Historia Prawdziwej Przyjaźni: Małżeństwo z Miłości w Polskich Realiach

newsempire24.com 3 tygodni temu

Historia o Przyjacielu: Ślub z Miłości

Pewnego pięknego dnia mój przyjaciel postanowił się ożenić. Oczywiście, z miłości. Panna młoda była piękna, mądra i niezależna. Pracowała jako księgowa w dużej firmie i zarabiała całkiem nieźle.

Marek bo tak miał na imię mój przyjaciel też nie chciał zostać w tyle, jeżeli chodzi o zarobki żony. Brał dodatkowe zlecenia i harował po godzinach, żeby szybciej spłacić kredyt za mieszkanie.

Ich kawalerka została kupiona w mig. Połączyli oszczędności, wzięli kredyt, a rodzina też dorzuciła swoją cegiełkę. Zrobili remont w stylu europejskim i urządzili wnętrza z klasą. Jak to się mówi żyli długo i no właśnie, szczęśliwie?

Ale szczęście jakoś nie nadchodziło. Żona nie radziła sobie z domowymi obowiązkami. Albo nie umiała umyć podłogi, przetrzeć kurze i ugotować obiadu na czas, albo po prostu nie miała na to ochoty. Tłumaczyła, iż jest zmęczona po pracy i wraca późno. Cóż, Marek też nie próżnował on również zostawał w biurze do wieczora.

I tak zaczęły się kłótnie o to, kto więcej robi w domu. Pierwsze pół roku minęło na codziennych potyczkach w mieszkaniu pełnym porozrzucanych ubrań i stosów brudnych naczyń. Żadne z nich nie przyznało się jednak rodzinie, o co adekwatnie się sprzeczają. Wstyd im było.

Pewnego dnia Marek wybrał się na ryby z teściem. Obaj byli zapalonymi wędkarzami i dlatego świetnie się dogadywali. Wieczorem, przy ognisku i z kieliszkiem wina w dłoni, Marek zwierzył się teściowi oczywiście pod warunkiem, iż ten nikomu nie powie, a już szczególnie teściowej.

Teść obiecał dochować tajemnicy, ale dodał, iż w ich domu nigdy nie zagości spokój, dopóki nie przyjmą pod swój dach strażnika domowego.

Mam już choćby kandydata oznajmił teść. Jak tylko znajdę czas, namówię go, żeby się do was wprowadził.

Marek pomyślał, iż teść chyba zwariował, ale postanowił milczeć.

W następnym tygodniu teść zjawił się u nich z kociakiem. Marek był oburzony. Po co? Przecież to tylko oznacza więcej sprzątania! Ale teść wyciągnął go na balkon na papierosa i przypomniał mu o strażniku domowym. Oświadczył, iż przyniósł go razem z kotem i iż teraz wszystko się ułoży. Tylko prosił, żeby dobrze opiekowali się kotką.

Marek natychmiast się do niej przywiązał. Mała i puszysta, gwałtownie uznała go za swojego pana. Gdziekolwiek się ruszył, podążała za nim, domagając się pieszczot. Tylko raz musiał posprzątać małą niespodziankę, którą zostawiła na podłodze. Ale to był jednorazowy incydent.

Następnego dnia, kiedy Marek wrócił z pracy, w domu było czyściutko. Ani śladu porozrzucanych ubrań, a żona akurat przygotowywała pyszną kolację!

Marek też się rozruszał, w końcu przybił tę półkę w łazience, którą obiecywał zamontować od miesięcy.

Kolejnego dnia zastał żonę odkurzającą dywany. Cóż, i on postanowił się

Idź do oryginalnego materiału