Czy twoja mama myśli, iż jestem jej służącą? — żona postawiła się teściowej i odmówiła spełniania próśb

newsempire24.com 1 dzień temu

Twoja mama uważa, iż jestem jej służącą? żona odmówiła spełniania próśb teściowej

Wiecie, są takie momenty, gdy cierpliwość po prostu pęka. Tak po prostu kończy się, jakby ktoś postawił kreskę: dość, koniec. U mnie ten moment nadszedł pewnego zwykłego wieczoru, gdy smażyłam ziemniaki.

Dzień był niczego sobie lepiej nie mieć takiego. W pracy istny armagedon, szef wypruł mi nerwy tym swoim raportem, a tu jeszcze Marek dzwoni: Kasiu, mama wpadnie, była w centrum, wstąpi do nas. No tak, jasne. Kiedy to Elżbieta Kazimierzówna tylko wstępowała? Zawsze wybiera czas, gdy wracam z pracy zmęczona.

Stanęłam przy kuchence, przewracałam te nieszczęsne ziemniaki. W skroniach pulsowało, nogi bolały po całym dniu w butach na obcasie, a ręce machinalnie ruszały łapką. W lewo, w prawo, w lewo, w prawo. Tak bardzo chciałam po prostu usiąść, włączyć serial, wyłączyć telefon

Kasia! rozległ się głos z przedpokoju. Gdzie jesteś?

No i jest. choćby się nie odwróciłam wiedziałam, iż zaraz zaszeleszcze swoimi ulubionymi butami po korytarzu, zajrzy do kuchni

A, tu jesteś Elżbieta Kazimierzówna usiadła przy stole jak u siebie. Wyjęła telefon, wbiła wzrok w ekran. Nalej mi herbaty i zrób kanapkę. Zmęczyłam się dziś strasznie.

Zastygłam. Coś we mnie kliknęło. Trzy lata. Trzy lata słyszę te rozkazy: nalej, podać, zrób. Jakbym nie była synową, tylko darmową pomocą domową.

Czarnek na kuchence odparłam dziwnie spokojnym głosem. Chleb w szafce.

Cisza. Taka, wiecie, iż powietrze można kroić nożem. Kiedy tak stałam, widziałam, jak teściowa podnosi powoli głowę znad telefonu. Jakby nie wierzyła własnym uszom.

Co-co?! jej głos stał się lodowaty. Jak ty się zachowujesz?

Wyłączyłam kuchenkę. Wytarłam ręce w ręcznik tym z słonecznikami, który przywiozła nam na nowe mieszkanie. Żeby było przytulnie powiedziała wtedy. Obróciłam się do niej.

Zachowuję się jak człowiek, a nie jak służąca powiedziałam cicho. Ja też jestem zmęczona. Ja też miałam ciężki dzień. jeżeli potrzebujesz pomocy, możemy się umówić, a nie wydawać rozkazy.

I wtedy, jak na zamówienie, do kuchni wszedł Marek. Zatrzymał się w progu, zdezorientowany. Spojrzał na mnie, potem na matkę, i z powrotem. No tak, on zawsze unikał konfliktów jak ognia.

Marku! poderwała się Elżbieta Kazimierzówna. Patrz, jak twoja żona do mnie mówi! Proszę ją o zwykłą rzecz

Nie dałam jej zakończyć. Obróciłam się do męża:

Marek powiedziałam. A ty mnie uznajesz?

Za oknem turkotały samochody, na kuchence stygły ziemniaki, a my we troje zastygliśmy w tej kuchni jak w niemym filmie. I nagle poczułam dziwny spokój. Jakby kamień spadł mi z serca ten, który dźwigałem przez trzy lata. Miałem dość. Po prostu dość bycia wygodnym, posłusznym, bez prawa głosu. Marek patrzył to na mnie, to na matkę, i widziałam był w szoku. Pierwszy raz w życiu jego cicha, uległa żona pokazała kły. No cóż, kochanie, teraz twoja kolejność.

Miną już tydzień od tamtej rozmowy w kuchni. Tydzień cichej wojny: Elżbieta Kazimierzówna demonstracynie milczała, tylko ciężko wzdychała, gdy przechodziła obok. Marek miotał się między nami jak zwierzę w pułapce, udając, iż nic się nie dzieje. A ja po raz pierwszy czułem się człowiekiem, a nie czyjąś własnością.

Tamtego wieczoru siedziałam w naszym małym salonie, wtulona w stare fotelisko. Ulubiony fotel ojca Marka jedyna rzecz, którą udało mu się zabrać z rodzinnego domu po śmierci taty. Elżbieta Kazimierzówna wtedy rzucała się: Jak to, wynosić pamiątki po ojcu!. A ja myślę, iż po prostu nie chciała, by syn choćby symbolicznie się uniezależnił.

Próbowałam czytać jakiś romans mama zawsze mówi, iż to pomaga się odprężyć. Ale litery skakały mi przed oczami, a myśli wracały do naszej sytuacji. Dlaczego, dlaczego musi być tak trudno? Dlaczego nie możemy żyć swoim życiem bez tej ciągłej kontroli, bez rozkazów

Kasieńka.

Drgnęłam. Marek stał w progu rozczochrany, zagubiony. Mój chłopiec, który nigdy nie nauczył się być mężczyzną.

Czemu nie śpisz? zapytał, przestępując z nogi na nogę.

A ty czemu? odłożyłam książkę.

No myślę.

O czym?

Wszedł do pokoju, ciężko usiadł na kanapie. Milczał, wpatrując się w swoje dłonie.

Ty jakaś taka zimna ostatnio. Mama mówi

Porozmawiajmy bez mamy przerwałam. Po prostu ty i ja. Marek, myślałeś kiedyś, dlaczego za ciebie wyszłam?

Spojrzał na mnie zdziwiony:

No bo mnie kochasz?

Bo zakochałam się w silnym, wesołym chłopaku, który nie bał się podejmować decyzji. Pamiętasz, jak mi się oświadczyłeś? W parku, przy wszystkich. A twoja mama była przeciw mówiła, iż za wcześnie

No tak uśmiechnął się słabo. Wtedy pierwszy raz jej nie posłuchałem.

I dobrze zrobiłeś. A teraz co? Teraz w naszym małżeństwie twoja mama decyduje, jak żyć? Marek pochyliłam się do przodu wychowałeś się w domu, gdzie mama robiła wszystko za ciebie. Ale w naszym tak nie będzie. Nie chcę być służącą ani dla ciebie, ani dla twojej mamy. Chcę być żoną. Partnerką. Rozumiesz?

W pokoju zapadła cisza. Tylko stare zegary na ścianie też prezent od teściowej tykały uparcie. Tik-tak, tik-tak Odliczały sekundy naszego małżeństwa.

jeżeli dla ciebie żona to darmowa pomoc domowa, to może powinniśmy zastanowić się, czego adekwatnie chcemy od związku?

Marek drgnął, jakby dostał w twarz:

Co, grozisz mi?

Nie, kochanie. Po prostu mam dość bycia mamą dla trzydziestoletniego faceta. Wiesz zaśmiałam się nagle twoja mama w wielu rzeczach się myli, ale przynajmniej jest szczera. Po prostu przywykła roz

Idź do oryginalnego materiału