– Anna, dokąd idziesz? – zapytał mąż, widząc, iż żona szykuje się do spania. – Do łóżka, – odpowiedziała. – A naczynia? – oburzył się Jarosław. – Umyję jutro! – wyjaśniła żona. – Anno, przecież u nas gości moja mama. Nie mogę sobie choćby wyobrazić, co będzie, gdy zobaczy tę górę naczyń! – powiedział Jarosław. Nagle do kuchni niemal bezszelestnie weszła teściowa. Jarosław się spięł, spodziewając się kłótni, ale matka go zaskoczyła. – O Boże, jak ja marzyłam, żeby chociaż raz w życiu zobaczyć taki widok! – powiedziała z uśmiechem i wskazała na naczynia. Jarosław patrzył na matkę z zaskoczeniem, nic nie rozumiejąc

przytulnosc.pl 2 dni temu

– Anna, dokąd idziesz? – zapytał zaskoczony mąż, widząc, iż żona szykuje się do spania.

– Idę spać, a co? – odpowiedziała zmęczona.

– A naczynia umyć? – oburzył się Jarosław.

Wszyscy goście już się rozeszli. Impreza była wesoła i głośna. W domu została tylko jego mama, ale ona też poszła spać. Anna schowała resztki jedzenia do pojemników, włożyła naczynia do zlewu i uznała, iż to wystarczy. Jarosław nie zgadzał się z tym.

– Umyję jutro! Albo umyj sam, jeżeli chcesz!

– Anna, moja mama u nas gości. Bardzo nie chciałbym zobaczyć jej miny, jeżeli jutro rano to wszystko zobaczy!

– Nie rozśmieszaj mnie! Naczynia to nie najważniejsza rzecz. Ważniejsze, iż impreza się udała. Tak dobrze spędziliśmy czas. choćby tańczyliśmy! Chce mi się spać. Umyję naczynia jutro, dziś nie mam już siły.

– Przemęczyłaś się, biedna?

– Wyobraź sobie! Podczas gdy ty gdzieś się relaksowałeś, ja sprzątałam całe mieszkanie, przygotowałam jedzenie i jeszcze ubrałam choinkę. Dziękuję, iż przynajmniej córka mi pomogła. Ty przecież obiecałeś wrócić wcześniej i też coś zrobić.

– Nie zdążyłem. Samochód się zepsuł. Przecież ci to wyjaśniłem!

– Więc teraz ja ci wyjaśniam, iż chcę spać! Nie podoba ci się, iż naczynia są w zlewie? Wiesz, gdzie jest gąbka i płyn do naczyń. Do roboty! A ja idę spać!

Anna nie chciała dalej kłócić się z mężem. Po prostu poszła spać. Była zmęczona. Chciała jak najszybciej położyć się na poduszce i zamknąć oczy.

Jarosław jeszcze chwilę posiedział w internecie, ale ostatecznie nie poszedł zmywać naczyń. On też był trochę zmęczony. W końcu poszedł spać, choć z wyraźnym niezadowoleniem. Martwił się, iż następnego dnia będzie musiał wysłuchać od matki, iż jego żona nie jest idealna, ale mimo wszystko nie chciało mu się zmywać naczyń.

Pierwszego stycznia wszyscy wstali późno, bo spać poszli około czwartej nad ranem. Teściowa tak się wczoraj natanczyła, iż spała najdłużej.

Pierwsza obudziła się Anna, ale zamiast od razu brać się za naczynia, zaparzyła sobie kawę i postanowiła poczytać jakąś opowieść w internecie.

Zawsze tak zaczynała poranek i nie zamierzała rezygnować z tej przyjemności. niedługo zapach kawy obudził Jarosława.

– Dzień dobry! – powiedział, spoglądając ponuro na naczynia w zlewie. – Wciąż ich nie umyłaś?

– Tak samo jak ty! Dzień dobry, skarbie! Niech ten dzień będzie dalej dobry. jeżeli chcesz kawy, nalej sobie, zaparzyłam na dwoje. W tygielku na kuchence.

Nalał sobie kawy do filiżanki i usiadł przy stole. Przypomniał sobie, iż wczoraj nie spróbował tortu, więc postanowił ukroić sobie kawałek.

– Chcesz? – zaproponował żonie.

– Nie, szybkie węglowodany na śniadanie to zły pomysł. Poza tym wczoraj zjadłam za dużo. Smacznego! – odpowiedziała z przekąsem, sugerując delikatnie na mały brzuszek, który wystawał spod koszulki męża.

– Ha-ha, później wszystko spalę na siłowni!

– No tak, jasne! Jedz, kiedy masz ochotę. To twoja sprawa!

Jarosław wypił swoją kawę, popijając tortem, i jego nastrój wyraźnie się poprawił.

