Cień przeszłości dusi naszą wolność

polregion.pl 4 dni temu

Cień przeszłości nie daje nam oddychać

Jestem tak zmęczona byłżoną mojego męża! Po ich rozwodzie nie znalazła sobie nikogo. Ledwo przekroczyła trzydziestkę, a już zdaje się być opętana zemstą. Mają dwoje wspólnych dzieci i wykorzystuje je, by niszczyć nasze życie. Powtarza, iż ukradłam jej rodzinę, i robi wszystko, by nas rozdzielić. Jak? Przez dzieci! Dzwoni do męża codziennie: „Dzieci płaczą, wołają taty do domu!”. Jej zazdrość zatruwa wszystko wokół.

Ale ja nie zabrałam Adama z ich rodziny. Poznaliśmy się w Poznaniu, pracowaliśmy w tej samej firmie. Wiedziałam, iż jest żonaty, i między nami były tylko służbowe rozmowy. Wtedy żyłam z facetem, który ciągle był w rozjazdach. Pamiętam tę imprezę firmową, na którą przyszliśmy z naszymi partnerami. Jego była, Kasia, zachowywała się obrzydliwie: upiła się, flirtowała z obcymi mężczyznami, robiła sceny. Byłam w szoku.

Adam odszedł od niej niedługo potem. Ja również przewróciłam wtedy swoje życie do góry nogami: rozstałam się z chłopakiem, zmieniłam pracę, dostałam awans. Adam, choć miał własne mieszkanie, tułał się po wynajmowanych, podczas gdy Kasia myślała, iż „pochodzi i wróci”. Ale nie wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub.

Minęły trzy lata od naszego wesela, ale Kasia nie daje za wygraną. Nie tylko sama nie potrafi się pogodzić z faktami, ale też wciąga dzieci w swoje intrygi. Ich córka ma 9 lat, syn – 7. Już rozumieją, co się dzieje. Pewnego razu dziewczynka wyznała Adamowi, iż mama kazała jej płakać do telefonu i mówić, jak bardzo tęsknią za tatą.

Kasia nalega, by spotkania z dziećmi odbywały się tylko u niej w domu. Ani na dworze, ani u nas – absolutnie. Sama za to zakłada wyzywające stroje, puszy się przed Adamem, maluje na ostro. Próbuje go odzyskać, ale bezskutecznie. Adam opowiadał, jak dzieci, niby „stęsknione”, gdy tylko przychodzi, natychmiast się rozbiegają: syn leci grać na podwórko, córka zamyka się z telefonem. A Kasia tymczasem szuka pretekstów, by go zatrzymać: raz kran do naprawy, raz szafa do przesunięcia. Dzieci nie puszcza do nas, nazywając nasz dom „meliną”.

Pewnego razu Adam spał po nocnej zmianie. Jego telefon urywał się od połączeń. Spojrzałam – to była Kasia. Postanowiłam odebrać, ale milczałam. Nagle słyszę dziecięcy głos: „Tato, kiedy przyjedziesz?”. Odrzekłam: „Halo?”. Dziewczynka się zagubiła, podała słuchawkę matce: „Mamo, tam jakaś kobieta”. Kasia warknęła: „Słuchaj, zawołaj mojego męża!”. Osłupiałam, ale odpowiedziałam: „Twojego męża? Nie znam takiego, u nas go nie ma!”. Później poskarżyła się Adamowi, iż ją obraziłam.

Potem zaczęły się dziwne rzeczy. Do mojego szefa zasypywali telefonami windykatorzy, twierdząc, iż mam ogromne długi, choć nigdy nie brałam kredytu. Potem pojawiła się fałszywa strona z moimi zdjęciami na portalu randkowym. Zaczął pisać jakiś „wielbiciel”. Z Adamem od razu wiedzieliśmy, czyje to sprawki. Kasia nie cofnie się przed niczym, by nas poróżnić.

Nie mam nic przeciwko spotkaniom Adama z dziećmi, ale nie w taki sposób! Dzieci nie powinny być pionkami w jej grach. Jak sprawić, by Kasia w końcu dała nam spokój?

Idź do oryginalnego materiału