Całe życie dla rodziny, a potem jedno zdanie zmieniło wszystko

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Ola wracała do domu z ciężkim sercem. Wiedziała, iż znowu usłyszy od męża pretensje o to, jak źle zajmuje się domem i dziećmi. Jak co tydzień, piątek był dla niej najtrudniejszym dniem.

W czwartki do późnej nocy przygotowywała wszystko – od ubrań dla synów, przez spakowane plecaki, aż po gotowe obiady. Wszystko, by ułatwić Ignacemu obowiązki na ten jeden dzień. Wystarczyło tylko obudzić chłopców, dać im śniadanie, ubrać i zawieźć do szkoły. Ale zamiast wdzięczności, co tydzień dzwonił z pretensjami, iż wszystko jest źle przygotowane, iż nie daje sobie rady i iż to Ola jest winna temu, iż czuje się przytłoczony.

A przecież przez pozostałe dni to ona dźwigała na swoich barkach cały dom. Wracała z pracy z siatkami pełnymi zakupów, odbierała dzieci, gotowała, sprzątała, pomagała w lekcjach, szykowała na następny dzień. A Ignacy? Odpoczywał na kanapie, od czasu do czasu prosząc o herbatę czy deser. Gdy szedł spać, przeciągał się i mawiał: „Ależ dzisiaj się zmęczyłem!”.

Ola nie mówiła nic. Zawsze zostawała do późna, kończąc swoje obowiązki, a potem w sekrecie oddawała się swojej pasji – malowaniu. Nikt o tym nie wiedział, bo bała się reakcji męża i teściowej, którzy uważali, iż to strata czasu. Jej przyjaciółka często mówiła: „Ja bym już dawno odeszła na twoim miejscu”, ale Ola zawsze odpowiadała, iż to jej rodzina i iż ich kocha.

Tego wieczoru wróciła do domu i od razu poczuła, iż coś jest nie tak. W kuchni siedzieli jej teściowie. Widząc ich poważne miny, wiedziała, iż czeka ją trudna rozmowa.

– Ola, musimy porozmawiać – zaczęła teściowa surowym tonem.

– Może najpierw zrobię herbatę i przywitam się z dziećmi?

– Herbata poczeka, dzieci też – odpowiedziała oschle teściowa. – Chcemy wiedzieć, dlaczego nie radzisz sobie z obowiązkami? Ignacy nie może przez ciebie skupić się na pracy. Każda dobra matka potrafi zorganizować czas tak, by nie obciążać męża.

Ola spojrzała na męża, który milczał, tylko nerwowo skubał palcami brzeg stołu.

– Przepraszam, ale chyba coś się wam pomyliło. Poświęcam domowi i dzieciom każdą chwilę, a Ignacy ma tylko jeden dzień w tygodniu, by pomóc. Naprawdę uważacie, iż to ja nie wywiązuję się z obowiązków?

– Nie powinnaś tak mówić. Ignacy to głowa rodziny! A ty musisz go wspierać, nie narzekać – wtrącił się teść.

Ola nagle zrozumiała, iż w tej rodzinie nigdy nie będzie traktowana jako partnerka, tylko jako osoba, na której spoczywa cały ciężar.

Wstała od stołu, spojrzała na nich i spokojnym głosem powiedziała:

– Nie mamy o czym rozmawiać.

– Jak możesz tak mówić do mojej matki?! – warknął Ignacy.

– Po prostu od dziś będziemy rozmawiać jak najmniej – powiedziała Ola, po czym poszła spakować dzieci.

Pojechała z nimi do swojej mamy na wieś.

– Mamo, to na chwilę. Znajdę mieszkanie i się przeprowadzimy.

– Zostań tyle, ile potrzebujesz. Pomogę ci z chłopcami – odpowiedziała spokojnie mama.

Pierwsze tygodnie były trudne, pełne łez i rozmyślań. Ale z każdym dniem Ola czuła coraz większą ulgę. Pewnego poranka, kiedy wszyscy jeszcze spali, wyszła na taras i spojrzała na jesienny krajobraz. Zachwycona jego pięknem, po raz pierwszy od lat poczuła, iż chce znów malować.

Wyciągnęła sztalugi, rozłożyła farby i zaczęła tworzyć. To był nowy początek. Początek życia, w którym była wolna i silna.

Idź do oryginalnego materiału