«A jeżeli rodzice naprawdę się rozwiodą?» Ta straszna myśl ścisnęła Adasia w żołądku i miał ochotę płakać.
Trzech przyjaciół szło ze szkoły. Wiosenne słońce raziło ich prosto w oczy. Chłopcy dokazywali, popychając się i śmiejąc. Przystanęli pod blokiem Krzysztofa.
– Idziemy dziś wieczorem na rowery? Wczoraj z Kacprem tak zajebiście jeździliśmy po parku.
Adas zmarszczył brwi. Długo prosił ojca, żeby wyciągnął rower z garażu, ale ten zawsze nie miał czasu. Albo wracał z pracy późno, gdy już było ciemno, albo mówił, żeby poczekać do weekendu, a potem zapominał albo wymyślał jakieś sprawy.
– Idziesz? – powtórzył Krzysztof i trącił Adasia w ramię.
– Nie wiem. Rower jest w garażu. jeżeli tata wróci wcześniej…
– Sam nie możesz go wziąć? Dobra, będziemy o siódmej w parku, podjeżdżaj. – Krzysiek wyciągnął dłoń, a chłopaki kolejno przybili mu piątkę.
Pod następnym blokiem Adaś pożegnał się również z Kacprem. „Może jednak poszukać klucza do garażu? Tata parkował tam samochód tylko zimą. Chyba nie nosi go przy sobie” – pomyślał i pospieszył do domu. Mieszkał najdalej ze wszystkich.
W domu Adaś przebrał się i od razu zaczął szukać klucza. Ale w szufladzie komody, gdzie rodzice trzymali różne drobiazgi, klucza nie było. Szukał jeszcze chwilę, ale w końcu dał spokój i zabrał się za lekcje. Jak wróci mama, zapyta ją o klucz. Ale jeżeli nie odrobi zadań, pewnie go nie dostanie.
Skończył w półtorej godziny. Sam się zdziwił. Zwykle zajmowało mu to dwie, trzy godziny. Zaszczekał zamek w drzwiach. „Mama!” – ucieszył się Adaś i wybiegł na jej spotkanie.
– Cześć – powiedziała zmęczona i przeszła z siatkami do kuchni.
Adaś podążył za nią. Wyjmowała zakupy i wkładała je do lodówki.
– Dlaczego nie zjadłeś makaronu z kotletami? Znowu kanapki z herbatą wcinałeś? Włóż do szafki – podała mu paczkę gryki.
– Mamo, gdzie jest klucz do garażu?
– Po co ci?
– Chcę wziąć rower.
– Odrobiłeś lekcje? – Mama zatrzasnęła lodówkę i spojrzała na Adasia.
– Zrobiłem, możesz sprawdzić – powiedział gotowo.
– Klucz… – Mama powiodła wzrokiem po kuchni. – Nie pamiętam. Poczekaj na tatę, on na pewno wie, gdzie jest.
– Przyjdzie w nocy? – warknął Adaś. – Chłopaki od dawna jeżdżą. Po co w ogóle wynosiliście ten rower do garażu? Mogliście zostawić na bal– Zostawilibyście go na balkonie, tata wróci, i znowu będziecie się kłócić, a o mnie nikt nie pomyśli – mruknął Adaś, odwracając się i idąc do swojego pokoju, trzaskając przy tym drzwiami, bo już wiedział, iż dziś na rowerze nie pojedzie.