– Marta już wstała? – zapytał o córkę.

– Wstała, zjadła swoje płatki z mlekiem i chyba znowu poszła spać. Nie widziałam jej, ale słyszałam.

Do kuchni weszła prawie bezszelestnie teściowa. Jarosław się napiął, spodziewając się kłótni, ale matka go zaskoczyła.

– O Boże, zawsze marzyłam, żeby chociaż raz w życiu zobaczyć taką scenę! – powiedziała z uśmiechem teściowa.

– Co masz na myśli? – nie zrozumiał syn.

– Gdybyś wiedział, jak ciężko było zmywać naczynia przed snem po Nowym Roku czy innej imprezie! Jak się cieszę, iż nie jesteś taki jak twój ojciec!

– Co masz na myśli? Myślałem, iż cię to rozzłości!

– Głupstwa! To raczej twój ojciec mnie denerwował w tej kwestii. Zawsze nalegał, żeby zmywać wieczorem. A dokładniej, żeby to ja zmywała. Kilka razy poważnie się o to pokłóciliśmy. W końcu ustąpiłam i zmywałam przed snem! W sumie często mu ustępowałam w sprawach domowych…

Ojciec Jarosława zmarł pięć lat temu. Matka już pogodziła się z tymi wydarzeniami, ale teraz mówiła dziwne rzeczy. Syn myślał, iż to ona była zawsze inicjatorką czystości w domu, ale z jej słów wynikało, iż było inaczej.

– Mamo, mówisz serio?

– Oczywiście! Twój ojciec miał obsesję na punkcie czystości. Jak mnie to denerwowało, ale miał tyle dobrych cech, iż musiałam się z tym pogodzić. Chociaż czasami irytowało mnie to tak bardzo, iż musiałam utrzymywać dom w niemal idealnej czystości. Wiesz, czasem wydaje mi się, iż dlatego odszedł tak wcześnie. Mam na myśli to, iż przywiązywał zbyt wielką wagę do nieistotnych rzeczy. Na przykład do niewymytego naczynia po święcie.

– Mamo, teraz to już przesadzasz!

Anna nie wtrącała się do ich rozmowy. Była tak pochłonięta czytaniem, iż prawie nie słyszała, o czym rozmawiają.

– Nie, synu, tak właśnie myślę. Wiesz, twój tata naprawdę bardzo często przejmował się nieistotnymi sprawami. Szkoda. Próbowałam mu to tłumaczyć, ale tak go wychowano. Pamiętasz swoją babcię? Ona miała obsesję na punkcie czystości i wychowała dzieci w ten sposób, by były idealne. Może dlatego taki się stał. – powiedziała, a potem zwróciła się do synowej: – A ty, Anno, jesteś świetna! Nie dajesz się prowokacjom!

– Co? – zdziwiła się, odrywając wzrok od telefonu, gdy usłyszała swoje imię.

– Mówię, iż dobrze zrobiłaś, zostawiając naczynia na rano! Zawsze o tym marzyłam. I ty, Jarosławie, też dobrze się spisałeś, iż nie czepiasz się drobiazgów!

– Aha, nie czepia się! – uśmiechnęła się Anna, wspominając wczorajszą rozmowę, ale nie chciała robić mu wyrzutów przy teściowej.

– A ja myślę tak! – powiedziała z uśmiechem mama Jarosława, parząc sobie herbatę. – Żona się stara, przygotowuje wszystko na święto, a mąż najwyżej pomaga sprzątać. I to nie zawsze, więc dla równowagi powinno się mu zostawić naczynia do zmywania!

– Co zostawić? – zdziwił się Jarosław, domyślając się, co mama ma na myśli.

– To, co najgorsze! – mruknęła matka i skinęła w stronę zlewu. – Anno, chodźmy obejrzeć telewizję, a przy okazji zobaczymy zdjęcia z wczoraj. Dużo ich zrobiłam. A Jarosław, skoro już wypił kawę, niech zmyje!

– O, popieram! Jarosław, masz cudowną i sprawiedliwą mamę! Jestem zachwycona! – powiedziała Anna z uśmiechem i wstała od stołu, zabierając ze sobą swoją kawę.

Wyszli razem z kuchni, zostawiając Jarosława samego. Spojrzał smutno na pełny zlew naczyń i skrzywił się. Tego jeszcze brakowało!

– Po co w ogóle zaczynałem tę rozmowę! – narzekał, włączając wodę.

Gdyby byli tylko we dwoje, pewnie jeszcze znalazłby wymówkę, ale z matką nie da się wygrać. I tak w ich młodej rodzinie narodziła się tradycja, która bardzo podobała się żonie, ale wcale nie mężowi.

No cóż? Życie nie zawsze jest sprawiedliwe!

Idź do oryginalnego materiału