**Bicie serca**
“Czarek, nie musisz sam jechać do naszego oddziału. Niech Kasia zawiezie dokumenty” – powiedział dyrektor z niezadowoleniem.
“Przepraszam, ale chciałbym pojechać osobiście. To moje rodzinne miasto. Dawno tam nie byłem.”
“Rodzice tam mieszkają?” – spytał dyrektor, łagodniejąc.
“Nie. Mamę zabrałem do siebie, ale…”
“Rozumiem” – przerwał dyrektor. – “Mała ojczyzna to świętość. Dobrze, jedź. Ale jutro mamy istotny dzień, zdążysz wrócić?”
“Nie ma obaw” – obiecał Czarek. – “Dziękuję.”
Dyrektor machnął ręką, kończąc rozmowę.
Czarek wrócił do biura, uporządkował papiery, wyłączył komputer, zabrał teczkę z dokumentami i wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Klucz zostawił ochronie na parterze.
Do domu nie wstąpił. Z samochodu zadzwonił do matki, zapytał, jak się czuje, i powiedział, iż dziś nie zajrzy, bo ma ważne spotkanie. Nie wspomniał, iż jedzie do ich rodzinnego miasta. Mama by się zdenerwowała, a jej serce i tak było słabe.
“Wszystko, mamo, muszę już jechać. jeżeli coś, dzwonić od razu.” Czarek odłożył telefon i odpalił silnik.
Na obrzeżach miasta zatankował, kupił kawę i drożdżówki, by nie musieć stawać po drodze. Musiał dostarczyć dokumenty przed końcem dnia pracy. Ale mógł zadzwonić i poprosić, by partnerzy poczekali w biurze.
Nie planował odwiedzać dawnych znajomych. Wszyscy przyjaciele dawno wyjechali. Po prostu chciał znów zobaczyć miasto swojego dzieciństwa. Włączył radio, w aucie rozbrzmiał aktualny hit. Wziął łyk gorącej kawy.
***
Po śmierci ojca mama zaczęła często chorować. Badania wykazały problemy z sercem. Czarek zaproponował, by przeprowadziła się do niego, do wojewódzkiego miasta. W końcu w większym mieście medycyna lepsza. Ale mama stanowczo odmówiła. Syn dorosły, musi się urządzić, a ona tylko będzie przeszkadzać. Tymczasem jej stan się pogarszał.
Czarek namówił mamę na sprzedaż mieszkania, dołożył własnych oszczędności i kupił jej małe mieszkanie niedaleko siebie. Od tamtej pory nie wracał do rodzinnego miasta, choć często o nim myślał.
Czy można zapomnieć pierwszą miłość? Może jej już tam nie było, ale miasto przecież zostało – ta sama ulica, ten sam dom, pod którego oknami stał i cierpiał z powodu niespełnionych uczuć. Do dziś, gdy przypomniał sobie o Ani, serce zaczynało mu mocno bić. Nigdy więcej nie czuł tego z nikim innym. Jakby na zawsze zostawił tam część siebie.
W szkole długo nie zauważał chudej koleżanki Ani. Dopiero w maturalnej klasie, po wakacjach, wróciła zupełnie inna – dojrzała, piękna. I Czarek pierwszy raz poczuł, iż ma serce, tak mocno waliło mu w piersi.
Odtąd myślał tylko o niej. Z niecierpliwością czekał na sylwestrową szkolną zabawę. W końcu będzie mógł zaprosić ją do tańca i wyznać miłość. W ostatni dzień przed świętami szkołę ozdobiono, a w sali gimnastycznej stanęła ogromna choinka. Po przedstawieniu dla młodszych roczników wieczorem przyszli starsi. Gdy skończyły się tańce, Czarek wciąż nie zebrał się na odwagę.
Z głośników leciały szybkie utwory, a on stał przy ścianie i gryzł wargi. Wreszcie – wolna melodia. Środek sali momentalnie opustoszał.
Wziął głęboki oddech. Albo teraz, albo nigdy. Ruszył w stronę okna, gdzie stała Ania z koleżankami, by uprzedzić innych chłopaków.
Serce waliło mu tak mocno, iż aż ciemniało w oczach. Nie mógł mówić, tylko wyciągnął do niej drżącą rękę, patrząc błagalnie.
Ania wymieniła z dziewczynami spojrzenia i niespodziewanie się uśmiechnęła. Na środku sali, na oczach wszystkich, Czarek niezdarnie objął ją w pasie. Ona położyła dłonie na jego ramionach, i zaczęli się kołysać w miejscu.
Był tak spięty, iż ledwo czuł nogi. Muzyka ucichła. Ania odsunęła się nagle i wróciła do koleżanek. Coś im powiedziała, a one wybuchnęły śmiechem, zerkaNastępnego ranka Czarek obudził się z dziwnym uczuciem ulgi, jakby zamknął istotny rozdział życia, a teraz mógł wreszcie iść naprzód.