Alarm w Polsce! Szef MON : „Mamy do czynienia z rosyjską prowokacją”

zycie.news 1 godzina temu
Zdjęcie: Władysław Kosiniak-Kamysz/YouTube @Polskie Radio 24


Jak potwierdził minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, był to bezzałogowiec rosyjskiej produkcji. Na szczęście nie przenosił głowicy bojowej, ale eksperci nie mają wątpliwości – była to kolejna prowokacja ze strony Federacji Rosyjskiej.

Groźny incydent w Osinach

Dron spadł i wybuchł w sobotę, wzbudzając ogromne emocje wśród mieszkańców regionu. Jak podkreślił szef MON, zdarzenie miało miejsce w szczególnym momencie – gdy na świecie realizowane są rozmowy o zakończeniu wojny w Ukrainie.

– Po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją strony rosyjskiej, z rosyjskim dronem – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Wicepremier dodał, iż sprawa jest traktowana priorytetowo i została zgłoszona sojusznikom z NATO. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma podjąć stosowne kroki dyplomatyczne wobec Moskwy.

Polska wzmacnia obronę przeciwlotniczą

Kosiniak-Kamysz poinformował, iż Polska przyspiesza rozwój systemów antydronowych i radiotechnicznych w ramach programu „Tarcza Wschód”. Zakupione zostały także aerostaty do wykrywania nisko lecących obiektów.

– Polska jest pierwszym krajem, który buduje całościowy system antydronowy. To nasza odpowiedź na nowe zagrożenia – podkreślił minister.

Na program przeznaczono 2 miliardy złotych.

Dron „wabik” – trudno wykrywalny obiekt

Generał Dariusz Malinowski, zastępca dowódcy operacyjnego RSZ, poinformował, iż dron był trudny do wykrycia, ponieważ leciał bardzo nisko, omijając radary.

– To był dron wabik, który nie przenosił głowicy bojowej, a jedynie ładunek do autodestrukcji. Jego zadaniem było odwracanie uwagi systemów obrony przeciwlotniczej – wyjaśnił wojskowy.

Zwrócił też uwagę, iż silnik urządzenia był ogólnodostępny i produkcji chińskiej, a część elementów miała charakter komercyjny.

Napis w obcym języku. Sprawę bada prokuratura

Na miejscu incydentu pracują eksperci wojskowi i prokuratura. Wstępne ustalenia wskazują, iż na szczątkach drona znaleziono napis prawdopodobnie w języku koreańskim. MSZ poinformowało jednak, iż był to rosyjski wariant drona Shahed, używanego przez armię rosyjską w Ukrainie.

Rosja testuje czujność NATO?

To nie pierwszy taki przypadek w Europie. Incydenty z rosyjskimi dronami zdarzały się już wcześniej m.in. w Rumunii, na Litwie i Łotwie. Eksperci nie mają wątpliwości, iż takie działania to element wojny hybrydowej, której celem jest testowanie czujności systemów obronnych państw NATO.

To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:

Idź do oryginalnego materiału