ZACHÓD
Wieczorem poszli oglądać morski zachód słońca. Było jak malowane; rozpalone do czerwoności, na tle ciemniejącego błękitu. Nie chciało wejść w granatowy horyzont; dopiero po zawahaniu spłaszczyło swoją kulę i umoczyło się, jakby na próbę, w morzu.
Na plaży
było wielu widzów, ale tylko Bajdoła i Bajgór zaklaskali, kiedy wielka piłka
zniknęła z rozświetlonego od dołu nieba, puszczając ostatni błysk.
- Do jutra! - wykrzyknęła Bajdoła.