Cicha Obserwatorka: Mała Dziewczynka Śledzi Tajemniczą Wizytę Ojca.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Cicha Obserwatorka: Mała Dziewczynka Śledząca Tajemniczą Wizytę Ojca.

Mała Bronisława, by nie zwracać na siebie uwagi, w milczeniu obserwowała, jak ojciec wprowadzał starszą panią do swojego ciasnego pokoju. Kobieta była niska i pomarszczona.

Tak, mamo, tutaj nie jest tak przestronnie jak w twoim domu, ale warunki są lepsze: centralne ogrzewanie, bieżąca woda, ciepła łazienka. A gdy sprzedamy twój dom i kupimy większe mieszkanie, będziesz miała własny pokój.

Dlaczego to łóżko jest takie małe? głos staruszki był łagodny, ale stanowczy. choćby ja bym się tu nie zmieściła…

Ach! To łóżko Broni, twojej wnuczki. Nie martw się, znajdziemy ci większe.

Ale nie będzie miejsca!

Chcesz może biegać po pokoju jak uczeń na przerwie? zaśmiał się ojciec łagodnie. Wszystko się ułoży, jakoś się pomieścicie!

A Bronisława…?

Tak! głos ojca nagle stał się twardy. Córka Weroniki.

Ale też twoja córka poprawiła spokojnie staruszka, nie dając się zastraszyć surowemu tonowi syna. Niech Bóg ma ją w opiece, Weroniko.

Bronisława przeżegnała się odruchowo.

Jej matka była piękna i kochająca, uwielbiała swoją córkę, którą nazwała na cześć bohaterki ukochanej powieści. Bronisława pamiętała uśmiech matki, gdy jej ojciec, Wojciech, wracał do domu. On też był czuły i wesoły, zawsze przynosząc Broni zabawki i okazując jej czułość.

Ale pewnego dnia wszystko się zawaliło. Matka nie obudziła się. Bronisława nie rozumiała, co się dzieje, dlaczego wszyscy płakali i patrzyli na nią z politowaniem, dlaczego ojciec wydawał się ciągle zły i daleki. Straszne słowo zmarła, powtarzane przez każdego, kto przekraczał próg domu, prześladowało ją, choć nie wiedziała, co ono znaczy.

Wkrótce jechali długo samochodem z ojcem. Milczał i nie odpowiadał na jej pytania. W końcu zatrzymał auto i ciężkim głosem oznajmił:

Mamusię już z nami nie ma, Broniu. Będziesz mieszkać ze mną i moją rodziną. Masz dwóch braci.

Bronisława odetchnęła z ulgą. ale gdy dotarli do mieszkania ojca, przywitała ich rozczochrana kobieta, krzycząc:

Po co mi ten ciężar? Sam się nią zajmij! Nie będę wychowywała twojej bękarcicy!

Bronisława przytuliła się do ściany. Dwunastoletni bliźniacy, usłyszawszy krzyki, wyszli z pokoju i spojrzeli na nią z pogardą.

A ty kto taka? spytał jeden. Co za straszydło?

Drugi wyrwał jej torbę, otworzył i wysypał zawartość na podłogę.

Co my tu mamy? Fu! Śmieci! Znalazłaś je w śmietniku? zaczął deptać jej rzeczy.

Bronisława krzyknęła. Przybiegli rodzice.

Widzisz?! wrzasnęła kobieta. Jeszcze nie weszła, a już robi problemy. Czego beczysz, smarkulo?

Bronisława spojrzała na ojca łzawymi oczami. On ocenił sytuację i zimno rzekł:

Do pokoju! A ty zwrócił się do Bronisławy chodź ze mną!

Dziewczynka posłusznie poszła za ojcem. Słyszała, jak kobieta mruczy za ich plecami.

Bronisławo! weszli do małego pokoju z oknem, który wyglądał dawniej na spiżarnię. Tak się złożyło, iż twoja matka nie żyje. Będziesz mieszkać ze mną i moją rodziną. Ta kobieta to moja żona, Halina. A chłopcy to moi synowie, Kacper i Tymon. Postaraj się z nimi dogadać.

Ojciec wyszedł, ale niedługo wrócił, niosąc stare łóżko i zniszczoną szafkę.

Urządzaj się!

Życie Bronisławy zmieniło się diametralnie. Choć starała się, rodzina ojca nigdy jej nie zaakceptowała. Ciocia Halina wściekała się na sam jej widok, twierdząc, iż ma już dość. Chłopcy celowo szczypali ją lub popychali. Bronisława gwałtownie zrozumiała, iż najlepiej będzie nie wychodzić ze swojego kąta, gdy ktoś jest w domu. Dnie spędzała w pokoiku, bawiąc się starą lalką jedyną rzeczą, jaka pozostała z dawnego życia.

Czasem chłopcy wpadali i naśmiewali się z niej. Aż w końcu ojciec to zauważył i surowo ich ukarał. Potem już nie podchodzili do jej drzwi, ale wykorzystywali każdą okazję, by dokuczyć, gdy wychodziła do łazienki lub jadła. Nie zawsze dostawała to samo co reszta, często jadła sama. Czuła zapach drożdżówek na śniadanie, ale dostawała tylko owsiankę i wodnistą zupę. Ojciec czasem po kryjomu podsuwał jej słodycze.

Bronisława marzyła, by pójść do szkoły, znaleźć przyjaciół i być wśród innych dzieci. Ale do tego jeszcze daleko.

Teraz babcia stała się jej nową sąsiadką. Bronisława skuliła się na łóżku i obserwowała, jak starsza pani urządza się w pokoju. Widziała, jak ojciec z synami wnosi starą kanapę i małą szafkę. Po ich ustawieniu ledwo było miejsca, by przejść.

Poznajmy się odezwała się staruszka, siadając na kanapie. Jestem pani Zofia, matka twojego ojca, więc jestem twoją babcią. Możesz mnie tak nazywać.

Bronisława… szepnęła dziewczynka.

Nie miała ochoty rozmawiać z babcią, nie wierzyła, iż może być dla niej dobra.

Mimo to zaprzyjaźniły się. Łączyła je wspólna niechęć rodziny ojca. Jednak nikt nie odważył się źle mówić przy pani Zofii. Ale Bronisława słyszała, jak ciocia Halina narzeka, iż ojciec sprowadził jej starą wariatkę. Chłopcy za to próbowali dokuczyć babci raz łamali jej okulary, raz rozlewali herbatę, raz rozsypywali pinezki w kapciach. ale staruszka jadła z nimi w kuchni, co zdumiewało Bronisławę.

Wojciechu, dlaczego Bronisława nie siedzi z nami przy stole? zapytała, widząc, iż dziewczynka je w swoim pokoju.

Nie ma miejsca! odcięła się Halina.

Jak to? Mogę się przesunąć, chłopcy też.

Co za bezczelność! warknął Kacper. Nie będę siedział z intruzem!

Jak możesz tak mówić? westchnęła babcia. W końcu

Idź do oryginalnego materiału