Malwina kochała go takiego, jakim był. Kochała jego niezdarne próby zrobienia śniadania, gdy chorowała. Kochała to, jak pochrapywał przez sen. Kochała choćby jego nawyk rozrzucania skarpet po całej sypialni.

Po wyjściu sąsiadki Malwina wyszła do ogrodu podlewać ogórki. Przez płot dobiegała cicha rozmowa Bogusława z żoną.

Wiesiu, może ci krzesło wyniosę? Nie klęcz tak, plecy sobie zryjesz.
Nie trzeba, Bogusiu, tylko truskawki gwałtownie sprawdzę.
To ja w tym czasie herbatę zrobię. Chcesz z cytryną czy z konfiturą?
Z konfiturą, kochanie.

Malwina mimowolnie porównała tę rozmowę z porannym dialogiem z własnym mężem.

Włodek, śniadanie gotowe!
Zaraz! krzyknął z łazienki, po czym dodał: A kawa jest?
Rozpuszczalna w niebieskiej puszce, na półce, sam znajdziesz.
Ale gdzie ona jest…

W efekcie Włodek poszedł do pracy, wypiwszy tylko herbatę, bo kasy szukać było mu się leniwo. Malwina cały dzień miała sobie za złe, iż nie postawiła mu wcześniej kubka na stole.

Wieczorem, układając do snu wnuczkę Kasię, która była na wakacjach, Malwina usłyszała westchnienie dziewczynki.

Co się stało, słoneczko?
Babciu, a dlaczego dziadek Boguś z siódmego domku zawsze cioci Wiesi kwiaty daje? A mój dziadek Włodek tobie nigdy nie daje.

Malwina usiadła na brzegu łóżka, poprawiła kocyk Kasi.
A ty byś chciała, żeby dziadek mi dawał kwiaty?
Chciałabym! Przecież ty jesteś dobra, czytasz mi bajki i robisz pyszne pierogi. Czemu on tobie nigdy nic nie daje?

Z ust dziecka prawda brzmiała szczególnie boleśnie. Malwina nie wiedziała, co odpowiedzieć wnuczce, więc tylko pocałowała ją w czoło i szepnęła: „Śpij, moja złotko”.

Nazajutrz, spotkawszy w sklepie Wiesławę Rzepkową, Malwina przyglądała się jej dyskretnie. Wiesława rzeczywiście wyglądała na kobietę szczęśliwą. Zadbana, w pięknej sukience, z elegancką fryzurą.

Malwina, cześć! Co u ciebie? uśmiechnęła się Wiesława, wybierając pomidory.
W porządku, a u ciebie?
Wspaniale! Boguś dziś postanowił żurek ugotować, mówi, daj, żono, odpocznij. Wyobrażasz? Wiesława się roześmiała. Choć pewnie i tak będę stała obok, bo cukier z solą pomyli.
Masz fart z mężem powiedziała Malwina, a w jej głosie zadźwięczała nutka zazdrości.
Mam fart zgodziła się Wiesława, ale dziwnie zamyśliła się. A twój Włodek? Słyszałam, iż nowe wędzisko kupił?
Kupił. Teraz co weekend nad Pilicę jeździ.

Rozeszły się, a Malwina całą drogę do domu rozmyślała, jak by to było fajnie, gdyby Włodek choć raz zaproponował jej odpoczynek czy ugotował obiad. Jednak w domu czekał zwykły widok: mąż siedział przed telewizorem z puszką piwa, na podłodze leżały jego robocze buty, a w kuchennym zlewie stał talerz po jajecznicy.

Malwina, a co na kolację? zapytał Włodek, nie odrywając wzroku od ekranu.

A gdy Władek mruknął „Chcesz herbaty, Gosiu?” podsuwając jej ulubiony kubek z kotem, Małgosia uśmiechnęła się, bo to był *jej* idealny mąż.

Idź do oryginalnego materiału