Dlaczego twoja matka może z nami mieszkać, a moja nie?!

polregion.pl 5 dni temu

Wróciłam do domu po wielu godzinach, a na kanapie siedzi moja teściowa, Halina Nowak, i rozpakowuje swoje rzeczy. Zamarłam, nie wierząc własnym oczom. Gdyby to była komedia, pewnie bym się uśmiechnęła, ale to moje życie i nie mam ochoty na żarty. Okazało się, iż postanowiła „przenocować u nas na kilka dni”, bo uznała, iż „potrzebujemy pomocy” z dzieckiem i domem. Jakby sama nie widziała, iż daję radę.

Moja teściowa to kobieta z zasadami, ale nauczyłam się przymykać oko na jej dziwactwa. Gorzej z moim mężem, Jackiem, który podszedł do mnie z poważną miną i rzucił: „Dlaczego twoja matka może u nas przesiadywać, a moja nie?” Omal nie udusiłam się z wściekłości. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów od Warszawy, i odwiedza nas raz na pół roku. A jego matka? Dwa przystanki autobusem i wpada, kiedy tylko ma ochotę!

Halina nigdy nie pracowała zawodowo. Ma wykształcenie, ale jej mąż, teść, wierzył, iż kobieta powinna zajmować się domem. I nie protestowała. Całe jej życie kręciło się wokół rodziny, a adekwatnie wokół Jacka, ich jedynego syna. Marzyła o gromadce dzieci, ale po trudnym porodzie nie mogła już zajść w ciążę. Wszystką swoją miłość wylała na syna. Jak on nie utonął w tej nadopiekuńczości – to zagadka. Ale choćby teraz, gdy ma własne siwe włosy, traktuje go jak małego chłopca.

Z powodu jej wtrącania się kłócimy się bez końca. Uważa, iż prowadzę dom „nie tak”, iż za dużo pracuję, iż za mało uwagi poświęcam synowi i mężowi. Nie zamierzam znosić jej nieproszonych rad i ciągłego poprawiania wszystkiego po swojemu. Dobrze, iż mamy własne mieszkanie – dzięki moim rodzicom, którzy pomogli finansowo. Urządziliśmy je po swojemu, zrobiliśmy remont bez kredytu. Ale pech chciał, iż znaleźliśmy je tuż obok teściowej. Czy to przypadek? Raczej przekleństwo.

Na początku pojawiała się codziennie. Jacek znosił to tak samo kiepsko jak ja, a teść narzekał, iż w domu nie ma obiadu. W końcu ograniczyła się do weekendów. Ale gdy urodził się nasz synek, Staś, wszystko zaczęło się od nowa. Od rana do wieczora była u nas: prała pieluchy, gotowała kaszkę, instruowała, jak „powinno się” przewijać. Byłam u kresu wytrzymałości. Pewnego dnia nie otworzyłam jej drzwi – wtedy urządziła awanturę i groziła wezwaniem policji! Jacek próbował z nią rozmawiać, ale jej poprawa trwała tydzień, po czym znów zaczynała się wtrącać.

Moja mama, Danuta Kowalska, mieszka daleko, w Gdańsku, i wciąż pracuje. Przyjeżdża dwa razy w roku i oczywiście zostaje u nas – nie będzie przeliczona na hotel! W tych dniach teściowa wręcz zielenieje z zazdrości. „Z twoją matką jesteś jak z przyjaciółką, a z moją – jakby cię torturowali!” – jadłował Jacek, ulegając jej narzekaniom. Próbowałam tłumaczyć: „Moja matka jest tu dwa razy w roku, a twoja praktycznie codziennie! I do tego moja nie miesza się w nasze życie!” Ale on tylko się obrażał.

Ostatni numer teściowej mnie przeraził. Wróciłam do domu, a ona spokojnie wieszW szafie wisiały już jej sukienki, a na stole stał garnek z jej „lepszą” zupą, którą zawsze gotowała dla Jacka.

Idź do oryginalnego materiału