Dzień pełny życzeń i zamieszania

newsempire24.com 4 dni temu

Dziś były jej urodziny. Od świtu dzwonili wszyscy, utrudniając zbieranie się do pracy, choć cieszyło, iż pamiętali…

Córka, Zosia, złożyła życzenia, przypominając, iż po pracy matka musi do nich wpaść: ugotować, posiedzieć z wnukiem, nakarmić, pomóc w lekcjach…

Potem miała zajrzeć do teściów – Janiny i Henryka – zanieść zakupy kupione po drodze, by wreszcie wrócić do domu i przygotować kolację dla męża.
Wieczorem mogłaby wreszcie odpocząć, sącząc z nim lampkę wina przed telewizorem. O ile starczyłoby sił. Ale jeżeli nie? Nic nowego. Nie pierwszy raz…
Najważniejsze, by wszystkim dogodzić. Wszystkich nakarmić. Żeby byli zadowoleni. Jakiego innego prezentu potrzebowałaby? Wszyscy szczęśliwi? No to i ona…

Dwa koty – stary Mruczek i młody Pimpuś – śledzili gospodynię.
– Szczęściarze z nas – mruknął Pimpuś. – Który inny człowiek tak by się nami opiekował?
Mruczek zmarszczył wąsy:
– A kto zaopiekuje się nią? Nie starucha przecież. Ledwo czterdziestkę przekroczyła, a w tych znoszonych szmatach wygląda na sześćdziesiąt. I nikt choćby w jej święto nie uwolni od obowiązków.

– Dziwne myśli chodzą ci po łbie – zdziwił się Pimpuś.
– Podniosła mnie ślepego, walającego się pod śmietnikiem – warknął Mruczek. – Karmiła z butelki. Widziałem, jak z radosnej dziewczyny zmieniała się w zmęczoną przedwcześnie starzejącą się kobietę.
– Co cię to obchodzi? Karma pełna, drapanie za uchem. Śpimy, gdzie chcemy. Czego więcej?
– Dług spłacić trzeba – burknął Mruczek. – Rozumiesz? Dług.
Lecz Pimpuś nie rozumiał…

*****
Następnego dnia Mruczek zniknął. Jak kamień w wodę.
Kobieta szła do pracy przygnębiona. Po zmianie, jak zwykle, odwiedziła Zosię, pomogła teściom, wróciła ugotować kolację…

Wieczorem, biegnąc przez podwórko w rozbryzgiwanych kałużach, usłyszała:
– Piękna pani! Pomogłaby staruszkowi?
Przy ławce stał dziadek w ciemnych okularach, podpierając się laską.
– Oczywiście – skinęła, prowadząc go.
– Dokąd tak pędzisz? – spytał, zmuszając ją do siadu.
Coś znajomego było w jego głosie. Próbowała dostrzec rysy twarzy, ale nic…

– Trampki masz stare – przerwał jej.
– Skąd pan wie?
– Ślepy jestem, nie głuchy. Słyszę, jak chlupią w kałużach.
– Ale kurtka nowa – odparła, zawstydzona.
– Córka oddała? – uśmiechnął się, dotykając rękawa. – Noszoną?
– Wszystko pan wie – obraziła.
– Nie gniewaj się, córeczko – mruknął, a jego wąsy zadrgały jak kocie.

– Kiedy masz urodziny?
– Wczoraj… – przełknęła łzy. I nagle zaczęła: – Zosia z mężem podarowali mi markową sukienkę! Mąż przyniósł róże i drogie perfumy! Teściowie wydali przyjęcie w eleganckiej restauracji! Piliśmy francuski koniak, tańczyliśmy…

Starzec milczał, oparty na lasce.
– Nie wierzy pan?
– Znam cię… – szepnął. – Chcę ci dać prezent. Chodź.
– Nie mogę! Dom, obowiązki…
– Poczekają – rzekł stanowczo.

Pociągnął ją za sobą z siłą młodzieńca. Wrócili nocą.
Miała suknię projektu krakowskiej projektantki, buty na szpilkach. Fryzjer ułożył jej włosy. W dłoni niosła torebkę z perfumami i bursztynową biżuterią.

– Dziękuję – pocałowała go w policzek. – Kim pan jest? Przyjaciel rodziców?
Dotknął jej twarzy. Przypomniała sobie, jak Mruczek ocierał się o jej policzek…

W drzwiach stał mąż, teściowie, Zosia z rodziną.
– Gdzie byłaś?! Dzwoniliśmy po szpitale!
– Świętowałam z przyjacielem – wskazała za siebie, ale nikogo nie było.

– Pięknie wyglądasz! – zachwycił się zięć.
– Lata po knajpach z obcymi – warknęła teściowa. – Skąd na te szmatki?
– Wydaję na was wszystko – odparła kobieta. – Sobie nie wolno?
Teściowie trzasnęli drzwiami.

– Doskonale – uśmiechnęła się do męża. – Przygotuj mi herbatę. Idę pod prysznic.
Mąż długo stał z otwartymi ustami, w końcu posłusznie zagotował wodę. Przyniósł kanapkę. Na spodeczku położył ptasie mleczko…

*****
Mruczka znalazła następnego dnia w szafie. Uśmiechał się.
Pochowała go pod rozłożystą lipą. Gdy wracała, przy śmietniku dostrzegła znajomą sylwetkę. Pobiegła, ale zamiast starca znalazła kociątko.

– Chodź, Kłaczku – wzięła malca. – Zaopiekuję się tobą.
– Wiem – pomruczał kotek, wtulając się w jej dłoń. – Wiem…

Idź do oryginalnego materiału