Czy wszystko w porządku? Otwórz, proszę! – Polina mocniej zaczęła walić pięściami w drzwi łazienki

newsempire24.com 4 miesięcy temu

Dziś obudziłam się wcześniej niż zwykle. Przez firankę przebijało się marcowe słońce, a obok chrapał mój mąż. Spojrzałam na zegar i aż podskoczyłam, myśląc, iż spóźnię się do pracy – aż przypomniałam sobie, iż dziś przecież święto kobiet.

– Wszystko w porządku? Krysia, otwórz – zaczęłam walić pięściami w drzwi łazienki.

Robert poruszył się niespokojnie.
– Która godzina? – mruknął, nie otwierając oczu.
– Ósma trzydzieści.
Mój mąż gwałtownie usiadł na łóżku.
– Spokojnie, mamy wolne – uśmiechnęłam się.
– To dlaczego ty wstałaś? – Robert przytulił mnie mocno, wbijając nos w moją szyję. – Wszystkiego najlepszego, moja jedyna, matko mojego dziecka.
– Jednego dziecka – zaśmiałam się. – Idę robić śniadanie, a ty się jeszcze prześpij.

Zaczęłam smażyć racuchy. niedługo kuchnię wypełnił słodki zapach twarogu.
– Ale pachnie! – W drzwiach stanęła rozczochrana Krysia w bluzie i szortach, mrużąc oczy od światła.

Wtem przyłożyła dłoń do ust i zniknęła. Stałam jak wryta, a potem pobiegłam za nią.
– Krysia, otwórz! Co się dzieje?! – Stukałam coraz mocniej, aż w końcu zaczęłam walić pięściami w drzwi.

Serce zabiło mi gwałtownie. Zaczęłam się uspokajać – może córce po prostu słabo? Nagle ogarnął mnie strach. W środku zrobiło się zimno. *Nie, to niemożliwe. Maturzystka, prymuska, wybierała się na studia…*

Z kuchni dobiegł zapach spalenizny. Rzuciłam się do garnków, wściekle zeskrobując przypalone racuchy do śmieci. W tej chwili zadzwonił dzwonek. Myślałam, iż to Robert, ale przed drzwiami stał młody chłopak z bukietem tulipanów.
– Dzień dobry, pani Weroniko. Dla pani – uśmiechnął się.
– Dziękuję – odebrałam kwiaty oszołomiona. – Krysia jest w łazien…

Chłopak wszedł, ale nie zdjął kurtki. Spojrzał na mnie niespokojnie. Od razu zrozumiałam – *to on*.
– To ty?! – syknęłam. – Wiesz, iż mogę wsadzić cię za uwiedzenie małoletniej?!

Chłopak tylko się zarumienił.
– Przyszedłem porozmawiać. Kocham Krysię i nie ucieknę od odpowiedzialności…

Z łazienki wyszła blada Krysia. Spojrzała na matkę, potem na niego.
– Ty? – zapytała tak samo jak ja.
– Kto mi wytłumaczy, co się dzieje?! Dlaczego rzyga? To przez ciebie?! – podniosłam głos.

– Mamo, daj spokój! – Krysia odeszła do swojego pokoju.

W tej chwili wszedł Robert.
– Masz adoratora? – wskazał na bukiet. – Mam nadzieję, iż krzyczałaś z radości.

– Z radości?! – zaparło mi dech. – To…

– Kocham Krysię i chcę się z nią ożenić – wyrecytował chłopak, czerwony jak burak.

Robert tylko się uśmiechnął.
– No i mamy rozmowę. Jak się nazywasz?
– Kamil. Kamil Nowak.

Zabraliśmy gościa do pokoju. Robert zajął miejsce obok mnie. Krysia i Kamil stali przy drzwiach.
– Coś się stało? – zapytał Robert.
– Tak – odparłam cicho. – Nasza córka jest w ciąży.

Robert klasnął w dłonie i wstał.
– Twoi rodzice wiedzą? – zwrócił się do Kamila.
– Tato wie. Gdy Krysia mi powiedziała…

– Dlaczego nic nie mówisz? – Robert spojrzał na córkę. – Nie będę krzyczał. Ale wiesz, iż aborcja może ci odebrać szansę na dzieci w przyszłości?

– Robert, mówisz o naszej córce! – warknęłam.
– Spokojnie – uciszył mnie.

Kamil przerwał:
– Ona urodzi. Ja pójdę do pracy.

– Pójdziesz do wojska! – parsknęłam.
– Tata załatwi mi odroczenie.

Robert westchnął.
– Najważniejsze, iż wszyscy są zdrowi. Spotkamy się z twoim tatą i wszystko omówimy.

Kamil spuścił wzrok.
– Nie mam mamy. Umarła, gdy… wyskoczyła przez okno.

Zrobiło mi się przykro, ale dalej byłam wściekła.
– To nie dawało ci prawa psuć życia Krysi!

Robert przytulił mnie mocno.
– Daj spokój. On sam przyszedł i wziął odpowiedzialność.

Zostaliśmy sami. Robert powiedział, iż Krysia skończy szkołę, potem ślub. Będą mieszkać u jego babci.

Tak, trudności będą. Ale wszystkie dzieci na początku płaczą po nocach. Czy Krysia i Kamil przetrwają? To od nich zależy. Rodzicami się nie jest – rodzicem się staje.

Idź do oryginalnego materiału