Gdy mama powiedziała „nie”: jak pewna kobieta uratowała czyjeś małżeństwo

twojacena.pl 2 dni temu

Kiedy mama powiedziała „nie”: jak Danuta uratowała cudze małżeństwo

Danuta smażyła cukinię, gdy nagle zadzwonili do drzwi. Otworzyła i zobaczyła syna — Tomek stał z torbą i zmęczonym spojrzeniem.

— Mamo, odszedłem od Kasi — wyznał od progu.

— Jak to odszedłeś?! — zdziwiła się Danuta.

— Mam jej dość. Ani gotować nie umie, ani domu posprzątać, ani pracy nie ma… — mówił, ledwo powstrzymując łzy. — Możesz mnie przygarnąć?

— Nie — odpowiedziała stanowczo, wycierając ręce z oleju i patrząc mu prosto w oczy.

Tomek osłupiał:

— Co znaczy „nie”?

— Właśnie to znaczy. Nie wpuszczę. Ale usiądź, zjedz, pogadamy później.

Tomek pałaszował barszcz z bułeczkami, jakby od tygodnia nic nie jadł. Między łykami narzekał:

— Przed ślubem chodziliśmy po knajpach, było super. A po ślubie myślałem, iż jedzenie samo będzie się pojawiać na stole. A ona jak dziecko szuka przepisów w internecie — raz przesoli, raz będzie surowe. Udaję, iż smakuje, ale ledwo przełykam.

— Ale się stara, synku — westchnęła matka. — Nie wszystkim od razu wychodzi. A ty tylko krytykujesz.

— Stara? A ten bałagan to kto robi? Wszystko porozrzucane! Ubrania na krzesłach, na łóżku, choćby w łazience. Szafa wygląda jak po huraganie. Co chwila drzemie albo wgapiona w laptopa. Chodzę i zbieram za nią rzeczy, zwróciłem uwagę — rozbeczała się.

— Młoda jeszcze, głupia — spokojnie odparła Danuta. — A ty co, dorosły całkiem? Ryczysz jak dziecko. Facet powinien dawać przykład, okazywać miłość, wtedy i żona się zmieni.

— Ale ja ją kocham…

— A ona tego nie czuje. I tyle.

Następnego ranka, gdy syn poszedł do pracy, Danuta zadzwoniła do Kasi:

— Córko, wpadnę do ciebie, pogadamy.

Kupiła zakupy, dotarła do ich mieszkania — drzwi otworzyła Kasia, jeszcze śpiąca.

— Tomka odprowadziłaś? — zapytała Danuta, wchodząc do kuchni.

— A po co? Sam się zebrał i poszedł, herbatę wypił z kanapką. Dlaczego?

— I uważasz to za normalne? A w kuchni jak po bitwie? Południe, a ty dopiero wstałaś.

— Przepraszam… późno poszłam spać… siedziałam w internecie…

— Kasiu, kocham cię jak córkę. Przyszłam pomóc. Posprzątamy i ugotujemy obiad.

— Dam sobie radę sama… My z Tomkiem się dogadamy.

— No jak chcesz. Tylko potem nie przychodź się żalić. Masz, przyniosłam zakupy.

— Dziękuję. I nie gniewajcie się.

Mijały dni. Tomek coraz częściej zostawał u matki, raz choćby skłamał Kasi, iż wyjeżdża w delegację. W rzeczywistości po prostu nie chciał wracać do domu.

— Mam jej dość — narzekał. — Nic nie czyta, niczym się nie interesuje. Tylko zakupy i gry. Pracować nie chce. Każe mi kupować coraz to nowe rzeczy. Nie jestem bankomatem.

Danuta słuchała, nie sprzeczała się. Ale następnego wieczoru na jej progu pojawiła się Kasia. We łzach.

— Mamo… on mnie nie kocha… przychodzi późno, nie je, nie rozmawia… mówi, iż ślub był błędem… To wy go tak wychowaliście.

— A może twoja mama czegoś nie dopilnowała? Myślisz, iż tylko mężczyzna ma obowiązki? Kobieta też. A życie razem to praca, nie spacer po parku.

Długo rozmawiały. Danuta tłumaczyła, doradzała, prosiła. Umówiły się: Kasia zacznie się uczyć gotować, sprzątać, szukać pracy.

Minęło kilka miesięcy. Danuta pomogła synowej znaleźć pracę, nauczyła ją gotować barszcz i smażyć kotlety. Pewnego dnia zaprosiła ją na obiad. Na stole — domowe jedzenie.

— Mamo, Kasia to złoto. Obiad jak w restauracji! Tak gwałtownie wszystkiego się nauczyła.

Danuta powstrzymywała łzy. Poklepała Kasię po ramieniu:

— Dobra robota, córeczko. Wszystko w twoich rękach.

Życie się ułożyło. Rano jedli śniadanie razem, wieczorem gotowali, dzielili obowiązki. Tomek przestał biegać do matki z narzekaniami, a Kasia — z płaczem.

Pięć lat później urodziła im się córka. Na pierwsze urodziny zaprosili rodzinę. Po przyjęciu Kasia przysiadła się do teściowej:

— Mamo, dziękuję. Bez was byśmy się rozstali. Byłam wtedy taka głupia…

— Byłaś mądra, tylko nieporadna. A teraz — oto rodzina.

— Chcę wcześniej wrócić do pracy. Pomoc— Pomogę oczywiście, głuptasiu, bo przecież największą euforią jest być blisko tych, których kochamy.

Idź do oryginalnego materiału