Jak potwierdził minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, był to bezzałogowiec rosyjskiej produkcji. Na szczęście nie przenosił głowicy bojowej, ale eksperci nie mają wątpliwości – była to kolejna prowokacja ze strony Federacji Rosyjskiej.
Groźny incydent w OsinachDron spadł i wybuchł w sobotę, wzbudzając ogromne emocje wśród mieszkańców regionu. Jak podkreślił szef MON, zdarzenie miało miejsce w szczególnym momencie – gdy na świecie realizowane są rozmowy o zakończeniu wojny w Ukrainie.
– Po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją strony rosyjskiej, z rosyjskim dronem – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier dodał, iż sprawa jest traktowana priorytetowo i została zgłoszona sojusznikom z NATO. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma podjąć stosowne kroki dyplomatyczne wobec Moskwy.
Polska wzmacnia obronę przeciwlotnicząKosiniak-Kamysz poinformował, iż Polska przyspiesza rozwój systemów antydronowych i radiotechnicznych w ramach programu „Tarcza Wschód”. Zakupione zostały także aerostaty do wykrywania nisko lecących obiektów.
– Polska jest pierwszym krajem, który buduje całościowy system antydronowy. To nasza odpowiedź na nowe zagrożenia – podkreślił minister.
Na program przeznaczono 2 miliardy złotych.
Dron „wabik” – trudno wykrywalny obiektGenerał Dariusz Malinowski, zastępca dowódcy operacyjnego RSZ, poinformował, iż dron był trudny do wykrycia, ponieważ leciał bardzo nisko, omijając radary.
– To był dron wabik, który nie przenosił głowicy bojowej, a jedynie ładunek do autodestrukcji. Jego zadaniem było odwracanie uwagi systemów obrony przeciwlotniczej – wyjaśnił wojskowy.
Zwrócił też uwagę, iż silnik urządzenia był ogólnodostępny i produkcji chińskiej, a część elementów miała charakter komercyjny.
Napis w obcym języku. Sprawę bada prokuraturaNa miejscu incydentu pracują eksperci wojskowi i prokuratura. Wstępne ustalenia wskazują, iż na szczątkach drona znaleziono napis prawdopodobnie w języku koreańskim. MSZ poinformowało jednak, iż był to rosyjski wariant drona Shahed, używanego przez armię rosyjską w Ukrainie.
Rosja testuje czujność NATO?To nie pierwszy taki przypadek w Europie. Incydenty z rosyjskimi dronami zdarzały się już wcześniej m.in. w Rumunii, na Litwie i Łotwie. Eksperci nie mają wątpliwości, iż takie działania to element wojny hybrydowej, której celem jest testowanie czujności systemów obronnych państw NATO.
To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: