I co? U nas z Waldkiem wszystko gra. Wzorcowa rodzina, zero przekrętów, dzieci wyrosły na porządnych ludzi.

newsempire24.com 1 miesiąc temu

No i co? U nas z Włodzimierzem wszystko w porządku. Rodzina przykładna, żadnych uchybień, dzieci wyrosły na porządnych ludzi.

Włodku, znowu zapomniałeś kluczy? Danuta Szymańska westchnęła, słysząc znajome pokasływanie za drzwiami. Mąż nigdy nie dzwonił, po prostu stał i czekał, aż sama domyśli się otworzyć.

Zapomniałem mruknął Włodzimierz, przeciskając się do przedpokoju. Rano się spieszyłem, ważne zebranie było.

Danuta patrzyła, jak ściąga buty, zostawiając je na środku korytarza, i w milczeniu odstawiała je na miejsce. Czterdzieści lat małżeństwa nauczyły ją nie kłócić się o drobiazgi. Włodzimierz był głównym inżynierem w fabryce, odpowiadał za ważne projekty, w domu chciał spokoju. A ona? Czyż nie mogła za nim posprzątać?

Jak w pracy? zapytała, nakładając mu talerz barszczu.

Jak zwykle. Kierownictwo naciska, robotnicy nie rozumieją, maszyny stare. Ale radzimy sobie Włodzimierz mechanicznie przewracał strony gazety, nie odrywając wzroku od tekstu.

Danuta chciała opowiedzieć o sąsiadce, Halinie Kowalskiej, która skarżyła się na syna alkoholika, ale się powstrzymała. Po pracy Włodkowi nie były potrzebne cudze problemy.

A tak przy okazji nagle podniósł głowę mąż Szymańskiemu zaproponowali awans. Przenoszą go do Warszawy, do centrali. Dobra posada, pensja trzy razy większa.

No to dobrze dla niego skinęła Danuta, sprzątając ze stołu.

Zarekomendował mnie na swoje miejsce dodał cicho Włodzimierz.

Danuta zastygła z talerzami w rękach.

Jak to?

Dyrektor zdecyduje w przyszłym tygodniu. jeżeli się uda, zostanę zastępcą głównego inżyniera. Prawie podwójna pensja, lepsze benefity, dłuższy urlop.

Mówił spokojnie, ale Danuta słyszała w jego głosie ukryte podniecenie. Znała go jak własną kieszeń. Marzył o tym od lat, choć nigdy nie okazywał ambicji.

Włodku, to wspaniale! usiadła obok, biorąc go za rękę. Zasłużyłeś na to. Tyle lat uczciwie pracujesz, nigdy fabryki nie zawiodłeś.

Jeszcze nie wiadomo wzruszył ramionami, ale po jego minie widziała, iż już wyobraża siebie w nowej roli.

Cały wieczór był niezwykle ożywiony. Opowiadał o projektach, które będzie mógł realizować, o wyjazdach, o nowym samochodzie zamiast starego Malucha. Danuta słuchała i cieszyła się razem z nim. Po kolacji włączyli choćby muzykę i zatańczyli w kuchni, jak za młodu.

Nazajutrz spotkała na podwórku Ewę, żonę tegoż Szymańskiego.

Gratulacje! uśmiechnęła się sąsiadka. Stefan wczoraj mówił, iż Włodek może zająć jego stanowisko. Świetna posada, cieszymy się dla was.

Dziękuję, ale jeszcze nic nie pewne odpowiedziała ostrożnie Danuta.

Ależ skąd, praktycznie już zdecydowane. Stefan mówi, iż innych kandydatów choćby nie rozważają. Włodek to przecież najlepszy specjalista w dziale, wszyscy go szanują.

Danuta wracała do domu z lżejszym sercem. Więc nie na darmo Włodek miał nadzieję. jeżeli Stefan tak mówi, awans był niemal pewny.

Postanowiła przygotować świąteczną kolację. Poszła do sklepu, kupiła mięso na pieczeń, ulubione ciastka Włodka. Gotując, nuciła pod nosem. Dawno nie czuła się tak szczęśliwa.

Włodzimierz wrócił późno, zmęczony i jakiś przygnębiony.

Co się stało? zaniepokoiła się.

Nic szczególnego. Zwykły dzień w pracy usiadł do stołu, ale choćby nie tknął jedzenia.

Włodku, dlaczego milczysz? Coś usłyszałeś o awansie?

Powiedzieli, iż decyzja w przyszłym tygodniu.

A co, są jakieś problemy?

Długo milczał, w końcu ciężko westchnął:

Widzisz, Danuto, to nie takie proste. Konkurencja duża. Nowak też chce tę posadę. I Wiśniewski z innego działu.

Ale przecież Stefan mówił, iż ty jesteś najlepszy!

Stefan mówił, ale nie on decyduje. A Nowak ma znajomości. Żona w komitecie wojewódzkim pracuje, siostrzeniec dyrektora to jego szwagier.

Danucie ścisnęło się serce. Czyżby nie było tak różowo, jak myślała?

Nazajutrz poszła do przyjaciółki, Bożeny, która pracowała w kadrach tej samej fabryki. Znała wszystkie przetasowania.

Słuchaj, Bożenko zaczęła, ledwie zdążywszy zdjąć buty co wiesz o awansie Włodka?

Bożena nastawiła czajnik, wyjęła ciastka, usiadła naprzeciw.

Wiem, iż jest wakat. I Włodek rzeczywiście jest jednym z kandydatów.

A co jeszcze? Kto konkurencja? Jakie ma szanse?

Danusiu, wiesz, iż nie mogę mówić o służbowych sprawach zawahała się.

Bożenko, przyjaźnimy się tyle lat! Powiedz choć coś. Włodek się męczy, a ja nie wiem, jak pomóc.

Przyjaciółka milczała długo, w końcu pochyliła się bliżej:

Dobrze, ale tylko między nami. Szanse ma dobre. Naprawdę jest najlepszy. Ale jest jeden haczyk. Słyszałaś o nowych zasadach nominacji?

Jakich zasadach?

Teraz przy awansach sprawdzają nie tylko kandydata, ale i jego rodzinę. Moralność, reputację, czy nie ma żadnych problemów.

Danuta zmarszczyła brwi:

No i co? U nas z Włodzimierzem wszystko w porządku. Rodzina przykładna, dzieci porządne.

Oczywiście, oczywiście pośpiesznie zgodziła się Bożena. Tylko wiedz, iż sprawdzają bardzo dokładnie. Zwłaszcza teraz, gdy nowy dyrektor przyszedł. On stawia na porządek.

Danuta wróciła zamyślona. O co chodzi z tą kontrolą? Co mogliby znaleźć?

W domu zaczęła przypominać sobie przeszłość. Syn, Jacek, pracował jako inżynier w innym mieście, założył rodzinę. Córka, Ania, miała męża i dwójkę dzieci. Sama Danuta całe życie przepracowała w bibliotece, szanowana osoba. Włodek nigdy nie pił, nie awanturował się, sąsiedzi go chwalili.

Ale niepokój nie mijał. Przypominała każdy szczegół, który mógł zaszkodzić.

Wieczorem, gdy Włodzimierz wrócił, nie wytrzymała:

Włodku, to prawda,

Idź do oryginalnego materiału