BEZDOMNY – Życie i Walka o Przetrwanie Na Polskich Ulicach

polregion.pl 2 dni temu

Łucja nie ma dokąd pójść. Naprawdę, nigdzie. Można przecież przespać noc na dworcu kolejowym, a potem? myśli, kiedy nagle przypomina sobie ratunkowy plan: Dom letniskowy! Jak mogłam zapomnieć? Chociaż dom letniskowy to mocne określenie prawie ruina, ale i tak lepszy niż dworzec. rozważa Łucja.

Wsiadając do pociągu podmiejskiego, przygryza się o zimne okno i zamyka oczy. Przypływa jej ciężka fala wspomnień. Dwa lata temu straciła rodziców, została sama, bez wsparcia. Nie miała pieniędzy na czesne, więc zrezygnowała z uczelni i zaczęła sprzątać na targu.

Po trudnym okresie los uśmiecha się do Łucji poznaje Mateusza, miłego i przyzwoitego mężczyznę. Po dwóch miesiącach organizują skromny ślub.

Wydawałoby się, iż życie ma się układać, ale kolejny test nadchodzi. Mateusz proponuje sprzedaż rodzinnego mieszkania w centrum Warszawy i otwarcie własnego biznesu. Łucja wierzy mu bez słowa wątpliwości, marzy o własnym dziecku: Kiedy już się ustabilizujemy, będę matką.

Biznes nie wypala. Ciągłe kłótnie o pieniądze rozdzierają związek. niedługo Mateusz przyprowadza do domu inną kobietę i wskazuje Łucji drzwi.

Najpierw myśli o policji, ale po chwili zdaje sobie sprawę, iż nie ma przeciwko niemu żadnych zarzutów. Sama sprzedała mieszkanie i oddała pieniądze Mateuszowi

Wychodząc na stacji, Łucja samotnie wędruje wzdłuż pustego peronu. Wiosna dopiero się budzi, sezon na działki jeszcze nie rozpoczął się. Po trzech latach jej mały kawałek ziemi zarósł i wygląda fatalnie. Nic nie szkodzi, posprzątam i wszystko wróci do normy myśli, choć wie, iż to już nie będzie takie samo.

Pod stopą znajduje klucz schowany pod werandą, ale drewniane drzwi zacinają się i nie chcą się otworzyć. Łucja walczy, by je otworzyć, ale w końcu siada przy werandzie i płacze.

Nagle zza sąsiedniej działki dostrzega dym i słyszy szelest. Z euforią podbiega do źródła hałasu.

Panie Józefie! Czy jest pan w domu? woła.

W ogrodzie dostrzega starszego pana, który przy ognisku podgrzewa wodę w brudnym kubku.

Kto pan jest? Gdzie jest pani Józefa? pyta, cofając się.

Nie bój się mnie, i nie dzwoń na policję. Nie robię nic złego, mieszkam po prostu na dziedzińcu

Jego głos ma przyjemny, wyrafinowany bariton, jak u wyedukowanego człowieka.

Czy jest pan bezdomny? pyta nieco nieczułe Łucja.

Tak. Masz rację, mrzy, odwracając wzrok. Czy mieszka pan w pobliżu? Nie martw się, nie będę ci przeszkadzał.

Jak się pan nazywa?

Michał.

A nazwisko?

Michałowski. Patrzę na niego uważnie. Jego ubrania, choć poobijane, są czyste, a sam wygląda na zadbanego.

Nie wiem, do kogo się zwrócić o pomoc wzdycha ciężko.

Co się stało? pyta z empatią.

Drzwi się zacięły Nie mogę ich otworzyć.

jeżeli pozwolisz, spróbuję proponuje Michał.

Będę wdzięczna! mówi w desperacji.

Michał kręci się przy drzwiach, a Łucja siedzi na ławce i rozważa: Kim jestem, by go potępiać? Przecież i ja jestem bezdomna, nasze losy są podobne

Łucjo, weź to jako pracę! uśmiecha się Michał i odpycha drzwi. Czy zamierzasz tu nocować?

Tak, skąd nie? pyta zdziwiona.

Czy w domu jest ogrzewanie?

Musi być piec Łucja się gubi, nie wiedząc, co ma zrobić.

Rozumiem. A drewno?

Nie mam pojęcia wzdycha.

Dobrze, wejdź, zaraz coś wymyślę odpowiada stanowczo i wychodzi z podwórka.

Łucja sprząta przez godzinę. W domu zimno, wilgotno i nieprzytulnie. Nie wie, czy da radę tu żyć. Po chwili Michał wraca z kawałkami drewna. Łucji rośnie nadzieja, iż nie jest już zupełnie sama.

Michał czyści piec i roznieca ogień. Po godzinie w domu robi się ciepło.

Gotowe! Piec rozgrzany, dorzucajcie trochę drewna, a na noc go zgaście. Nie martw się, ciepło utrzyma się do rana tłumaczy.

A pan dokąd? Do sąsiadów? dopytuje Łucja.

Tak. Nie chcę wracać do miasta, nie chcę obciążać duszy wspomnieniami.

