Kiedyś były zaliczane do prostego, codziennego jedzenia, nie luksusu. Moja mama łapała je rękoma w jeziorze, które naprawdę nazywało się Czyste - i nie bez przyczyny. Woda była tak przejrzysta, iż widziało się każdy kamyk na dnie. Mimo biedy smakowały jak danie z najlepszej restauracji. Dziś kojarzą się raczej z eleganckimi przyjęciami i wyjątkowymi okazjami. W sklepach pojawiają się rzadko, a wielu choćby ich nie próbowało.