Albo wprowadzasz do naszego mieszkania mojego brata, albo się pakuj i wynoś! warknął mąż.
Weronika spóźniła się z pracy o dobre dwie godziny. Dwie nowe klientki zapisały się do niej po rekomendacjach od znajomych.
Chcemy tylko do pani, Weroniko Pawłowna! Jesteś bez wątpienia najlepszą fryzjerką w mieście! te słowa sprawiły, iż uśmiechała się całą drogę do domu.
Może faktycznie czas się odważyć i otworzyć własny salon? Dość już strachu i czekania na lepsze czasy.
Zamyślona Weronika nie zauważyła, kiedy dotarła do bloku. W klatce usłyszała obce głosy dobiegające z mieszkania. gwałtownie otworzyła drzwi i zastygła w progu ze zdumienia. W przedpokoju leżał zniszczony plecak, na podłodze brudne buty, a z kuchni ciągnął zapach wczorajszej wódki.
Wiki, poznajesz rodzinę? Krzysiek wrócił! mąż wyjrzał z kuchni z jakimś dziwnym uśmiechem.
Młodszy brat Jakuba siedział na kuchennej sofie, bezmyślnie wpatrując się w stół. Ten sam Krzysiek, który cztery lata temu wyprowadził się z domu do tancerki z nocnego klubu.
Cześć szwagier choćby nie podniósł wzroku.
Mamo, a kto to? szepnęła córka, która właśnie wróciła z zajęć tanecznych.
To twój wujek Krzysiek, brat taty Weronika starała się mówić spokojnie. Prawdopodobnie go nie pamiętasz. Byłaś za mała, kiedy wyjechał.
A dlaczego on jest taki dziwny? Zosia zniżyła głos.
Idź do siebie, kochanie. Pogadamy później.
Kobieta weszła do łazienki i odkręciła wodę. Potrzebowała choć chwili, by ochłonąć. W lustrze zobaczyła zmęczoną twarz. Powoli przejechała dłonią po włosach korzenie już odrastały, ale teraz myślała o czymś zupełnie innym.
Cztery lata temu, gdy Krzysiek odchodził z domu, widziała, jak bardzo to Jakub przeżył. Przez miesiąc nie odzywał się do rodziców, obwiniając ich, iż odepchnęli brata. Potem jakby się pogodził z sytuacją przestał wspominać o Krzysztofie, nie odbierał jego rzadkich telefonów. Ale teraz wszystko się zmieniło.
Mąż wszedł za nią do sypialni, zawahał się, a w końcu cicho powiedział:
Zostanie z nami. Tak musi być. Przynajmniej na jakiś czas. Brat potrzebuje wsparcia. Krzysiek jest w kiepskim stanie. Zdradzała go, więc się rozwiedli. Do rodziców nie może wrócić.
I sam to postanowiłeś? choćby mnie nie pytając? Nie rozmawiając ze mną? Weronika odwróciła się do męża. Nie uważasz, iż to bezczelność?
A o czym miałem pytać? To mój brat, nie ma gdzie iść.
Jaku, mamy nastoletnią córkę. Widziałeś, w jakim on jest stanie? Myślisz, iż to normalne, żeby codziennie widziała taki widok? Krzysiek
Właśnie dlatego potrzebuje pomocy. Rodziny! Jakub po raz pierwszy tego wieczoru spojrzał żonie w oczy. Przecież rozumiesz, iż nie mogę go zostawić. To niemożliwe!
Jak długo to potrwa?
Tak długo, jak będzie trzeba. Musi dojść do siebie.
A co z Zosią? Pomyślałeś o niej? Ona jest w takim wieku
Wiki, przestań! mąż podniósł głos, co zdarzało mu się pierwszy raz od lat. To mój brat. Mój młodszy brat. Nie zostawię go samego w tarapatach.
Weronika otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale zamilkła. Coś w jego głosie ją powstrzymało. Przez czternaście lat wspólnego życia pierwszy raz usłyszała tak twarde nuty.
Dobrze kobieta odwróciła się do okna. Tylko uprzedź go, żeby nie pił w domu. I żeby znalazł pracę.
Jakub nic nie odpowiedział i w milczeniu wyszedł. Przez ścianę słyszała, jak coś szeptem rozmawia z bratem w kuchni. Bardzo cicho. Pewnie po to, by nie dosłyszała.
Na kuchennym zegarze było już dobrze po północy, kiedy głosy wreszcie ucichły. Weronika leżała bez snu, nasłuchując kroków w korytarzu. Jakub nie kładł się od razu. Długo krążył po mieszkaniu, pewnie urządzając bratu posłanie w salonie.
Wszystko będzie dobrze szepnął mąż, wchodząc pod kołdrę. Ale żona już nie była tego taka pewna.
***
Poranek zaczynał się od zapachu wczorajszej wódki w kuchni. Kobieta w milczeniu przygotowywała śniadanie dla córki, starając się nie zauważać pustych butelek na stole i popielniczki pełnej niedopałków.
Przez miesiąc niemal przywykła, iż ich kuchnia zmieniła się w całodobowy bar dla dwóch mężczyzn.
Mamo, idę do szkoły Zosia prześlizgnęła się obok śpiącego na sofie wuja, ściskając plecak. Ostatnio dziewczynka starała się jak najmniej przebywać w domu: zapisała się na jakieś zajęcia i przesiadywała u koleżanek.
Weronika kolejny raz patrzyła, jak córka gwałtownie wymyka się za drzwi, i czuła, jak w środku gotuje się złość.
Ten tymczasowy gość w ciągu miesiąca zniszczył wszystko, co budowali latami: przytulne rodzinne wieczory, wspólne obiady, szczere rozmowy z Zosią.
Dzień dobry Jakub wyszedł z sypialni już w garniturze. Jest kawa?
Została wczorajsza żona skinęła na ekspres. Swoją drogą, musimy porozmawiać.
Tylko nie teraz, spóźniam się mąż wziął kubek i skrzywił się na zimny napój.
Kiedy, Jaku? Codziennie się spieszysz. A wieczorami siedzisz z bratem.
Mężczyzna zatrzymał się w drzwiach i zdziwiony zapytał:
Co chcesz powiedzieć?
Że czas coś postanowić. Nie możemy wiecznie utrzymywać zdrowego faceta. To nie w porządku!
On ma depresję, Wiki. Sam widzisz, iż człowiek jest w rozsypce.
A my? My nie jesteśmy w rozsypce? Zosia nie chce wracać do domu. Ja codziennie wracam do bałaganu i smrodu. Ty
Co ja?
Zmieniłeś się. Jakbym cię nie znała. Jesteś kimś innym.
Jakub postawił kubek na stole:
Wiesz co? Pogadamy wieczorem. Spokojnie. Bez histerii.
Nie. Teraz! Weronika zagrodziła mu drogę. Chcę,