Panie Michałowski, poczekaj. Najpierw zjemy, wypijemy herbatę, potem pójdzie pan dalej mówi stanowczo.

Michał nie protestuje. Zdejmuje płaszcz i siada przy piecu.

Przepraszam, iż wpadam w twoje sprawy zaczyna Łucja. Po prostu nie wyglądacie na typowego bezdomnego, dlaczego żyjecie na ulicy? Gdzie jest wasz dom, rodzina?

Michał opowiada, iż całe życie był wykładowcą na uniwersytecie. Poświęcił młodość pracy i nauce. Starość podeszła niespodziewanie, a on został sam na starość.

Rok temu zaczęła go odwiedzać siostrzenka, Tatiana, obiecując pomóc w zamian za spadek mieszkania. Michał zgodził się bez wahania.

Tatiana wpoiła się w jego zaufanie, namawiając go do sprzedaży starego mieszkania w zatłoczonym centrum i kupna domu w podwarszawskim przedmieściu z dużym ogrodem i altanką. Znalazła idealną ofertę po przystępnej cenie, a on, marząc o ciszy i świeżym powietrzu, od razu się zgodził. Po sprzedaży mieszkania Tatiana poprosiła, by otworzył konto bankowe, by nie nosić gotówki przy sobie.

Dziadku Michale, usiądźmy na ławce, a ja sprawdzę, co się dzieje. Wezmę ze sobą torbę, bo nie wiadomo, kto nas obserwuje mówi Tatiana przy wejściu do banku.

Tata podąża za nią, czekając, ale po godzinach nie pojawia się. Wewnątrz banku nie ma klientów, a z drugiej strony jest wyjście. Michał nie może uwierzyć, iż własna rodzina tak go oszukała. Siedzi na ławeczce, czekając na Tatianę. Następnego dnia idzie do jej domu, ale otwiera mu obca kobieta i tłumaczy, iż Tatiana już dawno wyprowadzona, a mieszkanie sprzedała dwa lata temu.

To smutna historia wzdycha Michał. Od tego czasu żyję na ulicy. Wciąż nie mogę uwierzyć, iż nie mam domu

Ja też myślałam, iż jestem jedyną Mam podobną sytuację przyznaje Łucja, opowiadając mu o sobie.

To trudne. Przeżyłem już wiele A ty? Opuściłaś uczelnię, nie masz mieszkania Nie poddawaj się, każda przeszkoda da się pokonać. Jesteś młoda, wszystko przed tobą pociesza go Michał.

Co tak poważnego, chodźmy zjeść! uśmiecha się Łucja.

Patrzy, jak Michał pożera makaron z kiełbasą z apetytem. Wzrusza się jego samotnością i bezradnością.

Jak straszne jest być zupełnie samemu na ulicy i czuć, iż nikt ci nie potrzebuje myśli Łucja.

Łucjo, mogę pomóc ci wrócić na uczelnię. Mam wielu znajomych, mogę napisać list do rektora, a ty spotkasz się z nim. Konstanty, mój stary przyjaciel, na pewno się wtrąci proponuje nagle Michał. Nie mogę pojawiać się wśród dawnych kolegów w tym wyglądzie, ale zrobię, co mogę.

Dziękuję, to wspaniale! cieszy się Łucja.

Dziękuję za obiad i rozmowę. Muszę iść, już późno mówi Michał, wstając.

Poczekaj, dokąd idziesz? szepcze Łucja.

Nie martw się. Mam schronienie na sąsiedniej działce. Jutro wpadnę znowu uśmiecha się.

Nie musisz iść na zewnątrz. Mam trzy przestronne pokoje. Możesz wziąć jeden, jak ci pasuje. Boję się tej pieca, nic nie rozumiem. Nie zostawisz mnie w potrzebie?

Nie, nie zostawię zapewnia Michał.

***

Dwa lata mijają. Łucja zdaje sesję, a w oczekiwaniu na letnie wakacje jedzie do domu. Mieszka w akademiku, a w weekendy i ferie odwiedza swój domek letniskowy.

Cześć! woła, obejmując Dziadka Michała.

Łucjo! Kochana! Dlaczego nie zadzwoniłaś? Spotkałbym cię na stacji. Jak ci idzie? Zdałaś? cieszy się staruszek.

Tak! Prawie wszystko na piątkę! chwali się. Kupiłam ciasto. Nalej mi herbaty, świętujemy!

Łucja i Michał piją herbatę, wymieniają się nowinami.

Posadziłem winogrona. Niedaleko postawię altankę. Będzie przytulnie opowiada.

Świetnie! Jesteś tutaj gospodarzem, rób, co chcesz. Ja przyjeżdżałam i odjeżdżałam śmieje się Łucja.

Michał odczuwa pełnię życia. Ma dom, wnuczkę Łucję i przyjaciół. Łucja jest wdzięczna losowi, iż spotkała Dziadka, który zastąpił jej rodziców i wsparł w najtrudniejszym momencie.

Idź do oryginalnego materiału