Zszokowana: teściowa chce do nas zamieszkać, a swój dom oddać córce.

newsempire24.com 4 tygodni temu

Jestem w szoku: teściowa chce się do nas wprowadzić, a swoje mieszkanie zamierza oddać córce.

Nazywam się Agnieszka, mam trzydzieści sześć lat, jestem żoną Tomasza i razem jesteśmy już prawie dziesięć lat. Mamy córeczkę Zosię, która niedługo skończy sześć lat. Oboje pracujemy, staramy się, jak możemy, i budujemy nasze życie, nie obciążając nikogo. Ale wydaje się, iż moja cierpliwość zaraz pęknie.

Od samego początku nasze małżeństwo nie spotkało się z żadnym wsparciem. Nikt nie dołożył się choćby złotówki do naszego startu. Najpierw wynajmowaliśmy z Tomkiem maleńkie mieszkanko, płaciliśmy czynsz, pracowaliśmy prawie bez wolnych weekendów. Cel mieliśmy jeden – uzbierać na wkład własny do kredytu i wreszcie mieć swój kąt. Wakacje? Jakie wakacje. choćby nowego swetra nie pozwalaliśmy sobie kupić. Wszystko tylko w razie potrzeby, wszystko według ścisłej listy.

Po trzech latach takiego reżimu w końcu kupiliśmy dwupokojowe mieszkanie w centrum. Tak, na kredyt. Tak, spłata to nie przelewki. Ale było NASZE. Byliśmy z siebie dumni. Zostało jeszcze kilka lat rat, ale już było nam lżej oddychać. Byliśmy szczęśliwi – po prostu dlatego, iż żyliśmy sami. Nikt nie mówił nam, kiedy mamy myć podłogę, czym karmić dziecko ani gdzie kłaść skarpetki. Nasz świat należał do nas.

A potem nadszedł wieczór, który wszystko zmienił. Wróciłam z pracy – zmęczona, ale zadowolona, bo w domu czekali na mnie ukochany mąż i córeczka. Ale razem z nimi w kuchni siedziała jego matka – moja teściowa, Barbara Nowak. Wyglądała na podekscytowaną, jakby miała dobrą wiadomość. Myliłam się.

– Agnieszko, podjęłam decyzję – oznajmiła poważnym tonem. – Zamierzam się do was wprowadzić. A swoje mieszkanie oddam Oli.

Świat przed moimi oczami zaczął blednąć.

Ola to młodsza siostra Tomka. Dwoje dzieci, ani jednego oficjalnego związku, ciągłe długi i niekończące się problemy. Teściowa zawsze traktowała ją jak oczko w głowie. Wszystko dla Oli, wszystko dla niej. Tomek zawsze był na drugim planie. A teraz, jak się okazuje, nasze życie też ma być dla niej poświęcone.

Starałam się zachować zimną krew.

– Przepraszam, Barbaro, ale mamy przecież dwupokojowe mieszkanie. Ledwo mieszczą się tu we trójkę. Gdzie pani chce się u nas zmieścić?

– Czego się martwisz, córeczko! – zaśmiała się. – Będę przychodzić tylko wieczorem, zjem i się położę. Cały dzień spędzę na mieście. Pomogę z wnuczką, posprzątam, będzie ci lżej. No nie mogę przecież wyrzucić córki z dziećmi na ulicę – ona przecież nie ma nic!

A my, w takim razie, mamy wszystko? Przez te „wszystko” zbieraliśmy się kawałek po kawałku przez lata, nie dosypialiśmy, żeby Zosia miała ciszę i ciepło, żebyśmy mogli odpoczywać w swoim kącie. Nie jestem osobą, która łatwo się poddaje, więc powiedziałam wprost:

– Przepraszam, ale jestem przeciw. Nie chcę, żeby ktoś wchodził nam do domu. Ja tu jestem gospodynią. Sami budowaliśmy ten nasz spokój.

Teściowa zmieniła ton. Zniknęły „córeczki” i „pomoc”. Pojawiły się oskarżenia, iż jestem egoistką, iż myślę tylko o sobie. Że oto ona, starsza kobieta, nie może zostawić swojej córki w potrzebie, a ja, patrzcie, myślę o własnym komforcie.

Tomek… Siedział w milczeniu. W milczeniu! Jakby to nie jego matka miała zburzyć nasz spokój, tylko sąsiadka przyszła pożyczyć szklankę cukru. Patrzyłam na niego i nie poznawałam. Utknął między dwiema kobietami, które kocha. Tylko iż jedna to żona, z którą buduje życie, a druga – matka, dla której zawsze pozostanie chłopcem z plecakiem.

Próbowałam z nim porozmawiać później, gdy zostaliśmy sami. Ale tylko spuścił wzrok i powiedział: „Nie wiem, co robić. Nie chcę się kłócić ani z tobą, ani z mamą”. A czy mi jest łatwo? A co ze mną, kiedy otwarcie mówią mi, iż jestem tylko opcją zapasową?

Mimo wszystko czuję, iż wyboru nie da się uniknąć. Prędzej czy później Tomek będzie musiał powiedzieć, po czyjej jest stronie. Mam dość życia, jakby nikt mnie nie pytał o zdanie. Mam prawo do domu, w którym czuję się spokojna. Gdzie nie muszę się zastanawiać, co pomyśli teściowa. Gdzie moja córka nie będzie słyszała, jak babcia za jej plecami decyduje, kto w tej rodzinie jest ważniejszy.

Nie wiem, do czego to wszystko doprowadzi. Ale wiem jedno na pewno – nie oddam swojego domu. Nie pozwolę zniszczyć tego, co budowaliśmy z Tomkiem przez tyle lat. choćby jeżeli będę musiała walczyć o to z jego własną matką.

Idź do oryginalnego materiału