Co mnie to obchodzi!” – Sławek przeszedł się po pokoju, wymachując rękami. – Mamo, ile można to znosić? Koleżaki już się ze mnie śmieją!

newsempire24.com 2 miesięcy temu

**Dziennik, 15 kwietnia**

„A mnie to wcale nie obchodzi!” – Kinga przeszła się po pokoju, wymachując rękami. „Mamo, ile jeszcze możemy to znosić? Moje koleżanki już się ze mnie śmieją!”

„Mamo, znowu cieknie! Znowu!” – wrzasnęła Kinga, wyskakując z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w dłoniach. „Mówiłam, iż z tym mieszkaniem coś jest nie tak!”

„Ciszej! Sąsiedzi usłyszą!” – syknęła Barbara Nowak, rzucając ścierkę i biegnąc do córki. „Gdzie dokładnie?”

„Wszędzie! Z kranu, z prysznica, a spod umywalka już kałuża!” – Kinga wymachiwała rękami, rozpryskując wodę po korytarzu. „Mówiłam! Mówiłam, iż nie trzeba było pakować się w tę ruinę!”

Barbara milcząco weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozlewającą się po podłodze i ciężko opadła na stołek. Miesiąc temu przeprowadziły się do tego dwupokojowego mieszkania w centrum Warszawy, sprzedając dom pod Łodzią. Myślały, iż życie wreszcie się ułoży – blisko praca, sklepy, przychodnia. A teraz…

„Mamo, czemu siedzisz? Trzeba coś zrobić!” – Kinga stała w drzwiach, owinięta w szlafrok.

„A co mamy zrobić?” – westchnęła Barbara. „Znowu wzywać hydraulika? Na swój koszt? To już trzeci raz w tym miesiącu.”

„Może porozmawiajmy z właścicielką? Niech ona zapłaci, to jej mieszkanie!”

„Już rozmawiałam. Mówi, iż to nasza wina, iż nieumiejętnie korzystamy z instalacji. Jak można nieumiejętnie odkręcić kran?” – Barbara wstała, zaczęła zbierać wodę ścierką. „Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.”

„Jakie śniadanie? Płyta znów nie działa!” – oburzyła się Kinga. „Wczoraj ledwo ugotowałam kaszę, a dziś w ogóle się nie włącza.”

Barbara tylko westchnęła. Kuchenka od pierwszego dnia sprawiała problemy, ale właścicielka, pani Wanda, zapewniała, iż wszystko działa, tylko trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić do tego, iż palniki włączają się raz na jakiś czas, a piekarnik działa, kiedy ma na to ochotę.

„Dobra, skoczę do Asi, poproszę, żeby zagotowała wodę” – burknęła Kinga, wciągając dżinsy.

„Nie idź do sąsiadów!” – zatrzymała ją matka. „I tak już wstyd. Wczoraj pożyczałyśmy masło, przedwczoraj sól. Pomyślą, iż jesteśmy żebraczkami.”

„No to co? Mamy iść głodne do pracy?”

Barbara spojrzała na córkę i poczuła, jak gardło ściska jej znajome uczucie bezsilności. Po co w ogóle zgodziły się na ten wyjazd? W swoim domu problemów było mniej, żyły spokojnie. A tu każdego dnia nowa niespodzianka.

Kinga wyszła głodna i wściekła, a Barbara została, by zająć się powodzią w łazience. Wytarła wodę, próbowała dokręcić kran – bez skutku. Cienki strumyczek wciąż sączył się spod zaworu.

Telefon zadzwonił, gdy właśnie miała zadzwonić do hydraulika.

„Barbara Nowak? To Wanda. Jak tam, wszystko w porządku?”

„No cóż…” – zaczęła ostrożnie Barbara – „znowu problemy z hydrauliką…”

„Znowu? – przerwała właścicielka. – Co wy tam robicie z moim mieszkaniem? Mówiłam, żeby ostrożnie!”

„Nie robimy niczego niezwykłego. Po prostu odkręcamy krany, jak każdy normalny człowiek.”

„No to czemu co tydzień wzy

Idź do oryginalnego materiału