Paparazzi uchwycili zaskakujący moment – muzyk odwiedza swoją (jeszcze) żonę, niosąc tulipany i smakołyki. Czy to tylko gest dobrej woli ze strony ojca Leosia, czy może sygnał, iż relacja byłych partnerów zaczyna się zmieniać?
Gdy 9 marca Kubicka poinformowała o rozwodzie, nie pozostawiła złudzeń. W szczerym wpisie na Instagramie przyznała, iż pozew rozwodowy złożyła już w grudniu 2024 roku, a decyzja była przemyślana. Mimo wielu prób, nie udało się odbudować wspólnego życia. Ale jedno pozostało niezmienne – troska o syna, informuje Super Express.
„Chciałam jeszcze zawalczyć o to, aby Leonard miał dwóch rodziców obok siebie w jednym domu. Niestety nie udało nam się porozumieć” – pisała modelka. I choć brzmi to jak zamknięty rozdział, codzienność zdaje się opowiadać inną historię.
W ostatnich dniach Baron został zauważony, gdy przyjechał taksówką do domu Sandry – tego samego, który miał być ich wspólnym gniazdem. W rękach miał bukiet wiosennych tulipanów i torbę z przekąskami. Spędzili razem kilka godzin, po czym pojechali wspólnie na zakupy do znanej Papierni w Konstancinie. Baron nie tylko towarzyszył Sandrze, ale też zatroszczył się, by nie musiała sama nosić zakupów.
Czy to dowód na cywilizowane współrodzicielstwo? Bez wątpienia. Ale może również coś więcej? Kubicka wielokrotnie podkreślała, iż zależy jej na tym, by Leoś miał bliską relację z tatą. Jak się okazuje, deklaracje zamieniają się w czyny. Być może jest to też nowy, spokojniejszy etap w ich relacji, oparty na szacunku i dojrzałości – choćby jeżeli już nie będą razem jako para.
Trudno nie zauważyć, iż mimo emocjonalnego rozstania, oboje wciąż potrafią patrzeć na siebie życzliwie. A może – jak to czasem bywa – historia, która miała swój koniec, jeszcze się nie domknęła?
Jedno jest pewne: wśród medialnych rozstań i wzajemnych oskarżeń, postawa Sandry i Barona budzi szacunek. Pokazują, iż choćby gdy miłość się kończy, można pielęgnować to, co najważniejsze – rodzinę.
Zdjęcia są tu.