Górale idą na wojnę z burmistrzem Zakopanego. Podjęli stanowcze kroki

natemat.pl 1 dzień temu
W Zakopanem rośnie napięcie. Lokalni sprzedawcy pamiątek zdecydowali się wejść na drogę sądową z burmistrzem miasta, Łukaszem Filipowiczem. Powodem są nowe regulacje, które, według nich ograniczają działalność handlową. Chodzi o zakaz sprzedaży pamiątek, które nie są wyrobami regionalnymi oraz o restrykcje dotyczące ekspozycji towaru poza granicami stoisk.


Jak podaje TVN24, handlarze skarżą się, iż za łamanie tych zasad otrzymują mandaty od straży miejskiej, a wobec niektórych kierowane są także wnioski do sądu.

Ograniczenia obowiązujące na Krupówkach wynikają z przepisów dotyczących tzw. parku kulturowego, który ma na celu ochronić lokalne dziedzictwo. Sprzedawcy zarzucają jednak władzom miasta brak dialogu oraz nadmierne ingerowanie w wolny rynek.

Jeden ze sprzedawców na zakopiańskim deptaku wskazał, iż "nie można urzędowo przymuszać konsumentów do kupowania określonych rzeczy", a jeżeli ktoś jako pamiątkę chce sobie kupić kapibarę zamiast np. owieczki, to tak zrobi. Zaznacza, iż handlowcy posiadają w ofercie piękne regionalne pamiątki, ale ważne jest, by konsumenci, turyści mieli wybór.

Przypomnijmy, iż maskotka kapibara stała się hitem nie tylko w Zakopanem. Brązowy pluszak w kształcie tego największego żyjącego gryzonia z rodziny kawiowatych zyskał serca turystów. Zajął tym samym miejsce popularnej gęsi Pipy czy Pou.

Kupcy zwracają uwagę, iż dziś nie funkcjonują już państwowe zakłady Cepelii, które w czasach PRL produkowały tradycyjne rękodzieło. Dlatego też w tej chwili muszą się posiłkować importem z Chin.

– Stamtąd sprowadzane są choćby ciupagi czy owieczki z napisem Zakopane. Rękodzieło u nas jest, ale kosztuje więcej, turyści szukają tanich pamiątek. Magnes z Giewontem za 5 złotych? Proszę bardzo. Dla wielu to atrakcyjna pamiątka, choćby był z Chin – przekazał inny handlarz, cytowany przez stację.

Sprzedawcy pamiątek w Zakopanem idą do sądu z burmistrzem


Handlarze podkreślają, iż prowadzą legalną działalność, płacą podatki i dzierżawy, a nowe przepisy – w tym zakaz wystawiania towaru poza stragany – znacząco utrudniają im pracę.

Urząd miasta w odpowiedzi, zaznaczył, iż celem utworzenia parku kulturowego było zapewnienie ochrony krajobrazu, a także promocja tego regionu. Zgodnie z obowiązującą uchwałą, dozwolona jest jedynie sprzedaż wyrobów i usług związanych z historią i kulturą Podhala, i to wyłącznie z odpowiednio zaprojektowanych stoisk.

Według Leszka Golonki, komendanta straży miejskiej w Zakopanem, zasady są jasne i znane wszystkim sprzedawcom. – Każdy towar musi znajdować się w obrębie straganu. Tymczasem handlujący często wystawiają swój asortyment na zewnętrznych ściankach, co jest niezgodne z przepisami. Gabaryty stoisk są dokładnie opisane w uchwale i generalnie większość handlujących się do nich stosuje – mówił.

Jak dodaje, straż początkowo ograniczała się do pouczeń, rozdając wcześniej ulotki informacyjne. – Niestety nie wszyscy chcieli się podporządkować. Do tej pory skierowaliśmy siedem wniosków do sądu i wystawiliśmy kilka mandatów – zapowiada. Kontrole będą kontynuowane.

Idź do oryginalnego materiału