Dzisiaj przychodzi mi opisać coś, co wstrząsnęło moim światem.
„Postanowiłaś urodzić dziecko bez męża? Nie wstyd ci, mamo?” – zapytałam z wyrzutem.
Zaraz po studniówce złożyłam dokumenty na uniwersytet. Nie miałam wątpliwości, iż się dostanę. Wyniki matur miałam całkiem niezłe, choćby z zapasem, sądząc po zeszłorocznych progach.
Lato tego roku było wyjątkowo upalne. Koleżanka zaproponowała wyjazd do cioci do Sopotu. Kusiła perspektywa spędzenia kilku tygodni nad morzem, bez rodzicielskiej kurateli, zanurzenia się w dorosłe życie. Ale gdy do wyjazu został tylko dzień, zaczęłam się denerwować. Nie dlatego, iż pierwszy raz jadę gdzieś sama, bez mamy. Tylko dlatego, iż przez jakiś czas nie zobaczę Jakuba.
Inga, mojej mamie, niedawno skończyły się trzydzieści siedem lat. Rozstała się z mężem, gdy miałam trzy lata. Ojca nie pamiętałam. I adekwatnie nie było co pamiętać. Pobrali się młodzi, nie zdążyli się dobrze poznać. Dlatego nie przetrwali pierwszych poważnych prób: nieprzespanych nocy, płaczącego dziecka, ciągłego braku pieniędzy i wzajemnych pretensji.
Gdy podrosłam, mama oczywiście próbowała ułożyć sobie życie. Ale raz to jej wybrani nie chcieli wychowywać cudzego dziecka, raz mnie nie podobał się kandydat na ojczyma.
Dwa lata temu w życiu mamy pojawił się Jakub. Często do nas przychodził, choć nigdy nie został na noc. A przynajmniej ja tego nie zauważyłam. Z Jakubem było ciekawie i wesoło. Dawał mi prezenty, a na ostatnie urodziny podarował ogromny bukit czerwonych róż.
I zakochałam się. Jakub był młodszy od mamy o dwa lata. Drobna różnica, ale dla mnie – ogromna. Uznałam, iż pasuję do niego bardziej niż mama. Każde jego spojrzenie odbierałam jako zainteresowanie mną. A co? Jestem dwa razy młodsza od mamy, mam dopiero osiemnaście lat. jeżeli miałby wybierać między mną a nią, powinien wybrać mnie. Tak myślałam. I strasznie go o nią zazdrościłam.
Przez te kilka tygodni nad morzem mogło się wszystko zdarzyć. Na przykład oświadczyłby się mamie. I wtedy straciłabym go na zawsze.
W przeddzień wyjazdu mama krzątała się w kuchni, a ja rozmyślałam, jak wyznać Jakubowi miłość.
„Lilka, skocz do sklepu. Zapomniałam kupić ser, a majonezu zostało mało” – poprosiła mama, wyglądając z kuchni.
„Mamo, jeszcze nie spakowałam wszystkiego” – odparłam.
Mama westchnęła i poszła sama.
Po kilku minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Jakub! Serce podskoczyło mi z emocji. To była szansa, by porozmawiać z nim bez mamy.
Zachowywałam się jak gospodyni. Posadziłam go na kanapie, prowadziłam niezobowiązującą rozmowę, a potem włączyłam telewizor i usiadłam obok. Spojrzał na mnie, ale nie odsunął się.
Nasze ramiona się dotykały, i nie potrafiłam zapanować nad falą uczuć. Nagle objęłam jego rękę, przytuliłam się bliżej. Jego policzek znalazł się zaledwie kilka centymetrów od moich ust. Nigdy jeszcze nie siedziałam z nim tak blisko, nie wdychałam jego zapachu, mieszaniny wody kolońskiej i czegoś jeszcze, czysto męskiego.
Ośmieliłam się. Pocałowałam go w policzek. Jakub nie odskoczył, tylko odchylił głowę i wstał. W jego oczach zobaczyłam dezorientację. Nagle poczułam wstyd. Wymyśliłam sobie wszystko – dla niego byłam tylko córką Ingi. Spuściłam wzrok, czerwieniąc się.
W zamku przekręcił się klucz. Gdyby Jakub chciał coś powiedzieć, stracił okazję. Do pokoju weszła mama, zdyszana.
„Jakub! Już jesteś? Wyobrażasz sobie, zapomniałam kupić ser. Dopiero przy kasie przypomniałam sobie o majonezie. Z tym wyjazdem Lilki wszystko mi się pomieszało. Zaraz zrobię sałatkę i zjemy kolację” – mówiła, uśmiechając się.
Patrzyli na siebie z czułością. Serce bolało mnie z zazdrości. On na mnie nigdy nie patrzył w ten sposób. Zerwałam się z kanapy i uciekłam do pokoju.
„Co się z nią stało?” – zapytała mama Jakuba. „Coś się wydarzyło?”
„A co przygotowałaś na kolację?” – odparł, zmieniając temat.
„Och, pewnie jesteś głodny. Już idę.” Mama ruszyła do kuchni, ale w drzwiach się zatrzymała. „Mam dla ciebie wiadomość. Powiem po kolacji.” I zniknęła.
„Ciekawe, jaka?” – mruknął Jakub, zastanawiając się nad moim pocałunkiem.
A ja stałam za drzwiami, próbując uspokoić bicie serca, i błagałam, by Jakub wyszedł. Bałam się go teraz widzieć, wstydziłam się tego, co zrobiłam.
Ale gdy mama zawołała mnie na kolację, podeszłam do stołu i usiadłam naprzeciw Jakuba, nie śmiąc na niego spojrzeć. Opowiadał coś, mama się śmiała. W końcu zebrałam się na odwagę i podniosłam wzrok. Zachowywał się, jakby nic się nie stało. Więc i ja zaczęłam się śmiać, jak dawniej, gdy był tylko „maminy”.
A jednak między nami było coś, choć na krótką chwilę. I to nie pozwalało mi się całkiem rozluźnić.
„Co chciałaś mi powiedzieć?” – zapytał Jakub, gdy mama sprzątnęła talerze i postawiła filiżanki do herbaty.
„Poczekaj, powiem po kolacji” – odparła zalotnie, mrugając.
Wkurzało mnie, gdy mama udawała nastolatkę.
„Wyobraź sobie, Lilka jutro wyjeżdża nad morze, sama. Już dorosła, nie mogę się przyzwyczaić. Martwię się. Może źle robię, iż ją puszczam?” – powiedziała, nie zwracając się do nikogo konkretnego.
„Nie jadę sama, z koleżankami. Poza tym będziemy pod opieką dorosłych” – poprawiłam, irytując się, iż wciąż traktuje mnie jak dziecko.
„Lilka jest rozsądna, nic jej się nie stanie. Prawda?” – Jakub spojrzał na mnie, a serce mi zabiło mocniej. „Poza tym, co w Warszawie robić latem?”
„No tak, trzy tygodnie nie będę wam przeszkadzać w spotkaniach” – rzuciłam, wyzywająco patrząc na Jakuba.
„Lilka! Przestań. Co się z tobą dzieje?” – zdziwiła się mama.
„Nic.” Wstałam gwałtownie od stołu.
Krzesło zgrzytnęło po płytkach – dobrze wiedziałam, iż to mamy denerwuje. Nie patrzącZ czasem zrozumiałam, iż miłość mamy do Jakuba i nasza, małego Fryderyka, stała się najważniejszą rzeczą, która połączyła nas na zawsze.