Cienie w nadmorskiej posiadłości

newskey24.com 10 godzin temu

W nadmorskiej wiosce, gdzie słony wiatr hulał po wąskich uliczkach, Krystyna spędzała wieczór u swojej teściowej. Za oknem szumiały fale, a w domu unosił się zapach świeżo ugotowanego bigosu. Głęboką nocą ciszę przerwał dźwięk telefonu. Krystyna spojrzała na ekran – dzwoniła sąsiadka Jadwiga.

„Krysia, natychmiast przyjeżdżaj!” – głos Jadwigi drżał z emocji. „Właśnie ktoś przyjechał do twojego domu! Wjechali samochodem na podwórko i weszli do środka!”
„Co?!” – krzyknęła Krystyna, serce zaczęło jej walić. „Jaki samochód?”
„Duży czarny SUV! Są tam dwie osoby, mężczyzna i kobieta. Ona blondynka, a on z wąsami” – wyrzuciła z siebie Jadwiga.

Krystyna, nie tracąc czasu, zamówiła taksówkę. Po godzinie już wkładała klucz do zamka swojego domu, a w piersi narastał niepokój. Ostrożnie otworzyła drzwi, przekroczyła próg i zastygła, nie wierząc własnym oczom.

„Marek” – Krystyna wybrała numer syna, głos jej drżał ze złości. „Co ty wyrabiasz za moimi plecami? Urządzasz imprezy w moim domu? Jak to – nie? To kto się tu włóczy, gdy mnie nie ma? Przecież masz klucze!”
„Mamo, o czym ty mówisz?” – zdziwił się syn. „U ciebie nie byłem od wieków, pracuję bez przerwy! Co się stało?”

Krystyna opowiedziała o dziwnych zdarzeniach: rzeczy nie na swoich miejscach, jedzenie znikające z lodówki.

„Przecież wiem, gdzie co leży!” – burknęła. „Wracam od babci, a wszystko poprzestawiane!”

Krystyna Nowak mieszkała sama od trzech lat. Mąż, Zbigniew, większość roku spędzał na zarobkach, pracując na spokojną starość. Krystyna nie narzekała: zrezygnowali z ogródka, nie trzymali zwierząt, postanawiając, iż na emeryturze wrócą do upraw i kur.

Ostatnich kilka miesięcy dzieliła między swój dom a wieś, gdzie mieszkała teściowa, Janina Kowalska. W swoim osiemdziesiątym siódmym roku życia teściowa często chorowała, więc Krystyna spędzała u niej połowę miesiąca, pomagając w gospodarstwie.

Dziwne zdarzenia zaczęły się niedawno. Pewnego razu, wracając od teściowej, Krystyna zauważyła, iż w łazience wiszą obce ręczniki – zamiast jej niebieskich, starannie złożonych, pojawiły się jaskrawozielone. W lodówce zniknęły słoiki z mięsem, choć była pewna, iż ich nie ruszała. Na łóżku w sypialni kołdra była pognieciona, jakby ktoś w niej spał.

Najpierw pomyślała, iż jej się wydaje. Może pomyliła? Może słoików wcale nie było, a ręczniki sama powiesiła? Ale ślady obcej obecności były zbyt wyraźne. Nic nie zginęło – ani pieniądze, ani biżuteria, ani sprzęt. Zamki całe, okna nie wybite.

Zrzuciła wszystko na zmęczenie, ale niedługo sytuacja się powtórzyła. Ręczniki znów się zmieniły, a z lodówki zniknęły przetwory. Krystyna postanowiła nie gdybać i przed wyjazdem do teściowej zrobiła kilka zdjęć telefonem. Wróciwszy po tygodniu, porównała fotografie z rzeczywistością – wątpliwości zniknęły: ktoś mieszkał w jej domu.

Krystyna pobiegła do sąsiadki Jadwigi. Ta, wysłuchawszy, zdziwiła się:
„Nikogo nie widziałam, Krysia. U was wysoki płot, nic nie widać. Co się stało?”

„Rzeczy nie na swoich miejscach!” – wyznała Krystyna. „To ręczniki się zmieniają, to jedzenie znika. Już nie wiem, co myśleć!”
„Słuchaj, a może to Marek? Przecież ma klucze. Może przyprowadza tu kogoś?” – zasugerowała Jadwiga.

Krystyna się zamyśliła. Syn z żoną Magdą żyli zgodnie, ale czy przypadkiem nie zaprasza kogoś pod jej nieobecność? Dla pewności zadzwoniła do Marka.

„Mamo, ty na poważnie?” – oburzył się syn. „Jaką kochankę? Ja haruję dniami i nocami, spytaj Magdy! Jak nie wierzysz, załóżmy alarm. Otworzysz drzwi – dzwonisz na pulpit, podajesz kod. Inaczej przyjedzie policja.”

„Alarm?” – machnęła ręką Krystyna. „Toż to nie bank! Straty – parę słoików mięsa. Dobrze, synu, pomyślę. Przepraszam za podejrzenia.”

Po rozmowie z synem zadzwoniła do męża. Zbigniew, wysłuchawsNastępnego dnia Krystyna postanowiła urządzić rodzinne spotkanie, by wyjaśnić sprawę raz na zawsze, ale gdy wszyscy zasiedli przy stole, okazało się, iż teściowa Janina od lat używała drugiego kompletu kluczy, by w tajemnicy doglądać domu podczas nieobecności młodych.

Idź do oryginalnego materiału