– Cierpliwości, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie i musisz szanować ich zasady.

newsempire24.com 8 godzin temu

Cierp, córko! Teraz jesteś w innej rodzinie, musisz się dostosować do ich zasad. Wyszłaś za mąż, nie na gościnę przyszłaś. Jakie zasady, mamo? Oni wszyscy tu są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste! A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były dobre?

Hulaj! Hulaj! O, znów się zaczęło! Stanisława Piotrowka stała na środku kuchni, jej twarz była czerwona z wściekłości, a oczy płonęły gniewem. Jak chłop hula, to baba sama winna. Mam ci wszystko tłumaczyć, czy jak?

Teściowa była w szałowym gniewie. Darła się na swoją synową, Kasię, jak opętana. A wszystko przez to, iż dziewczyna podejrzewała swojego męża, jej syna Jacka, o zdradzie.

Kasia, młoda, delikatna dziewczyna z wielkimi, naiwnymi oczami, stała przyciśnięta do ściany, próbując przemówić rozjuszanej kobiecie do rozsądku.

Stanisławo Piotrowno, ale to nie jest normalne. On ma rodzinę, dzieci próbowała się bronić Kasia, ale teściowa natychmiast przerwała, wymachując ręką, jakby odpędzała natrętnego komara.

Ty rodzina? Albo twoje dziecko, które choćby nas, dziadków, do siebie nie dopuszcza? Teściowa prychnęła z pogardą. Twoje wychowanie, nawiasem mówiąc!

Jakie wychowanie? Jasiu ma dopiero roczek, jeszcze jest malutki odpowiedziała cicho Kasia.

Malutki? Kobieta wykrzywiła usta. U Kowalskich wnuczek jeszcze mniejszy, a na ręce idzie i nie wrzeszczy jak ten twój machnęłą ręką w stronę pokoju dziecięcego.

adekwatnie to wasz wnuk odparła Kasia, choć głos jej drżał. A dzieci czują złych ludzi. Może dlatego do was nie podchodzi.

My źli? O, to dopiero! Teściowa przeszła na krzyk. A u kogo ty, nasza piękna, mieszkasz na łaskawym chlebie? Czyje jedzenie jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięcznica!

Kasia nie miała już siły kłócić się z awanturniczą teściową. Tysiąc razy mówiła Jackowi, iż chce żyć oddzielnie od jego rodziców, ale Jacek, rozpieszczony mamine synek, nie widział w tym potrzeby.

Lubiło mu się u rodziców. Człowiek miał spokój praca, a wszystkie domowe sprawy załatwiały starzy pranie, sprzątanie, gotowanie. Nie życie, a raj!

Tymczasem z Katarzyny teściowa wymagała pełnego programu. Z początku dziewczyna starała się nawiązać z nią kontakt pomagała w domu, słuchała jej wiecznych narzekań na życie i sąsiadów. Ale z czasem zrozumiała, iż to bez sensu.

Nieważne, jak dobra i pomocna by nie była, teściowa nienawidziła jej i choćby nie próbowała tego ukryć.

Przyprowadził do domu tę niedorajdę, jakby porządnych dziewczyn brakowało opowiadała Stanisława Piotrowka sąsiadce, gdy Kasia stała za rogiem domu, zbierając porozrzucane przez Jacka zabawki, i wszystko słyszała.

Do sąsiedniej wsi po nią jeździł! Żeby było po co! Nasze baby o niebo lepsze, i pracowite, i rozgarnięte.

I nie mów! przytaknęła jej sąsiadka, miejscowa plotkarka, babcia Marysia, która już wszystkim we wsi kości przemyła.

Rozumiem, gdyby coś umiała. A ty, Piotrowno, sama mówiłaś, iż ręce ma nie z tego miejsca. Nic porządnie zrobić nie potrafi.

Ty nie masz pojęcia! Nic jej nie można powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A i dziecko jakieś nie takie.

U Kowalskich wnuczek to zupełnie inna bajka. Spokojny, mądry chłopczyk. A ten wciąż się drze, marudzi. Widać, iż geny nie te.

Gdy życie stawało się nie do zniesienia, Kasia dzwoniła do matki do sąsiedniej wsi, skarżyła się, płakała, a ta odpowiadała:

Cierp, córko! Teraz jesteś w innej rodzinie, musisz się dostosować. Wyszłaś za mąż, nie na gościnę przyszłaś.

Jakie zasady, mamo? Oni wszyscy tu są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste!

A słyszałaś, żeby teściowe były dobre? Wszystkieśmy przez to przeszły, i ty przejdziesz. Najważniejsze nie pokazuj, iż ci ciężko. Cierp.

Wiedząc, iż z lękliwą i niezdecydowaną matką nic nie wskóra, Kasia pogroziła, iż zadzwoni do ojca.

Zlituj się nad tatą! przestraszyła się matka. Wiesz, iż ma zawieszoną karę. Krok w bok, i zamkną go za kraty!

Kasia wiedziała. Jej ojciec, wysoki, barczysty mężczyzna, dostał wyrok za burdę, którą urządził, gdy ktoś w sklepie obraził córkę.

I wiedziała, iż jeżeli się dowie, jak traktują jego ukochaną córkę w obcej rodzinie nie będzie milczał. Był człowiekiem gorącej krwi.

Dobrze, tacie nie powiem odparła. Ale jeżeli tak dalej będzie, jeżeli teściowa się nie zmieni Nie wiem, co zrobię.

Wszystko się ułoży, córeńko powtarzała matka, próbując ją uspokoić. Zobaczysz, za kilka tygodni choćby nie wspomnisz o tej rozmowie.

Chciałaby zapomnieć, ale relacje z teściową nie poprawiały się. Stanisława Piotrowka zdawała się tylko wściekleć, jakby Kasia była winna wszystkim jej nieszczęściom. choćby jej mąż, Jan Stefanowicz, zmęczony życiem staruszek, nie wytrzymał.

Po co wciąż krzyczysz na dziewczynę? pewnego ranka, gdy awantura sięgnęła zenitu, spróbował wtrącić. Odejdzie! I słusznie!

Ja jej odejdę! wrzasnęła Stanisława Piotrowka, kierując całą złość na męża. Po sądach ciągać będę, każdy grosz odda, co u nas zjadła! A dziecko jej zabiorę, żeby w takiej rodzinie nie wyrosło!

Kasia wiedziała, iż teściowa bredzi, ale i tak było jej strasznie. Zwłaszcza iż wciąż kochała Jacka.

Pogłoski, iż Jacek potajemnie spotyka się z byłą, Olą, okazały się zwykłymi wiejskimi plotkami, które baby w stylu Stanisławy Piotrownej chętnie roznosiły.

Nie wiadomo, jak długo trwałaby ta udręka, gdyby nie język teściowej. Pewnego dnia, w dobrym humorze po kolejnej wygranej z synową, opowiedziała przyjaciółce, babci Marysi, o swoich wyczynach.

Ta, jak zwykle, dodała coś od siebie, ubarwiła, a potem opow

Idź do oryginalnego materiału