No już wiesz, jak to czasem w rodzinach bywa – niby krew nie woda, ale i tak potrafią zrobić człowiekowi na złość. U nas w rodzinie też się tak zdarzyło, iż aż ciarki przechodzą, jak się o tym myśli. Chodzi o to, jak wnuk chciał wyrzucić swoją babcię z własnego mieszkania. Ale babcia okazała się od nich wszystkich mądrzejsza i zrobiła tak, iż jedni teraz załamują ręce, a inni podziwiają jej siłę i charakter.
Poznajcie babcię Halinę Nowak. Ma siedemdziesiąt pięć lat i jest uosobieniem energii, euforii życia i życiowej mądrości. Za sobą ma długą pracę, wychowanie dwójki dzieci i pomoc wszystkim wokół. Po śmierci męża została sama w dużej, trzypokojowej kawalerce w centrum Poznania. I na to właśnie mieszkanie połakomił się jej własny wnuk – Marek, brat mojego męża.
Marek z żoną i trójką dzieci od dawna tłoczyli się u teściowej. Ciasno, głośno, kłótnie co drugi dzień. Kupić coś swojego? Niechętni – „po co brać kredyt, skoro jest babcia z mieszkaniem?”. No i po co czekać? „Stara niedługo odejdzie, i wszystko będzie nasze”. Nie mówili tego wprost, ale czuło się to w każdym ich spojrzeniu, w każdym ironicznym uśmiechu Marka i jego żony Kingi.
Ale babcia Halina miała zupełnie inne plany. Nigdy na nic nie narzekała, żyła aktywnie – chodziła na koncerty, do teatru, a choćby na randki, co najbardziej wkurzało Marka. Nie mógł pojąć: „Jak to? Powinna już siedzieć przed telewizorem i czekać na koniec, a ona ciągle w biegu”. Czekanie na jej śmierć zaczęło mu się nudzić. Więc postanowił przyspieszyć sprawę – zaproponował babci „po dobroci”, żeby przepisała mieszkanie na niego, a sama przeniosła się do domu opieki. Argumenty były „przekonujące”: „będziesz miała opiekę, lekarzy, a tutaj tylko nam przeszkadzasz”.
Babcia, usłyszawszy to, w milczeniu wstała, poszła do sypialni i zamknęła się na klucz. A już następnego dnia była u nas – u mnie i mojego męża. Od dawna wiedzieliśmy o planach Marka i już wcześniej proponowaliśmy babci, żeby do nas się wprowadziła, a mieszkanie wynajęła i odkładała na swoje marzenie – podróż do Japonii. Halina się wahała, ale po słowach wnuka – zdecydowała się natychmiast.
Pomogliśmy jej wynająć mieszkanie – trafili się porządni lokatorzy. Babcia zaczęła oszczędzać. Wtedy Marek wpadł w szał: zadzwonił, urządził awanturę, oskarżył mojego męża o „pranie mózgu” babci i zażądał… pieniędzy z wynajmu. Jego żona Kinga zaczęła nas nagabywać – najpierw z dziećmi, potem sama. Przychodziła, gadała, pytała o „zdrowie ukochanej babci”. Ale cel był jasny – czekali, aż babcia w końcu umrze, i mieszkanie przejdzie na nich.
Ale życie potoczyło się inaczej.
Babcia Halina poleciała do Japonii. Jej oczy świeciły się ze szczęścia, gdy przysyłała nam zdjęcia z Kioto, gdzie podziwiała kwitnące wiśnie. A gdy wróciła – nie zamierzała przestać. Powiedziała: „Chcę więcej!”. Zaproponowaliśmy, żeby sprzedała mieszkanie, kupiła małe kawalerki na obrzeżach miasta, a resztę pieniędzy przeznaczyła na podróże.
Sprzedała swoją „trzy pokoje” i kupiła przytulną kawalerkę w nowej dzielnicy. A za oszczędności poleciała do Europy: odwiedziła Włochy, Niemcy, a we Francji… poznała mężczyznę. Francuza, wdowca, emeryta. Poznali się na wycieczce, a miesiąc później… wzięli ślub. Tak, brzmi nieprawdopodobnie, ale choćby do nich polecieliśmy. Mała ceremonia pod Paryżem, szampan, świece, śmiech. Było tak wzruszająco i pięknie.
A Marek? Znowu się odezwał. Znowu żądał od babci… tym razem jej nowego mieszkania. Mówił, iż skoro wyjechała do męża, to niech im odda kawalerkę. „Mamy trójkę dzieci, a nie mamy gdzie mieszkać!” – ryczał przez telefon. Do dziś nie wiem, jak oni wszyscy mieli tam się zmieścić.
Babcia tylko się uśmiechnęła: „Jeśli chcecie, przyjeżdżajcie w gości – u nas z Pierre’em taka fajna tarasa!”.
Teraz często z babcią rozmawiamy. Jest szczęśliwa. Mówi, iż po raz pierwszy w życiu czuje, iż żyje dla siebie. Nic od nas nie chce, ale zawsze jesteśmy w kontakcie. I wiesz, co jest najgorsze w tej historii? Nie to, iż Marek z Kingą czekali na jej śmierć. Tylko to, iż nie potrafili zobaczyć w niej człowieka. Tylko metry kwadratowe.
Więc morał jest prosty: nie mieszkanie czyni człowieka, ale dobroć i miłość. jeżeli stawiasz majątek ponad rodzinę – nie dziw się, iż w końcu zostaniesz z niczym.